Roboty, nie bajki

– Kiedy wszystko działa jak należy, wtedy jest satysfakcja. Kiedy nie działa – to też fajnie, bo zaczyna się zabawa w detektywa – uśmiechają się młodzi konstruktorzy.

Sukces cieszy, porażka uczy

Podkreślają, że nie zawsze też ostatecznym celem jest wykonanie robota. Często ważniejszy jest np. sam tok pracy i rozwiązywanie w trakcie różnych problemów. To daje wiedzę, pozwala prześledzić, co dzieje się w układzie, przewidywać i sprawdzić w praktyce, czy pomysł był trafiony. – Zdarza się, że robot np. zamiast wzdłuż linii jedzie tylko przed siebie albo nie działa w ogóle i trzeba sprawdzić, gdzie jest awaria poprawić albo napisać program od nowa. Urządzenie wykonuje to, co ma zaprogramowane, ale nie zawsze to, co chcemy. Wtedy jest najciekawiej, bo trzeba pogłówkować, domyślić się, co jest źle. Taka trochę detektywistyczna praca – uśmiechają się młodzi konstruktorzy.

Oczywiście, są też przypadki, kiedy błąd widać od razu, bo coś błyśnie, dymi albo się grzeje. Bywa, że i na konkursach roboty robią psikusy i np. zamiast podjąć walkę i wypchnąć przeciwnika z ringu, uciekają przed nim albo same jadą poza arenę. Ponieważ są autonomiczne, ich twórca może tylko patrzeć na wyczyny swojego zawodnika. A gdy minie frustracja, cierpliwie szukać przyczyny awarii. To podstawa, by nie zniechęcić się od razu brakiem sukcesu, ale wytrwale odkrywać, gdzie tkwi błąd i go korygować. Taka analiza przydaje się potem w wielu praktycznych sferach życia, jak choćby naprawianiu usterek w różnych urządzeniach RTV czy AGD.

Szkoła charakteru

Budowa robotów to nie tylko rozrywka, ale też „zajęcia praktyczne” i odskocznia podczas niełatwych studiów i lepszy start na rynku pracy. Bo udział w zawodach, targach, konferencjach, możliwość pochwalenia się własnymi dziełami to ważny punkt w CV. Dzięki temu łatwiej im o pracę, np. w działach projektowania samochodowej linii produkcyjnej, czy B+R. Niektórzy już podczas studiów zaczynają taką współpracę. Na brak ofert nie narzekają. Zainteresowaniem cieszą się twórcy łazika marsjańskiego, odkąd dwa lata temu robot, skonstruowany wspólnie przez studentów Koła Naukowego Mikroprocek z Wydziału Elektrotechniki, Automatyki i Informatyki z Wydziałem Mechanicznym, zdobył siódme miejsce. A teraz ich „Kameleon” w konkursie manewrów łazików marsjańskich „Mars Defense” (1–4 czerwca 2017), gdzie byli w składzie: Mateusz Wojczyk, Mateusz Schyboll, Artur Mendiuk, był piąty. – Podbój kosmosu był zawsze moim marzeniem, choć akurat ten robot może spełniać wiele zadań na Ziemi. Można mu dostawiać różne komponenty, więc potrafi np. pobrać próbki, ale i np. rozbroić bombę czy wyłączyć reaktor – mówi Mateusz Wojczyk. Przyznaje, że pasja i działalność w kole pomogła mu przebrnąć przez studia, bo same zajęcia, wykłady i ćwiczenia to niewystarczające i najmniej ciekawe elementy nauki. – Moja praca magisterska też dotyczyła łazika (ramienia manipulatora), a od niedawna prowadzę działalność „SpaceON” – organizuję spotkania poświęconej tematyce kosmicznej. Niektórzy twierdzą, że po studiach nie ma pracy, a tymczasem ona na nas czeka – podsumowuje. Ale – jak przyznają zgodnie – to nie praca, ale pasja.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg