Wypłata z ZUS z gwarantowanym powszechnym minimum plus fundusze pracownicze i własne oszczędności w trzecim filarze – tak według planów Zakładu Ubezpieczeń Społecznych ma wyglądać przyszły system emerytalny.
Analitycy ZUS przygotowali dla rządu propozycje zmian. Według nich przyszłe emerytury miałyby pochodzić z trzech źródeł: ze środków zgromadzonych na kontach w ZUS, u pracodawcy i z własnych oszczędności w III filarze. ZUS przejąłby wszelkie sprawy związane z ubezpieczeniami emerytalnymi, także tych grup, które do tej pory miały własne ubezpieczenia, czyli rolników, służb mundurowych, sędziów i prokuratorów. Prawo do emerytury z pierwszego filaru nabywałby każdy, kto przynajmniej przez 5 lat płacił składki od minimum najniższego wynagrodzenia. Minimalna kwota tej części emerytury wynosiłaby 1000 zł. Oczywiście im dłuższy okres składkowy i im wyższe wynagrodzenia, a tym samym odprowadzane od niego składki, tym wyższa będzie przyszła emerytura.
Emeryturę z I filaru można byłoby powiększyć o kapitał zbierany za pośrednictwem pracodawcy oraz odkładany w ramach III filaru.
Pomoże pracodawca?
W kształtowanie przyszłych emerytur w szerszym zakresie byliby włączeni pracodawcy. Do tej pory to się nie udało, bo w ciągu kilkunastu lat istnienia Pracownicze Programy Emerytalne nie przyciągnęły tłumów. W 1061 PPE swoje oszczędności gromadzi zaledwie 2,4 proc. pracujących. A szkoda, bo ze względu na to, że są to produkty grupowe, mają niskie koszty obsługi i są godnym uwagi sposobem na powiększenie przyszłej emerytury. Ich powstanie zależy jednak od dobrej woli pracodawcy, który odprowadza składkę emerytalną w wysokości do 7 proc. wynagrodzenia pracownika. Pracownik, jeżeli chce, może też opłacać tzw. składkę dodatkową. Jej limit na ten rok wynosi dokładnie 17 815,50 zł. Pracownik może wypłacić zgromadzone środki, gdy osiągnie 60 lat.
Tworzone obowiązkowo Zakładowe Programy Kapitałowe (ZPK) stanowiłyby II filar przyszłej emerytury i zastąpiłyby obecne Otwarte Fundusze Emerytalne. Według planów ZUS pieniądze dotychczas zgromadzone na kontach OFE zostałyby w trzech czwartych przeniesione na IKE (które teraz są prowadzone w ramach III filaru) oraz w jednej czwartej części na indywidualne konta w Funduszu Rezerwy Demograficznej. Oczywiście wszystkie te rozwiązania są rekomendacjami i będą przedmiotem dyskusji.
W propozycjach ZUS pracodawcy zatrudniający powyżej 20 osób mieliby obowiązek utworzenia ZPK, otrzymując ulgę w składkach na Fundusz Pracy. Składka emerytalna wynosiłaby 2 proc. naszej pensji, drugie 2 proc. moglibyśmy zadeklarować dobrowolnie. Prawo do zakładowej emerytury pracownicy zyskiwaliby po osiągnięciu wieku emerytalnego, czyli – jak zakłada propozycja prezydenta – kobiety po skończeniu 60 lat, a mężczyźni po 65. roku życia.
Trzeci filar po staremu
Zmiany praktycznie nie dotknęłyby III filaru, czyli dobrowolnych prywatnych programów emerytalnych. Tak jak i teraz warto będzie za ich pomocą budować swoją przyszłą emeryturę, bo nawet gdyby rząd zdecydował się na szybką zmianę systemu emerytalnego, według sugestii specjalistów z ZUS na kokosy z emerytur ZUS-owskiej i zakładowej raczej nie ma co liczyć.
Być może przy okazji emerytalnych zmian należałoby pomyśleć nad dodatkowymi zachętami do samodzielnego oszczędzania na jesień życia, nad skuteczniejszym sposobem uświadomienia Polakom, że im wcześniej się na to zdecydują, tym większy kapitał zgromadzą na starość. I jest to kapitał, który od pierwszej wpłaconej złotówki całkowicie należy do oszczędzającego, ponieważ nawet gdyby nie dożył emerytury, zgromadzone w III filarze oszczędności otrzymają jego spadkobiercy lub inne wskazane przez nas osoby.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |