– Mówiąc: „Nie płacz, wszystko się ułoży”, tylko pogarszamy sprawę. Czasami lepsze jest milczenie przy kubku gorącej herbaty – mówi Kamila Bubrowiecka, psycholog.
Agata straciła męża w wypadku samochodowym. – Był początek wakacji. Zaczynał się weekend. Jak zwykle, postanowiliśmy spędzić go w domku nad jeziorem. Mamy trójkę dzieci, ale wtedy pojechał z nami tylko najmłodszy, 8-letni Karol – wspomina kobieta. Pogoda dopisywała. Do pokonania mieli jeszcze kilkanaście kilometrów. Niespodziewanie jadąca przed nimi ciężarówka zjechała na pobocze. Naczepa się wypięła i stanęła w poprzek drogi. Piotr, mąż Agaty, nie zdążył całkiem wyhamować.
– Wszystko stało się tak szybko. Kiedy podniosłam głowę, zobaczyłam coś, czego już nigdy nie zapomnę – przebite jakimiś prętami, nieżywe już ciało mojego męża – mówi. I chociaż ani jej, ani synowi nic się nie stało, Agata mówi, że czuje, jakby część niej wtedy umarła.
– Mój świat momentalnie legł w gruzach. Nie wiedziałam, jak dalej żyć. Miałam mętlik w głowie, w środku kołatały miliony myśli. To płakałam, to się złościłam, a innym razem zupełnie nie było ze mną kontaktu – wspomina. Przyznaje, że pozbierała się ze względu na dzieci. – Im też nie było łatwo – straciły ojca, a matka była w totalnej rozsypce. Nie zabraniałam im płakać i nie mówiłam, że będzie dobrze, bo wtedy w to nie wierzyłam. Natomiast sama często słyszałam od mojej matki, że powinnam już się otrząsnąć, wrócić do pracy, przestać płakać i ułożyć sobie życie na nowo. Bardzo nie lubiłam, gdy nas wtedy odwiedzała – mówi wdowa.
Kamila Bubrowiecka, psycholog z Hospicjum „Pomorze Dzieciom” podkreśla, że zamiast pomagać, często nieumyślnie szkodzimy osobom w żałobie. – „Nie płacz już”, „On już nie cierpi”, „Zobaczysz, wszystko się ułoży” – to słowa, których używamy w dobrej wierze, ale zaprzeczają one temu, co dzieje w osobie pogrążonej w żałobie. W rezultacie nie pomagamy, bo ta osoba nie może do nas przyjść i powiedzieć, jak się czuje, gdyż nie dostała akceptacji dla swoich emocji – mówi psycholog. Mądre pomaganie wiąże się z prostymi pytaniami: „Jak mogę ci pomóc? Zrobić zakupy, pójść z tobą na cmentarz, a może posiedzieć i pomilczeć?” – To wcale nie jest łatwe zadanie, bo brakuje nam umiejętności rozmowy o emocjach – mówi K. Bubrowiecka.
W Hospicjum „Pomorze Dzieciom”, które otacza opieką rodziny po stracie małych pacjentów, zrodził się pomysł, aby rozszerzyć to wsparcie i zaopiekować się gdańszczanami w żałobie. – Widzimy, jak trudny jest to temat, najczęściej przemilczany. Bo wciąż wiele osób uważa, że żałoba to nie choroba, tylko proces, z którym każdy powinien poradzić sobie sam. Stąd osoby, które do nas trafiają, mówią o ogromnym poczuciu samotności i braku zrozumienia, bo przeżywają stratę zbyt długo albo niedostatecznie mocno, a przecież każdy ma prawo do uporania się z tym po swojemu – mówi K. Bubrowiecka.
Program „Wsparcie po stracie” to bezpłatne konsultacje psychologiczne oraz spotkania grup wsparcia. – Żałoba to czas, kiedy uczymy się żyć na nowo na wszystkich płaszczyznach życia – społecznej, w pracy, w domu – już bez tej osoby, którą straciliśmy. To bardzo trudne doświadczenie, a dodatkowo obciążone ogromną tęsknotą, lawiną emocji i poczuciem bycia w sinusoidzie – jedne dni są lepsze, a za chwilę znowu równia pochyła i pikowanie w dół – wyjaśnia psycholog. Podkreśla, że na początku najlepiej ponazywać te wszystkie uczucia i emocje – smutek, złość, bezsilność, bo to, co nazwane, jest mniej straszne.
K. Bubrowiecka podkreśla, że społecznie coraz gorzej radzimy sobie z tematem odchodzenia. – Dawniej śmierć przeżywało się inaczej. Schodziła się cała rodzina i czuwali przy ciele zmarłego, były modlitwy, czas na pożegnanie, płacz i oswojenie się z myślą, że ta osoba odeszła. Teraz mamy zakłady pogrzebowe oferujące kompleksową usługę, dlatego tak wiele osób zdziwionych jest, kiedy opowiadam, jak podopieczni naszego hospicjum odchodzą w ramionach rodziców, jak rodzina przygotowuje ciało do pogrzebu, jak rodzeństwo pomaga umyć albo uczesać swoją zmarłą siostrę bądź brata. Ludzie wzdrygają się na myśl o tym, co kiedyś było naturalne – mówi.
W ramach programu hospicjum przygotowało 4 grupy wsparcia: dla rodziców po stracie dziecka, po stratach okołoporodowych, dla osób borykających się ze śmiercią partnera życiowego oraz wszystkich, którzy doświadczyli nagłej śmierci kogoś bliskiego. – Do zgłaszania się zachęcamy każdego, niezależnie od wieku – mogą się do nas zwrócić zarówno dorośli, jak i dzieci z rodzicami – mówi psycholog.
Agata nie ma wątpliwości, że gdyby wtedy ktoś zaprowadził ją na grupę wsparcia, lepiej poradziłaby sobie po stracie. – Możliwość otwartej rozmowy, powiedzenia, co się dzieje w mojej głowie i sercu przyniosłoby mi ulgę. Niestety, kiedy zginął mój mąż, nikt w mojej okolicy nie zapewniał takiego wsparcia – mówi.
Gdzie szukać wsparcia?
Aby otrzymać więcej informacji lub zgłosić chęć udziału, należy zadzwonić pod numer: 512 170 661 (od poniedziałku do piątku w godz. 8–15) lub wysłać mail: k.bubrowiecka@pomorzedzieciom.pl. Spotkania i konsultacje odbywają się w siedzibie Hospicjum „Pomorze Dzieciom”, al. Hallera 140 w Gdańsku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.