Prezes zarządu Mostostal Puławy SA Tadeusz Rybak o firmie, ludziach, kolarstwie i wierze w Boga.
Ks. Rafał Pastwa: Pracuje Pan od ponad czterdziestu lat w tej samej firmie, w tym kilkanaście na stanowisku prezesa zarządu. Proszę powiedzieć coś więcej o Mostostalu Puławy SA.
Tadeusz Rybak: Mostostal Puławy powstał na bazie Mostostalu Warszawa. Początki naszej działalności w Puławach sięgają 1964 r. Pracownicy firmy zajmowali się budową, a następnie remontami i modernizacją Zakładów Azotowych. Po transformacji ustrojowej Mostostal Puławy przekształcił się w spółkę. W wyniku nabycia przez hiszpańską firmę spółki matki, tj. Mostostalu Warszawa, przez wiele lat byliśmy firmą należącą do zagranicznego właściciela. W 2014 r. Mostostal Warszawa SA postanowił sprzedać naszą firmę z Puław, proces sprzedaży zakończył się w grudniu 2014 r. Mostostal Puławy przejęła grupa miejscowych inwestorów, w tym zarząd i grupa dyrektorów spółki. Jesteśmy firmą prywatną i polską, która należy do grona największych pracodawców w powiecie puławskim i w całym regionie. Zatrudniamy 1300 osób.
Czy sugeruje Pan, że w Puławach dokonaliście swoistej repolonizacji w 2014 roku?
Tak. Dzisiaj jest to proces, o którym wiele się mówi, moim zdaniem bardzo potrzebny, choć kosztowny. A to dlatego, że Polska, często za bezcen, wyzbyła się majątku, sprzedała wiele dobrych firm, a teraz, żeby je odkupić, potrzeba dużego kapitału. Tego typu działania wymagają determinacji, współpracy i wsparcia ze strony sektora bankowego, a z tym bywa różnie.
Jakiś przykład?
Obecna repolonizacja Banku Pekao SA, który został odkupiony za kilkukrotnie wyższą cenę, niż go sprzedano.
Jakie są główne przestrzenie funkcjonowania Mostostalu Puławy?
Podobnie jak inne spółki w naszej grupie, zostaliśmy powołani do odbudowy i budowy mostów, a także do budowy przemysłu w powojennej Polsce. W latach sześćdziesiątych rozpoczęliśmy naszą pracę przy budowie Wielkiej Chemii w Puławach i można śmiało powiedzieć, że nie tylko jesteśmy sąsiadami z Zakładami Azotowymi Puławy, ale łączą nas też wspólne korzenie. Po transformacji zaistnieliśmy w innych obszarach rynku: energetyce, ochronie środowiska, budownictwie kubaturowym. Jesteśmy firmą międzynarodową, działamy na rynku europejskim, połowa naszej aktywności to działalność na terenie Europy Zachodniej. Nasze główne rynki to Niemcy, Anglia i Skandynawia. Próbujemy swoich sił np. we Francji, ale ten rynek jest dość trudny. Zauważyłem, że do Polski wpuszczane są obce firmy bez większych obostrzeń, natomiast rynki zachodnie bardzo chronią swoje terytorium.
Gdzie można spotkać Wasze produkty?
Wybudowaliśmy m.in. most Świętokrzyski w Warszawie, most im. Jana Pawła II w Gdańsku, most w Dorohusku i dostarczyliśmy konstrukcję mostu im. Jana Pawła II w Puławach. Polska nie jest krajem mostów, dlatego w naszej działalności realizujemy od lat projekty w budownictwie energetycznym i przemysłowym. Mostostal Puławy buduje także obiekty sportowe.
Kolarstwo to dla Pana odskocznia od pracy?
Przygoda z rowerem zaczęła się od sponsoringu klubu kolarskiego Pogoń Mostostal Puławy. Kontakt z ludźmi zajmującymi się tą dziedziną pomógł mi w rozwoju takiej właśnie pasji. Rower jest dobrym środkiem do rekreacji i podnoszenia sprawności fizycznej. Można jeździć na rowerze niemal okrągły rok. To wątek osobisty, natomiast wielu nauczycieli biznesu podkreśla, że należy zawsze biec na dwóch nogach. Jeżeli ciężko się pracuje, należy umieć też dobrze wypoczywać.
Przed kilkoma tygodniami był Pan z niewielką grupą na pielgrzymce rowerowej, która zakończyła się w Watykanie. Pokonaliście ponad 2 tys. kilometrów. Na miejscu pozdrowił Was papież Franciszek.
Pokonaliśmy 14 etapów, ostatniego dnia przejechaliśmy ulicami Rzymu do Watykanu. W Puławach istnieje organizacja Puławskie Pielgrzymki Rowerowe. W tym roku mój znajomy ks. Karol Mazur postanowił zorganizować pielgrzymkę do Rzymu. Przemyślałem pomysł i postanowiłem namówić jeszcze trzech kolegów z Puław. Dołączyliśmy do pielgrzymki chełmskiej. Taka wyprawa to wyzwanie, które sprawdza nie tylko wytrzymałość mięśni, ale również całego człowieka. To próba własnych możliwości i wspaniała okazja do refleksji oraz osobistej modlitwy.
Czy jako menedżer uważa Pan, że osoby mające pasję są lepszymi pracownikami?
Rozmawiając z ludźmi, powtarzam, że wszystko, co się robi, powinno się robić z pasją. Bez znaczenia, czy jest to praca zawodowa, polegająca na spawaniu, montowaniu urządzeń, czy jakaś inna. Człowiek z pasją przeżywa swoje życie wartościowo i nie popada w rutynę.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.