A co ty wiesz o miłości?

– Brak miłości jest ogromnym zagrożeniem, któremu coraz częściej ulega współczesna rodzina – mówi Renata Mroczkowska z Towarzystwa Edukacyjnego „Lokomotywa”, jeden z organizatorów.

O zagrożeniach rozwoju osobowości młodego człowieka na początku XXI wieku rozmawiano na Uniwersytecie Gdańskim podczas wykładów w ramach 10. Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej.

– Dziecko, które przychodzi na świat, nie wie, co to miłość. Zadaniem rodziców i najbliższych jest, aby nauczyć tego małego człowieka kochać. Początkowo przez proste gesty – dotyk, słowa pełne ciepła, dzięki którym w dziecku zaczną kiełkować poczucie bezpieczeństwa i pewność, że rodzina to spokojna przystań – mówi Iwona Niedbalska, która otworzyła jubileuszowe spotkanie, odbywające się pod hasłem: „Miłości trzeba się uczyć. Zadania, skutki, prewencja”.

W auli biblioteki UG zgromadziło się ponad 200 słuchaczy, nie tylko rodziców, ale również osób, które z młodzieżą pracują na co dzień – nauczycieli i katechetów. Konferencja podzielona została na kilka bloków tematycznych, w czasie których zaproszeni goście poruszali tematy związane z rodziną, edukacją, nauką czy duchowością.

– Miłość to sprawa bardzo uniwersalna, ponieważ dotyczy każdego z nas – małżonków, ludzi samotnych, dzieci – my się wciąż tej miłości musimy uczyć, bo nie ma jednoznacznej definicji ani regułki, którą można wykuć na blachę i już – podkreśla R. Mroczkowska. Nauka miłości to proces długotrwały, który przekłada się na późniejsze dorosłe życie. – Jako rodzic rozumiem, że muszę nauczyć moje dzieci, by potrafiły kochać, tak bezinteresownie. Aby w przyszłości były w stanie bez egoizmu dawać siebie drugiej osobie – dodaje R. Mroczkowska.

Iwona Niedbalska, która na co dzień pracuje z dziećmi, uważa, że rodzice kładą większy nacisk na dyscyplinowanie dzieci niż na ich rozwój. – Dom powinien być pierwszą i najważniejszą szkołą miłości. Paradoksalnie wiele dzieci nie odczuwa, że są kochane, chociaż wiedzą, że rodzice je kochają. Mamy pomagać naszym pociechom wzrastać, a bezwarunkowa miłość nie polega na tym, że dziecko usłyszy: „Kocham cię, bo jesteś ładna” albo „Kocham cię, bo jesteś dobry w sporcie” – mówi I. Niedbalska. Takie podejście do tematu miłości w przyszłości może młodego człowieka doprowadzić do wchodzenia w niewłaściwe, a nawet ryzykowne relacje. – Będzie bowiem szukał akceptacji w grupie rówieśników. Łatwiej sięgnie po papierosy, alkohol, narkotyki, a nawet spróbuje seksu, bo będzie w nim strach przed odrzuceniem. Natomiast ten człowiek, który z domu wyniesie bezwarunkową miłość, na takie zagrożenia jest bardziej odporny, bo wie, że nie musi żebrać o uczucie, uwagę, akceptację – podkreśla prelegentka.

Konferencja obaliła jednoznacznie stereotyp, że „człowiek pełen miłości to człowiek słaby”. – Jeśli wynieśliśmy z domu umiejętność bezwarunkowego kochania i wiemy, że nieważne, jak potoczy się nasze życie, rodzice zawsze będą nas wspierać, to jak możemy być słabi? Jesteśmy silni, bo pewni siebie i nauczeni, że nie musimy być tacy, jakich chciałby nas widzieć świat. Możemy być sobą – mówi I. Niedbalska. Prelegentka zachęca więc, aby odstawić wszelkie poradniki dotyczące wychowania, które nie mówią o miłości. – Będzie to tylko zbiór zasad, taka instrukcja obsługi człowieka, a nie mądra książka, z której możemy czerpać garściami – dodaje.

Marta Piernikowska nie wstydzi się słów „kocham cię”. – Powtarzam to swoim dzieciom kilkanaście razy dziennie. Bo mam świadomość, że mówiąc o miłości i okazując ją, kształtuję ludzi, którzy założą rodziny – mówi. Kobieta podkreśla również, że bardzo łatwo pogubić się w dzisiejszym świecie. – Nam, jako rodzicom, brakuje czasami uważności. Mierzymy się z tyloma zajęciami, że może umknąć nam ten czas, który powinniśmy faktycznie poświęcić naszemu dziecku. Brakuje nam takich chwil, gdy po prostu ze sobą jesteśmy, a nie tylko się mijamy, starając się wypełnić bardzo napięty grafik, który sami sobie ustaliliśmy – dodaje.

O. dr Ksawery Knotz zaznacza, że aby przekazać dziecku miłość, musimy zadbać o więź małżeńską. – Często małżonkowie popełniają ten sam błąd – w momencie, kiedy pojawia się dziecko, rodzice zaczynają kochać je bardziej niż siebie. Zaniedbują współmałżonka, co odbija się negatywnie na związku. Co gorsza, cierpią na tym również dzieci, które muszą mieć ten dobry wzorzec w postaci więzi między rodzicami, bo nie da się dobrze wychować dziecka, nie pokazując mu, czym jest wzajemny szacunek, pomoc, zaufanie i – najważniejsze – miłość – wyjaśnia o. Knotz.

«« | « | 1 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg