Gdy trzeba komuś ratować życie, cenna jest każda minuta. Jeśli w pobliżu jest urządzenie pomagające przywrócić prawidłowe krążenie, szanse na ratunek są znacznie większe.
Skoki to niewielka wieś pod Puławami tuż nad samym Wieprzem. Od niedawna jedna z najsłynniejszych w Polsce, bo prawdopodobnie najmniejsza, w której centrum stoi defibrylator AED. Jest to urządzenie, które zatrzymuje nieprawidłową pracę serca (ang. fibrillation) i pozwala mu samodzielnie wznowić prawidłowy rytm.
Większość problemów sercowych nie prowadzi do natychmiastowego zatrzymania akcji serca, ale do jego nieprawidłowej pracy. Najczęściej skurcze są zbyt szybkie, przez co serce, spełniające rolę pompy, nie może zapewnić prawidłowego krążenia krwi. Serce pracuje, ale nie ma krążenia, a więc też pulsu. W takiej sytuacji samo uciskanie klatki piersiowej, które jest elementem resuscytacji krążeniowo-oddechowej, nie spowoduje wznowienia prawidłowej pracy serca. Trzeba najpierw zatrzymać nieprawidłowy rytm, żeby organ mógł sam wznowić pracę. I tu właśnie znajduje zastosowanie defibrylator.
Na Zachodzie jest już normą obecność defibrylatorów nawet w małych miejscowościach, u nas to jeszcze ciągle „ekstrawagancja”. Inicjatorem postawienia we wsi urządzenia, które może uratować życie, jest Marek Teper, prezes Ochotniczej Straży Pożarnej Skoki-Borowa.
– Jakiś czas temu na imprezie, którą zorganizowaliśmy w OSP, zemdlał nasz kolega – opowiada. – Każdy chciał go ratować, nikt za bardzo nie wiedział jednak, jak się za to zabrać. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, bo pogotowie przyjechało w miarę szybko, ale mogło być różnie. Ten incydent stał się dla pana Marka, który, jak mówi, ciągle ma w głowie mnóstwo pomysłów, motorem do działań pozwalających zainstalować defibrylator w jego wsi.
– Wszyscy przyzwyczaili się, że defibrylatory są tylko w metrach, wielkich galeriach czy też innych miejscach skupiających dużą ilość ludzi – mówi. – Chciałem, by każdy miał do nich dostęp, nawet w tak małej miejscowości jak nasza. Liczy się przecież każde ludzkie życie – podkreśla.
Marek Teper zaczął na własną rękę szukać możliwości zainstalowania urządzenia w Skokach. Tak trafił do ełckiej Fundacji „Ratujmy Życie”, która właśnie rozpoczęła zakładanie defibrylatorów w mniejszych miejscowościach. – Napisałem kilka pism do potencjalnych sponsorów z prośbą o wsparcie – opowiada. – Udało mi się zdobyć pieniądze od Wspólnoty Gruntowej Wsi Skoki oraz od Zakładów Azotowych Puławy. Wielu darczyńców także indywidualnie wpłaciło pieniądze na konto. Fundacja „Ratujmy Życie” zainstalowała w Skokach zieloną skrzynkę, w której znajduje się defibrylator.
Samo urządzenie jednak życia nie ratuje. Wymagana jest znajomość zasad udzielania pierwszej pomocy. Dlatego prezentacji aparatu w Skokach towarzyszył kurs pierwszej pomocy przedlekarskiej. Zainteresowanie wśród mieszkańców miejscowości, która liczy niewiele ponad 300 mieszkańców, było ogromne. Za nieudzielenie pierwszej pomocy grozi nawet kara więzienia. Jednak nie wszyscy wiedzą, jak to zrobić.
Marek Teper przekonuje, że aby użyć defibrylatora, nie trzeba być jakoś specjalnie przeszkolonym. – To bardzo proste w obsłudze urządzenie. Wystarczy otworzyć skrzynkę, wyjąć aparat, wyglądający z zewnątrz jak apteczka, i włączyć guzik uruchamiający. Defibrylator zacznie wydawać instrukcje w języku polskim, co po kolei powinniśmy zrobić. Urządzenie samo też monitoruje akcję serca i sprawdza, czy konkretne komendy zostały przez nas wykonane. Strażak zaznacza, że defibrylator nie zrobi nikomu krzywdy, nawet gdyby został użyty bezzasadnie.
Pan Marek wraz z Fundacją „Ratujmy Życie”, gdy okazało się, że zainstalowanie defibrylatora jest możliwe w tak małej miejscowości, postanowił zainicjować akcję „Wieś z sercem”. – Chodzi o to, by takich defibrylatorów we wsiach w całym kraju zamontować jak najwięcej, by zaangażować mieszkańców w zbieranie pieniędzy na tę akcję – mówi. Prezes OSP Skoki-Borowa chce przekonać mieszkańców małych miejscowości, samorządy i firmy, że każdy, nawet najmniejszy finansowy wkład jest ważny.
– Jeśli ludziom coś się da zupełnie za darmo, nie mają przekonania, że to jest ich, nie są skłonni o to się troszczyć – mówi Teper. – Moim celem jest uświadomienie im, że defibrylatory są konieczne i potrzebne, a koszt zamontowania takiego urządzenia nie jest aż tak duży. Razem z instalacją wynosi ok. 12 tys. zł. W ślad za Skokami poszła już Góra Puławska, która aktualnie jest w trakcie zbiórki pieniędzy. W akcję zaangażowały się samorząd oraz parafia. Prawdopodobnie już w marcu uda się tam zainstalować defibrylator.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |