W oczach mają gniew, a w sercach mnóstwo wzajemnych pretensji. Jeszcze wczoraj myśleli o rozwodzie, za kilka dni odkryją, że nie chcą bez siebie żyć.
Najczęściej dzwoni ona. Opowiada ze łzami, że doszli do ściany, że po kilku lub kilkunastu latach już niewiele ich łączy, a coraz więcej dzieli. Że kłócą się o byle co i nie chcą już razem żyć. Zalesie Górne jest dla nich ostatnią deską ratunku. Jeśli tu się nie uda, rozejdą się w różne strony.
Zanim się zagryzą
Jasny dwupiętrowy budynek to wyremontowana stara plebania. Nie ma tu sal operacyjnych, a przed budynkiem nie stoi karetka z gotowym do pomocy lekarzem. Pacjenci Szpitalika Małżeńskiego mają do dyspozycji jedynie urządzone mieszkanie, pomoc kapłana i małżeństwa z 13-letnim stażem, które mieszka obok na stałe z czworgiem dzieci. Do tego trochę literatury, filmów, nagrań konferencji i sporo czasu dla siebie.
– Za każdym razem, kiedy przyjeżdża nowa para, mam chwilę zwątpienia: „Czy tym jesteśmy w stanie pomóc?” – przyznaje Magdalena Kowalska. – Mówią o tym samym, ale jakby w innych językach. Każde widzi problem inaczej. Ale drugiego dnia już są bliżej, a trzeciego zaczynają się uśmiechać, przytulać, zapraszają nas na kolację. Wyjeżdżają z mocnym postanowieniem, że zaczynają od nowa. Odkryli, że łączy ich miłość, chociaż pozwolili jej przez lata zarosnąć kurzem i robili wszystko, żeby jej już nie zobaczyć – dodaje Magdalena, biorąc na kolana 2-letnią Marysię.
Zanim „pacjenci” trafią do Szpitalika Małżeńskiego, mąż Grzegorz Kowalski dzwoni do „męskiej połówki”. To warunek „kuracji”, bo obydwoje muszą uznać, że mają problem i chcą go rozwiązać. – Każdy kryzys jest szansą wzrostu. Pomagamy odnaleźć jego źródła, a później odkryć miłość, którą sobie obiecali na początku. Wyjeżdżają na nowo zakochani. I już nie wracają do Szpitalika, chociaż przyjeżdżają na kursy tematyczne i rekolekcje – dodaje Grzegorz Kowalski.
Wszystko dla rodziny
Ks. Krzysztof Grzejszczyk otworzył w Zalesiu Górnym Centrum Formacji Rodzin. W domu rekolekcyjnym odbywają się regularnie kursy przedmałżeńskie oraz warsztaty dla małżonków, oparte na kerygmacie kursu Filip czy Tobiasz i Sara, skupione wokół jedności małżeńskiej, kończące się odnowieniem przyrzeczeń i weselem. Są także rekolekcje o szczęściu małżeńskim, oparte na życiorysach świętych małżeństw, czy kursy o wychowaniu i dialogu małżeńskim. Magda i Grzegorz nie są psychologami, ani nawet mediatorami. Pobrali się w 2004 r.
– Życie w małżeństwie trochę nas jednak zaskoczyło, pojawiło się dużo konfliktów wynikających z różnicy wychowania – mówi Magda. – Ale doświadczenie Bożej miłości na kursie Filip zmieniło nasze życie. Pojawiła się radość z każdego dnia przeżywanego razem, umiejętność modlitwy i zawierzania Panu naszej codzienności, naszych radości, problemów, trosk i smutków. Jednym słowem – Bóg dał nam nowe życie.
Od 2006 r. należą razem z ks. Krzysztofem Grzejszczykiem do „Wspólnoty Przymierza – Święta Rodzina”. We wrześniu 2013 r. razem z nowym proboszczem sprowadzili się do Zalesia Górnego. Tu urodziło się najmłodsze z ich czworga dzieci. Małżeństwa, które korzystają ze Szpitalika, widzą ich świadectwo. Że można łączyć wielodzietność z rodzinnym szczęściem.
Łzy przebaczenia
Do Zalesia trafiają pary z różnym stażem. Czasem z bliska, ale czasem także z zagranicy. 90 proc. w stanie „przedrozwodowym”. Magda i Grzegorz wiele razy widzieli łzy małżonków. I te z rozpaczy, i te ze szczęścia. Spływają gęsto po policzkach obojga płci podczas pierwszej rozmowy na plebanii, ale także później. Szpitalik jest miejscem na porządną kłótnię, ale i przestrzenią do wybaczania sobie wzajemnych urazów. Magda i Grzegorz pomagają przejść jedno i drugie. Czasem podsuną właściwą lekturę, konferencję do słuchania, która pomoże odkryć różnice w postrzeganiu problemów, czasem grę, która ułatwi dialog.
Wspólnota Święta Rodzina za każdym razem modli się za małżeństwo w kryzysie. Jeśli trzeba, także wstawienniczo. W nawach kościoła w Zalesiu Górnym jest kilkadziesiąt relikwii świętych i błogosławionych. Także małżeństw: Luigiego i Marii Beltrame Quattrocchich oraz kanonizowanych przez papieża Franciszka w 2015 r. rodziców św. Teresy z Lisieux: Ludwika i Marii Zelii Martin. Ich imiona noszą także pokoje w Szpitaliku.
Każde z małżeństw, opuszczając Zalesie, otrzymuje szpitalny wypis, w którym jest właściwie tylko jedno zalecenie dla męża i żony: „uśmiech i dobre słowo (bez obaw o przedawkowanie)”. Na pożółkłym papierze podpisuje się ordynator szpitalika, ks. Krzysztof Grzejszczyk. A Bóg podpisuje się cudami.
Kontakt do Szpitalika Małżeńskiego: tel. 517 050 407, e-mail: szpitalik@swietarodzina.org.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |