Gdy rodzice wracają do szkoły

I co, drodzy rodzice? Cieszycie się kolejnym rokiem szkolnym? Ja bardzo.

Liczba radości jest u mnie proporcjonalna do liczby dzieci. Razy pięć wszystkich radości, które za chwilę wyliczę. Jest już radość z wściekle porannego wstawania i wieczornego ślęczenia nad lekcjami. Jest też zapewne wielkie oczekiwanie na wywiadówki szkolne. Na zebrania dotyczące zajęć dodatkowych. A kto nie lubi bieganiny między pracą, obiadem, zakupami, odbieraniem dziecka (dzieci), przywożeniem, odwożeniem… Jest więc radość z kołowrotka między domem, pracą, sklepami i szkołami. Aż człowiek czuje, że (czasem nie) żyje. W dodatku dni coraz krótsze i coraz zimniejsze. Wstajesz? Już niedługo po ciemku. Wychodzisz z pracy, jedziesz po dzieci, po ciemku. Któż by tego nie lubił. Ciemno wszędzie, zimno wszędzie. Co to będzie? Wirus będzie. Mija drugi tydzień nauki, a tu bach: pierwszy wirus nadchodzi. No który rodzic na takie dobrodziejstwa nie czeka? Dodajmy, że aby dostać się do pediatry, też parę ścieżek zdrowia przyjdzie nam pokonać.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg