Naprotechnologia pomaga małżeństwom, które mają problemy z poczęciem dziecka. Poleciałem do USA, by poznać ludzi, którzy stoją za tą metodą.
Pani kapitan z komandosami GROM-u
Afganistan, rok 2010. Amerykański helikopter ratunkowy Blackhawk leci po rannych żołnierzy. Za sterami siedzi kapitan Nissa Brodman. Potężny wirnik maszyny wzbudza tumany kurzu, znacznie utrudniając widoczność. Śmigłowiec twardo uderza w podłoże. Cierpi na tym kark Nissy. Ale to nic – ryzykuje nie tylko zdrowie, ale i życie, by uratować rannych kolegów. Siły dodają jej codzienne Msze św.
– Mogłam w nich uczestniczyć, bo służyłam razem z polskimi żołnierzami z GROM-u, a oni mieli ze sobą kapelana. Mieli też doskonałego kucharza. Dzięki niemu spędziłam w Afganistanie piękne święta Bożego Narodzenia – wspomina śmiejąca się szczerze blondynka rodem z narciarskiego kurortu Steamboat Springs w Colorado.
O rozkazie wyjazdu do Afganistanu dowiedziała się pół roku naprzód. – Wiedziałam, że do tego czasu nie mogę zajść w ciążę. Wtedy wypróbowaliśmy z mężem model Creightona na samych sobie. Nie zaszłam w ciążę. Kiedy wróciłam z Afganistanu, użyliśmy tego samego modelu, by dziecko się poczęło. Czekaliśmy na to… 4 dni. To działa, naprawdę działa! – cieszy się Nissa.
W 2013 r. odeszła z wojska. Dziś jest matką trojga dzieci, pracuje w parafii katolickiej w rodzinnej miejscowości. Pani kapitan zaangażowała się w działalność na rzecz niepełnosprawnych, ale chciała też pomóc parom, które nie mogą doczekać się dziecka. Dlatego przyjechała na kurs instruktorów modelu Creightona do Omaha. – Chcę pomóc ludziom, aby byli otwarci na życie – mówi Nissa.
Angielskie nazwisko, polska uroda
Angielskie nazwisko, ale uroda typowo słowiańska – Naomi Whittaker jest córką dwojga Polaków z Radomia. Emigrantów politycznych z okresu stanu wojennego. Jest ginekologiem, robi specjalizację u prof. Hilgersa.
Wyszła za mąż za Briana, kolegę z liceum. – Na początku małżeństwa brałam pigułki antykoncepcyjne. Czułam, że to wbrew moim zasadom, ale nikt wcześniej nie mówił mi o naturalnych metodach planowania rodziny. Nikt też nie mówił o negatywnych skutkach antykoncepcji – przyznaje Naomi.
Wtedy jej rodzice się rozwiedli, a mąż był na wojnie w Afganistanie. – Byłam przygnębiona. Chodziłam do kościołów, szukałam pociechy – przyznaje dr Whittaker.
Przełom nadszedł, gdy Brian wrócił z Afganistanu. – Powiedziałem Naomi, że chciałbym, żebyśmy mieli dziecko. Wykrzyknęła: „Co?!” – wspomina Brian. – Chciałem dziecka, bo znałem swoich kolegów z jednostki. I widziałem, jak się zmieniają, gdy po powrocie z Afganistanu spotykają swoje dzieci. Jak łagodnieją – dodaje mężczyzna.
– Ja nie byłam gotowa na dziecko. Trochę to trwało, ale Brian mnie przekonał. I tak urodził się nasz pierwszy syn John Paul (Jan Paweł – imię nieprzypadkowe) – wspomina Naomi.
Ja tak nie chcę!
Dodaje, że przy porodzie były komplikacje. Że lekarze nie okazali jej empatii. Podobną postawę medyków widziała potem podczas swych uczelnianych zajęć na ginekologii. Pacjentce, która poroniła, mówili: „Czemu płaczesz, to był ledwie 11. tydzień”. Poznała też lekarza zajmującego się in vitro, zdeklarowanego homoseksualistę, który bez żadnych ogródek stwierdził wobec studentów, że nie lubi dzieci. Że nie cierpi, gdy przynoszą mu je do gabinetu. Poza tym widziała, jak ginekolodzy zbywali pacjentki, przepisując im pigułki antykoncepcyjne prawie na wszystko.
– To tak, jakby lekarz rodzinny leczył niemal wyłącznie aspiryną – irytuje się dr Whittaker. – Nie, ja tak nie chcę! Chcę dawać pacjentkom coś więcej – postanowiła.
W tym czasie poznała lekarza naprotechnologa. – Z początku naprotechnologia przekonała mnie swą naukowością – podkreśla Naomi. Ale widziała też różnicę między podejściem naprotechnologa a tym, co widziała u innych ginekologów. – Napro daje kobiecie świadomość tego, co dzieje się z jej ciałem. Jeśli straci dziecko, nie wini siebie. Jeśli nie może zajść w ciążę, to znaczy, że jest jakaś przyczyna tego, że trzeba ją znaleźć i próbować wyleczyć – zauważa młoda ginekolog, dziś mama trojga dzieci.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |