Jerzy Dudek, pszczelarz z Lubartowa, o ulach innych niż 20 lat temu, konieczności wędrowania z pszczołami i zamiłowaniu ludzi do miodu.
Mówi się o tym, że w Polsce pszczoły masowo giną. Czy tak jest rzeczywiście?
Niestety tak. Głównym zagrożeniem dla nich są oczywiście opryski, których trudno uniknąć. Każdy, kto coś hoduje, stara się dbać o swoje. My dbamy o pszczoły, rolnicy o uprawy. Gdyby jednak decydowali się pryskać roślinność zamiast w ciągu dnia, po godzinie 18, problem byłby zminimalizowany.
Pszczelarstwo ma w takim razie jakąś przyszłość?
Ludzie teraz znowu odkryli miody. Był pewien moment odwrotu, ale aktualnie chyba jest boom na miód. Nawet nie przypuszczałem, że zjada się tyle miodu, dopóki nie miałem pasieki. W tej chwili pasieka mi się rozwija bardzo intensywnie. Z roku na rok mam coraz więcej pszczół i ciągle brakuje mi tego miodu. Jest też zapotrzebowanie na pyłek pszczeli, pierzgę, mleczko.
A jaki miód jest na Lubelszczyźnie najpopularniejszy?
Zdecydowanie gryczany. Popularność miodu zależy od regionu Polski. Ja mogę nie mieć innego miodu, bylebym miał grykę. Dziś pszczelarze znają się w całej Polsce i każdy w czymś innym się specjalizuje. U nas np. miód rzepakowy dopiero zaczyna się sprzedawać, ale w centrum Polski to miód podstawowy. Na Lubelszczyźnie ludzie pytają też o lipę, o miody spadziowe. Popularny zaczyna być miód faceliowy. A tak naprawdę każdy miód jest dobry, bo jest na coś innego.
Pszczelarze to najczęściej ludzie starsi. Będą mieli komu przekazać pałeczkę?
Rzeczywiście, w związku pszczelarzy średnia wieku to 65 plus. Wbrew pozorom jednak sporo młodych decyduje się na pszczelarstwo. Nie chcą jedynie należeć do struktur. Czasami są nastawieni na szybki zysk. Chcą pszczelarstwo traktować jako biznes. A to musi być pasja. Bo są lata, kiedy się na pszczołach zarobi, ale bywa też tak, że trzeba dołożyć.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |