Hełmy piechoty i czołgistów, czapki walczących pod Monte Cassino oraz w kampanii napoleońskiej to tylko niektóre eksponaty niezwykłej kolekcji. Dzięki uprzejmości właściciela można je nie tylko podziwiać, ale także przymierzyć.
Gdy ogląda się kolekcję Dariusza Łętowskiego, ma się wrażenie, że przemierza się kawał wojskowej historii, poznając formacje wojsk, a nawet fronty działań wojennych. Na specjalnie białych głowach manekinów prezentują się w szeregach czapki ułanów, piechurów, pancerniaków, lotników i formacji paramilitarnych. Ustawione są precyzyjnie i chronologicznie w wojskowych szeregach.
Pierwszy hełm
– Zawsze lubiłem historię i wszystko, co wiązało się z przeszłością, szczególnie związaną z wojskowością i militariami. Zanim poślubiłem moją żonę, zbierałem drobne rekwizyty, ale z czasem wiele eksponatów poginęło lub zawieruszyły się, gdyż nie przywiązywałem wagi do ich odpowiedniego zabezpieczenia lub katalogowania – opowiada pan Dariusz. Potem była przerwa w kolekcjonerstwie, bo powstała rodzina, praca i całe życiowe zabieganie. Bakcyl kolekcjonera był tylko uśpiony, czekał na swój czas. Przyszedł całkiem niespodziewanie. – U jednego z sąsiadów, już śp. Stanisława Żugaja, zobaczyłem stary poradziecki hełm. On go używał jako pojemnika, którym nabierał ziarno dla kur. Zaproponowałem sąsiadowi transakcję. Ja mu miałem kupić solidne naczynie lub wiaderko na ziarno, a on podaruje mi hełm. Po kilku dniach dobiliśmy targu – dodaje. Jak opowiada, przekładał ten hełm z miejsca na miejsce, tak naprawdę nie wiedząc, co z nim zrobić. Gdy po dość poważnym wypadku przez długi czas leżał w szpitalu, myślał nad przyszłą emeryturą i nad tym, co wtedy będzie robił. Wówczas pojawił się pomysł na kolekcjonerskie hobby. – Zacząłem dużo czytać o hełmach wojskowych, ich rodzajach, historii, ewolucji wraz z całym uzbrojeniem i powiem szczerze, nakręcałem się tą pasją, która połączyła zainteresowanie historią i kolekcjonerstwo – dodaje. Przez 10 lat szperania na giełdach staroci i na internetowych aukcjach, po tysiącu wizyt w antykwariatach uzbierała się naprawdę imponująca kolekcja wojskowych nakryć głowy. Gdyż po początkowym zachwycie hełmami z czasem przyszła decyzja o poszerzeniu kolekcji. Dziś w specjalnie urządzonym pomieszczeniu można podziwiać blisko 600 ciekawych i nietypowych wojskowych czapek.
Kolekcjonerskie marzenia
– Moją kolekcję nazywam trochę humorystycznie cepeliadą, bo tak naprawdę czego tu nie ma – opowiada z uśmiechem pan Dariusz. Zasięg jego poszukiwań to niemal cały świat, a miejsce w jego zbiorach mają wojskowe nakrycia głowy, mundury, militaria, a nawet egzemplarze broni pozbawione oczywiście elementów bojowych. M.in. oryginalna wykuta wojskowa kosa z powstania kościuszkowskiego, która ma zachowane oryginalne oznaczenia wojskowe. Wiele eksponatów to prezenty od znajomych, którzy znając oryginalną pasję pana Dariusza i będąc poza granicami kraju, przywożą napotkane eksponaty mogące pasować do jego kolekcji. – Często jestem pytany, czy to największa kolekcja tego typu. Na pewno nie. Piękną kolekcją może się poszczycić pewien Amerykanin, który ma około 3 tys. eksponatów, ja hełmów mam ponad 250, więc sama liczba mówi, że trochę mi brakuje. Wszystko przede mną – dodaje. Podkreśla jednak, że wielu kolekcjonerów specjalizuje się w jakimś konkretnym typie lub rodzaju hełmu czy broni. Jeden z nich zbiera tylko japońskie hełmy, koncentrując się na ich oryginalności. – Ma naprawdę piękną kolekcję liczącą 47 oryginalnych sztuk, ale zbiera je od 40 lat. Ja od 10, mam jeszcze szanse poprawienia zbioru – opowiada pełen humoru. Jak podkreśla, jego marzeniem jest pokaźna kolekcja starych, oryginalnych hełmów, które coraz trudniej dostać. Kolekcjonerowi marzy się hełm z falangi greckiej czy rzymskich legionów. Wie, że to poważne wyzwanie, ale – jak podkreśla – trzeba mieć marzenia, bo one mobilizują do działania.
Historia z czapek czytana
Oprowadzając po swojej kolekcji i prezentując poszczególne eksponaty, pan Dariusz opowiada także o historii powstawania konkretnego hełmu: jaki to typ, w jakich latach był produkowany i jaki rodzaj wojska go używał. – Tak naprawdę w historii wojskowości ostatniego wieku możemy wyróżnić kilka podstawowych wzorów hełmów: niemiecki, francuski oraz angielski, których protoplastą był średniowieczny kapalin. One przez lata ewoluowały, doskonalono rodzaj materiału czy drobne elementy wyglądu, jednak ogólnie wzór pozostawał ten sam – tłumaczy kolekcjoner. Na jednej z półek rozciąga się cały szereg hełmów niemieckich o bardzo charakterystycznym kształcie. – Ich historia rozpoczyna się podczas I wojny światowej, gdy powstały tzw. rogacze pruskie, czyli wzór 15 czy 18. Następne dziesięciolecia przyniosły ich rozwój, a kulminacją był czas II wojny światowej, gdy używany był wzór 34. Posiadam oryginalny hełm stosowany przez paramilitarną formację NSDAP, ma on sygnaturę z konkretnym numerem, którym oznaczone były także inne elementy munduru. To była cecha charakterystyczna tej formacji – dodaje. Na kolejnej półce prezentuje się cały szereg hełmów wojsk pancernych, które były początkowo skonstruowane na bazie francuskiego Adriana wzór 26. Wraz z rozwojem tej formacji wojsk powstawały kolejne udoskonalone wzory, które można podziwiać w kolekcji pana Dariusza. – Jednym z cenniejszych moich eksponatów jest hełm pancerny z pełnym wyposażeniem używany w czasie II wojny światowej w czołgu T 34 – dodaje. Na kolejnej półce typowe hełmy lotnicze, od prostych pilotek sprzed I wojny światowej po te nowoczesne, używane przez pilotów odrzutowców i śmigłowców oraz nawigatorów. Obok nich hełmy wojsk spadochronowych, również ustawione od tych najstarszych po współczesne polskie. Pośród nich w kolekcji są także hełmy wojsk z dalekich Chin. Obok hełmów typowo bojowych można także podziwiać hełmy strażackie, obrony cywilnej czy też te używane przez różnego rodzaju formacje cywilne.
Na galowo
Pan Dariusz szczyci się także pokaźną kolekcją galowych czapek wojskowych. Jednym z najcenniejszych eksponatów w tej kolekcji jest oryginalne czako ułana z okresu napoleońskiego. – Ten typ powstał podczas podboju Niderlandów i nosili go wojskowi ze szwadronów z tego kraju. Sama czapka powstała na bazie wzoru polskiego ułańskiego czako. Ten eksponat kupiłem w jednym z antykwariatów, gdzie został wystawiony na sprzedaż. Po długich cenowych negocjacjach trafił do mojej kolekcji – opowiada. Na półce pośród tych najbardziej zabytkowych czapek i hełmów są także czapki szwoleżerów noszone przez reprezentacyjne wojska carskie. Hełm szwoleżera trafił do kolekcji z aukcji internetowej. Obok nich, założona na styropianowe głowy, dumnie prezentuje się kolekcja bikornów, czyli czapek w formie kapelusza kojarzonych z epoką napoleońską. – Najstarszy eksponat pochodzi z około 1860 r. i był nakryciem głowy francuskiego urzędnika, kolejny to bikorn pruski używany w Krings Marine przez starszych oficerów. Kolejne używane były prawdopodobnie przez urzędników austriackich. Jedne trafiły do mojego zbioru przez aukcje internetowe, inne kupiłem na giełdzie staroci – dodaje. Jednak, jak opowiada pan Dariusz, najcenniejsze są te eksponaty, z którymi wiąże się historia konkretnej osoby. – Posiadam wojskowy beret kapitana, który walczył pod Monte Cassino, przeżył wojnę i zmarł w Londynie, a pochowany jest w Białymstoku. Kolejna bardzo cenna pamiątka, którą udało mi się nabyć, to zbiór rzeczy osobistych oficera Jakuba Radeckiego z powstania listopadowego. Mam jego osobiste: różaniec, pancerz, bukłak, ubranie i patent oficerski. Takie eksponaty pachną historią – podkreśla pan Dariusz.
Pasja dzielona
Wydaje się, że kolekcjonowane hełmy i czapki były dopiero co zdjęte z głów ich właścicieli. Nie widać na nich znaków restauracji czy prób przywracania blasku nowości. – Tak naprawdę to oczyściłem i zregenerowałem ten pierwszy hełm. Inne eksponaty pozostawiam takie, jakie są, zabezpieczam je tylko przed ewentualnym dalszym niszczeniem. One mają wyglądać na swoje lata, to podkreśla ich oryginalność i wartość. Najbardziej cenne eksponaty to te sygnowane. Obecnie coraz więcej jest na rynku podróbek i taniej chińszczyzny, nawet wśród eksponatów historycznych – wyjaśnia. Marzeniem pana Dariusza, jak każdego kolekcjonera, jest zaprezentowanie swoich zbiorów. – Najczęściej oglądają je znajomi i rodzina. Podczas takich spotkań można je nie tylko obejrzeć, ale nawet przymierzyć i zrobić sobie zdjęcie – dodaje z uśmiechem. Obecnie trwają rozmowy z właścicielem kolekcji co do ewentualnej wystawy w Baranowie Sandomierskim. – Będę się cieszył, jeśli szerokie grono osób będzie mogło poznać odrobinę historii poprzez moją kolekcję – podkreśla. Często do prywatnego muzeum pana Dariusza przyjeżdżają członkowie grup rekonstrukcyjnych, aby podpatrzeć, jak wyglądały wojskowe nakrycia głowy czy całe mundury. – Dla mnie osobiście jest to życiowa pasja. Bardzo często przychodzę tutaj, aby popatrzeć, powspominać i cieszyć się z tego, że mogę tę pasję realizować – podsumowuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |