Historyk sztuki dr Elżbieta Matyaszewska z Lublina mówi o twórczości pełnej odniesień religijnych, o ludzkiej wrażliwości i o wykładach w Domu Kultury, podczas których edukuje wszystkich zainteresowanych tym tematem.
Ks. Rafał Pastwa: Wielu osobom historia sztuki kojarzy się z czymś nudnym…
Elżbieta Matyaszewska: Och, nie! Historia sztuki nie może kojarzyć się z czymś nudnym, bo odnosi się do artefaktów, które z założenia mają wywoływać bardzo żywe emocje. Trudno znaleźć człowieka, który przeszedłby obojętnie obok rzeczy, określonej mianem „dzieło sztuki”. Coś skrajnie brzydkiego nas porusza i coś bardzo pięknego nas porusza, chyba że jest się kimś kompletnie pozbawionym wrażliwości. Trzeba pamiętać, że nawet przedmioty codziennego użytku: torba, filiżanka, talerz – to też efekt określonej wrażliwości artystycznej.
Dziś coraz częściej ludzie czują się ekspertami w każdej dziedzinie, więc autorytety rozmywają się…
Człowiek współczesny jest tak skonstruowany, że na przyjemności – a umówmy się, że obcowanie ze sztuką jest swoistą przyjemnością – pozostawia coraz mniej czasu. Kiedyś, gdy ludzie żyli nieco wolniej, łatwiej znajdowali czas na to, by pójść do galerii. Myślę jednak, że problem leży też w czymś innym – kiedy człowiek nie rozumie sztuki, robi rzecz najprostszą: przestaje z nią obcować. Zawodowo zajmuję się głównie sztuką XIX i pierwszej połowy XX wieku, potrafię się w niej dość swobodnie poruszać, mam narzędzia, które pozwalają mi ją ocenić. Ze sztuką współczesną jest trudniej. Jednakże, nawet jeśli nie zawsze ją rozumiem i akceptuję, nie oznacza to, że nie chce jej poznawać.
Żyjemy w społeczeństwie, które ukierunkowuje ludzi młodych do wybierania kierunków technicznych i patrzenia na przyszłość jedynie pod kątem finansowym. W takiej sytuacji mało miejsca pozostawia się literaturze i sztuce.
Myślę, że jeśli człowiekowi i całym społecznościom odbierze się kulturę, to coś istotnego przestanie funkcjonować. Żaden naród nie przetrwa, jeśli pozbawi się go istotnych elementów ze sfery szeroko pojętej kultury – sztuki, literatury, muzyki. Wydaje się, że raczej trudno utrzymać tożsamość narodową, znając jedynie wzory matematyczne i będąc bardzo sprawnym biznesmenem.
Czy istnieją granice w sztuce?
Mnie uczono, że sztuka powinna istnieć ponad wszelkimi granicami. I nie może być ograniczana narodowością, pochodzeniem czy polityką. Ona powinna wyrażać przede wszystkim to, co nosi w sobie artysta. Odwoływanie się do najprostszych schematów narodowościowo-patriotycznych jest czymś niedobrym dla kondycji sztuki wolnej. Kultura i sztuka powinny kształtować społeczeństwo, ale niezwykle trudno trafić do ludzi, którym ta sfera w życiu nie jest potrzebna. A to właśnie dzięki niej człowiek staje się bardziej wrażliwy, przestaje wyłącznie „mieć”, a uczy się także „być”.
Czy następuje odejście od sztuki religijnej?
Nie sądzę, jest ona raczej w inny sposób wyrażana. W dziedzinie sztuki religijnej istnieje problem owej różnorodności artystycznej, związanej też z tym, że obecnie tworzący artyści nie zawsze potrafią pogodzić własną wizję i wrażliwość estetyczną z oczekiwania osób wierzących.
Co to takiego „Czwartki ze sztuką”? Wiem, że odbywają się takie spotkania w Lublinie.
Są to spotkania otwarte, organizowane przez Dom Kultury Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Kilka lat temu postanowiłam pójść ścieżką, o której mówiliśmy przed chwilą, czyli podjęłam się misji dzielenia się moją wiedzą o sztuce z ludźmi, którzy interesują się historią sztuki, ale niekoniecznie mieli sposobność, by kształcić się w tym kierunku. Pomyślałam, że prezentacja wybranych okresów z dziejów sztuki, sylwetek poszczególnych artystów oraz wybranych tematów ikonograficznych będzie czymś pożytecznym dla lubelskiej społeczności. Spotkania te odbywają się w co drugi czwartek, o 18.00. Informacje zapowiadające każdy kolejny wykład podawane są na stronie internetowej Domu Kultury LSM.
W ubiegłym roku rozpoczęłaś kontynuowany do dzisiaj cykl „Wielcy mistrzowie i ich dzieła”. Ale pojawi się również inny, niezwykle ciekawy temat.
Rzeczywiście. W tym roku dodatkowo zaproponowałam nowe zagadnienie z dziejów sztuki, które chcę przedstawić w ramach cyklu „Biblia w obrazach”. Uważam, że ten wyjątkowy i trudny temat wymaga szczególnej uwagi, ale też i łatwego w odbiorze przekazu.
A czy istnieje możliwość, aby Cię zaprosić z wykładem do konkretnego kościoła, sali parafialnej, domu kultury?
Jestem otwarta na takie wyzwania. Nie tak dawno poprowadziłam w mojej rodzinnej miejscowości wykład na temat świętych Kościoła katolickiego i ich atrybutów. Wśród słuchaczy było wielu moich kolegów i koleżanek z czasów szkolnych. Było to bardzo ciekawe doświadczenie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |