Kiedy zbliża się moment przyjęcia Komunii św., do kapłana – a przede wszystkim do Chrystusa – podchodzą wszyscy. Tak blisko, jak się da. Ci, którzy mogą, przyjmują Jego Ciało. Inni otrzymują błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem.
Tu się rośnie
Piątkowym spotkaniom towarzyszą zwykle zaplanowane wcześniej tematy, lecz w praktyce często rozmowy, dyskusje dotykają spraw, które są na bieżąco podnoszone. – Kogoś coś zaboli, coś zaintryguje, ma jakiś problem… Tu jest miejsce, by zapytać o rzeczy, o które gdzie indziej wstydzilibyśmy się pytać – mówi Lucyna. A Marek dodaje, że ożywiona wymiana zdań trwa także w przestrzeni wirtualnej.
Ważnym wydarzeniem okazały się ponadto pierwsze wspólne wyprawy w góry, wyjścia do kina. Uczestnicy piątkowych spotkań dzielą się, jak sobie poradzili z taką czy inną sprawą. – Duszpasterstwo to oczywiście nie forma terapii, ale w jakiś sposób funkcję terapeutyczną też pełni – zauważają. Cenią sobie rozmowy o wierze. – Na początku miałem wrażenie, że pod względem wiedzy religijnej niektórzy są w Himalajach, a ja na Ślęży. Powiedziałem o tym i… zeszliśmy do poziomu mojej Ślęży. Wspinamy się razem. Dziś jesteśmy może już w Karkonoszach...– mówi z uśmiechem jeden z panów. – Mamy swoje dylematy, wątpliwości, również dotyczące nauki Kościoła, ale… chcemy iść ku Bogu. Pragniemy Go – mówią.
Podkreślają, że rozważania na temat sytuacji, w jakiej się znajdują, prowadzą ich do pełniejszego rozumienia choćby słowa „Komunia”. – Żeby przyjąć Ciało Chrystusa, muszę usunąć przeszkody różnego rodzaju. Nie wyobrażam sobie, żebym miał przyjmować Komunię św., trwając w złości, nienawiści. Muszę na drodze do ołtarza uporządkować wiele spraw z ludźmi – mówi jeden z panów. I wspomina, że o ile dokonało się pojednanie z małżonką, z którą się rozwiódł, o tyle na przykład uporządkowanie relacji z mężem swojej obecnej towarzyszki życia to już spore wyzwanie. Wspólne Msze św., także chwile adoracji Najświętszego Sakramentu, są dla nich ogromnie ważne. – Bardzo mi brakowało służby przy ołtarzu. Tu otrzymałem taką możliwość. Mogę również czytać w czasie liturgii Pismo Święte. To dla mnie wielki dar – mówi Marek. I dodaje: – Wszyscy wiemy, że musimy stanąć w prawdzie, że mamy do zrobienia pracę, której nikt inny za nas nie wykona. Nie jest łatwo, ale czuję, że tu rosnę.
Członkowie duszpasterstwa są w różnym wieku, mają różne osobowości, znajdują się w odmiennych sytuacjach (niektórzy zostali porzuceni przez małżonków, inni sami ich porzucili). Każdy mówi o sobie tyle, ile chce. Można przyjść i… w ogóle się nie odzywać. Niektórzy znajdują tu swoje miejsce na pewien czas, inni są stałymi bywalcami. Jedni przychodzą parami, inni w pojedynkę. Nie tworzą zamkniętej grupy. Dołączyć (i odłączyć się) można w każdej chwili. Terminy spotkań i więcej informacji znajdziesz na www.niesakramentalni.wroclaw.pl. Przy klasztorze dominikanów działa również grupa wsparcia dla osób po rozwodzie – o niej już wkrótce w GN.• Kontakt z o. Mirosławem Ostrowskim: mirekoi@dominikanie.pl, kom. 608 056 088
Okiem duszpasterza
O. Mirosław Ostrowski, opiekun duszpasterstwa osób żyjących w powtórnych związkach działającego przy wrocławskim klasztorze dominikanów
– Choć dokumenty Kościoła wyraźnie mówią o potrzebie tworzenia duszpasterstwa dla osób żyjących w związkach niesakramentalnych, w Polsce jest zdecydowanie za mało takich miejsc. We Wrocławiu – czwartym co do liczby rozwodów mieście w Polsce – do niedawna w ogóle nie istniało podobne duszpasterstwo. Ludzie żyjący w powtórnych związkach potrzebują miejsca, gdzie będą przyjęci. Często mają silną świadomość jakiejś życiowej porażki. Decyzja o włączeniu się w duszpasterstwo to dla nich zgoda na wejście w proces nawracania się – i to się dzieje. Czasem widzę osoby, które najpierw, przychodząc na spotkania, są zamknięte w sobie, bardzo krytyczne; bywa, że w zgorzkniały sposób wypowiadają się o Kościele. Przeżywam wielką radość, gdy po pewnym czasie widać zmianę. Odkrywają, że znalazły się w strukturze ludzi, która chce im pomóc. Przestają użalać się nad sobą, a przyjmują postawę twórczą, zastanawiają się, co mogą uczynić na swojej drodze wiary. Celem duszpasterstwa jest stworzenie przestrzeni, w której człowiek przez dialog rodzi się do relacji z Bogiem, pogłębia ją, porządkuje relacje z ludźmi, zaczyna żyć życiem Kościoła.
Gdybym miał jednym słowem określić cel naszych spotkań, byłoby to właśnie słowo „porządek”. Gdy ludzie rozwijają się w wierze, w niejednym przypadku – a pracowałem w pięciu takich duszpasterstwach – kończy się to decyzją o „białym małżeństwie”, co umożliwia przystępowanie do sakramentów. To musi być jednak indywidualna decyzja konkretnych osób. Nikt inny za nich jej nie podejmie. Jest ona możliwa dopiero, gdy w życiu człowieka słowo Boże zaczyna odgrywać taką rolę, jaką powinno. Jest możliwa, gdy człowiek zmierzy się z pewnymi pytaniami, np. czy jest realny związek między mężczyzną i kobietą pozbawiony życia seksualnego, jak to się ma dokonać.
W duszpasterstwie stawiamy na dojrzałość ludzi. To oni sami decydują, na ile postępują dalej na drodze wiary. W duszpasterstwie często jest także miejsce, by przyjrzeć się kwestii ważności małżeństwa (może go w ogóle nie było!), czy zastanowić się nad powodami, dla których się rozpadło. Bóg wzywa człowieka do prawdy, pozwala zrozumieć popełnione błędy. Podstawową rzeczą jest tu rachunek sumienia, ale dla niego, by był autentyczny, trzeba stworzyć odpowiednią przestrzeń.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |