Bliskość przyrody, cisza i spokój są niewątpliwymi atutami tego miejsca. Jeśli jednak chodzi o start w dorosłe życie, z Sulikowa może być trudniej niż z Koszalina, Słupska czy Piły. 21-latce Natalii Billet udało się wystartować. Jak?
Zielone światło zapaliło się kilka lat temu. Na początku gimnazjum Natalia otrzymała stypendium z Fundacji „Dzieło Nowego Tysiąclecia”. Dzięki niemu mogła się uczyć i zrealizować marzenie o studiach w Warszawie. Dostała się na pielęgniarstwo przy Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.
Logika daru
Przygoda z fundacją to nie tylko pobieranie pieniędzy. W większych miastach stypendyści spotykają się we wspólnotach akademickich. – W Warszawie jest nas ponad 200 osób z całej Polski. Mamy spotkania formacyjno-integracyjne. Angażujemy się w wolontariat przy różnych okazjach, np. dla seniorów, czy w ramach Szlachetnej Paczki. Koordynujemy obchody Dnia Papieskiego – opowiada Natalia.
Podczas jednego z wakacyjnych obozów fundacji 21-latka z Sulikowa zetknęła się z o. Ashenafim Abebe, pracującym w Polsce misjonarzem ze Zgromadzenia Matki Bożej Pocieszenia. 8-osobowa grupa stypendystów podjęła wyzwanie. Jadą na misję do Etiopii. Na razie na miesiąc. – Na początku wahałam się. Bałam się o studia. W końcu zdecydowałam: „Jadę!”. Chcę podzielić się sobą z innymi – mówi Natalia.
Daleko, nie tylko na mapie
Jak przyznaje, wyjazd do Etiopii to nie egzotyczne wakacje czy safari. – Jedziemy do miejscowości Wassera w diecezji Hosanna. Będziemy uczyć dzieci języka angielskiego, informatyki i matematyki, a także pomagać w miejscowej przychodni – wyjaśnia. Młodych ludzi z fundacji czeka ciężka praca i zetknięcie się z inną kulturą. Od wielu miesięcy solidnie się przygotowują. Tworzą podręcznik do angielskiego, doskonalą umiejętności medyczne. Uczą się nawet języka amharskiego, żeby okazać szacunek miejscowym i choć trochę zmniejszyć dzielący ich kulturowy dystans.
Z wyjazdem wiążą się też pewne niebezpieczeństwa, szczególnie jeśli chodzi o zdrowie. – Przyjmujemy szczepienia przeciw durowi brzusznemu, żółtej febrze, meningokokom. Weźmiemy też leki antymalaryczne – wymienia spokojnie dziewczyna, podczas gdy z twarzy jej mamy Urszuli zaczyna znikać uśmiech. Nie choroby jednak martwią Natalię najbardziej: – Przede wszystkim boję się tego, że wykażemy się brakiem wiedzy i umiejętności.
Dać dziecku lajka
– Miałam nadzieję, że może się nie uda – przyznaje mama Natalii. – Nie modliłam się jednak, żeby zrezygnowała, bo wiedziałam, że tego nie zrobi. Taki ma charakter. Modliłam się, żeby było dobrze – dodaje. – Ona nawet nie wie, ile mnie to nieprzespanych nocy kosztuje. Koleżanki mi mówią, że powinnam być dumna. No przecież jestem, ale... – Na początku, kiedy zaczynałam rozmowę na ten temat, mama od razu ucinała: „Nawet mi o tym nie mów”. Zrozumiałam, że zaszła w niej zmiana, kiedy weszłam na facebookowy profil naszego projektu „Dzieło na misji” i zobaczyłam, że mama dała swojego lajka – opowiada Natalia.
– Matka zawsze martwi się o dziecko. Ale tak sobie myślę, że Natalia tyle dobra dostała. Gdyby nie stypendium, o studiach w Warszawie nie byłoby co nawet marzyć. A dobro przecież powraca. Jestem z niej dumna. Podziwiam ją. Pozostała mi modlitwa, żeby wszystko się udało – mówi mieszkanka Sulikowa.
Nie tylko wyjazd
Projekt „Dzieło na misji”, związany z Fundacją „Dzieło Nowego Tysiąclecia”, jest ambitny. Młodzi ludzie chcą zabrać ze sobą sprzęt elektroniczny i medyczny, aby doposażyć miejscową szkołę i przychodnię. Przygotowania wciąż trwają. Wyjazd zaplanowany jest na koniec sierpnia. – Tak naprawdę to dopiero początek. Na miejscu zorientujemy się, co jest tym ludziom najbardziej potrzebne. Po powrocie do Polski chcemy ich nadal wspierać na odległość. Bierzemy też pod uwagę kolejne wyjazdy – cieszy się Natalia Billet.
Każde wsparcie projektu jest mile widziane. Wszelkie informacje można znaleźć na jego profilu na Facebooku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |