Matka śpiąca pod łóżkiem dziecka. Ojciec przeganiany z oddziału. Czy takie obrazki to standard na polskich oddziałach pediatrycznych?
Podobnie wyglądają kwestie opłat za pobyt rodziców (opiekunów) z chorym dzieckiem. – Ustawa stanowi, że gdy realizacja tego prawa pociąga za sobą koszty dla szpitala, ponosi je pacjent (w przypadku dziecka jego rodzice lub opiekunowie). Wysokość opłaty ustala kierownik placówki. Informacja o wysokości opłaty oraz sposobie jej ustalenia jest jawna i udostępniana pacjentom i ich rodzinom – tłumaczy Danuta Jastrzębska. Pani rzecznik dodaje, że coraz więcej szpitali stara się stworzyć warunki do pełnego korzystania rodziców z prawa pobytu. – Wiele szpitali wydziela odrębne pomieszczenia o charakterze hotelowym dla rodziców lub tworzy przyszpitalne hotele.
Po co rodzice?
Pani Olga pobyt z maleńką córeczką w jednym z warszawskich szpitali wspomina nie najgorzej: warunki lokalowe dobre, lekarze cierpliwi i kompetentni. – Mogłam być przy dziecku cały czas, dostałam nawet za darmo pościel, kocyk i poduszkę. Natomiast nieco gorzej było z pielęgniarkami. Po pierwszej dobie usłyszałam, że moje dziecko nie może tak tu leżeć, bo... zabiera miejsce innym, bardziej potrzebującym.
Pani Anna, mama Mai, szpital wojewódzki w północnej Polsce: – Byłam z 2-letnią córką przez miesiąc w szpitalu. Wyręczałam pielęgniarki w czynnościach pielęgnacyjnych, a mimo to czułam się jak intruz, a czasem słyszałam komentarze, że „rodzice się panoszą” i nie są potrzebni na oddziale. Miałam wrażenie, że personel nie rozumiał potrzeby bycia rodziców przy dziecku.
Tymczasem obecność osoby bliskiej przy małym pacjencie w czasie hospitalizacji stanowi ważny element dochodzenia dziecka do zdrowia. – Choroba wymagająca pobytu w szpitalu to stresujące doświadczenie zarówno dla dziecka, jak i jego rodziców. A im młodszy pacjent, tym silniejsza więź emocjonalna z rodzicami. Dlatego tak ważne jest respektowanie przez placówki lecznicze prawa małoletnich pacjentów do dodatkowej opieki – uważa rzecznik praw pacjentów Bartłomiej Chmielowiec.
– Obecność rodzica i jego opieka wpływają na niwelowanie strachu i obaw dziecka związanych z pobytem w szpitalu. Jest również niezwykle ważna w przypadku dzieci przewlekle i terminalnie chorych – dodaje Ewa Dryhusz z Biura Prasowego Rzecznika Praw Dziecka. – Dlatego optymalną sytuacją byłoby, aby wszystkie szpitale posiadające oddziały dziecięce zapewniały warunki do pobytu (w tym także w nocy) przy małym pacjencie osób mu bliskich, w szczególności rodziców.
Czynnik ludzki
W relacji mały pacjent–rodzic–personel medyczny kluczową rolę odgrywa też komunikacja oraz ilość i forma przekazywanych informacji. – Zdarza się, że rodzice lub opiekunowie małoletnich pacjentów zgłaszają Rzecznikowi Praw Dziecka zastrzeżenia w tym zakresie, m.in. brak możliwości zdobycia pełnych informacji na temat stanu zdrowia dziecka i jego pobytu w szpitalu, nieempatyczny sposób odnoszenia się do rodziców lub brak czasu na rozmowę. Są to jednak przypadki incydentalne – twierdzi Ewa Dryhusz.
Z tą opinią polemizuje Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia Rzecznik Praw Rodziców: – To raczej nie incydenty. Rodzice regularnie skarżą się, że wchodząc do szpitali, niejako tracą kontrolę i władzę rodzicielską: tak są traktowani przez lekarzy. Nie pyta się ich, nie rozmawia się z nimi, nie informuje się ich. Lekarze operują hasłem „dobro dziecka”, a tym „dobrem” jest działanie ponad rodzicami, często w konflikcie z nimi.
Oto fragment listu, który Stowarzyszenie otrzymało od jednej z matek: „Zwykły rodzic w zderzeniu z lekarzem nie ma żadnych szans. (...) Z czym miałam dyskutować, przecież jestem tylko głupim i awanturującym się rodzicem, a on reprezentuje medycynę!?”...
Na szczęście coraz więcej rodziców doświadcza ludzkiego, dobrego i mądrego – bo zorientowanego na wspólne dobro – traktowania. – Z synem jestem w szpitalu mniej więcej co pół roku. To placówka przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie. Warunki komfortowe. Przesympatyczne podejście do dzieci. Rodzice mają swoje łóżka, aby w godnych warunkach spędzać noce. Dostają kołdry i pościel. Do użytku gości oddany jest też dobrze wyposażony pokoik, gdzie można zjeść obiad czy wypić kawę. W szpitalu bufet z dużym wyborem śniadań i obiadów za przystępną cenę – opowiada Katarzyna Moryc z Warszawy.
Agata Kozłowska dzieli się również pozytywnymi doświadczeniami: – W Centrum Zdrowia Dziecka lekarze zapracowani, ale bardzo kompetentni. Warunki trudne, spanie na własnym leżaku obok łóżka dziecka i łazienka dla rodziców na 2 oddziały, ale atmosfera dobra. Mimo że bardzo ciasno, to pielęgniarki – chodzące serca. Trafiłam też z córką kilka razy do powiatowego szpitala w Grodzisku Mazowieckim: tam dzieci dostają prezenty na dzień dobry! Bardzo przemiły ordynator, lekarze i pielęgniarki uśmiechnięci.
Może to szczęście, a może tendencja do zmian w całej Polsce? – Myślę, że w relacjach mały pacjent–lekarz–rodzic najważniejszy jest wzajemny szacunek i zrozumienie. Jeśli rodzice traktują lekarzy jak wrogów, a lekarze rodziców jak balast, trudno o porozumienie. Jeśli jednak wszyscy skupiają się na chęci pomocy cierpiącemu dziecku, a siebie nawzajem traktują z szacunkiem – nawet najtrudniejsze warunki lokalowe stają się znośne – uważa pani Barbara, pielęgniarka z wieloletnim stażem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |