Każdego dnia po szkole biegną do świetlicy Przymierza Rodzin. Odrabiają lekcje, bawią się, oddają pasjom i odpoczywają. Ostatnio widziano ich w roli aniołów, pasterzy i królów...
Od lat ze świetlicą związanych jest wiele osób. Jedni dbają o to, by dzieci nie były głodne i każdego dnia dostarczają im chleb, bo – jak twierdzą – jest to miejsce, w którym szanuje się ten Boży dar; inni – tak, jak ks. prałat Mieczysław Iwanicki – troszczą się o wzrost duchowy najmłodszych. Nie brakuje też sponsorów, którzy finansują wyjazdy wakacyjne. W chwilach trudności czy kłopotów świetlica może liczyć zawsze na pomoc prezes Izabeli Dzieduszyckiej i całego Zarządu Stowarzyszenia „Przymierze Rodzin”, który jest organem prowadzącym.
Kuźnia cierpliwości
W obecnej świetlicy w ciągu roku przebywa średnio od 45 do 55 dzieci. Poza zajęciami ogólnorozwojowymi, odbywają się tu m.in. warsztaty muzyczne, plastyczne, techniczne. Jeden z wychowawców Damian Gała w ostatnim czasie uczył, jak wykonać profesjonalny karmnik dla ptaków, ale – jak żartuje kierownik – najwięcej nauczyli się wolontariusze. – Nie było tak źle – zaprzecza Damian.
Przez cały rok w świetlicy pracuje trzech wychowawców, pedagog, psycholog i grupa 30 wolontariuszy, którzy nie tylko pomagają w odrabianiu lekcji, ale także przy organizowaniu przeróżnych imprez, dekorowaniu sal. Świetlica organizuje także wyjazdy wakacyjne i spotkania z ciekawymi ludźmi. O swoich doświadczeniach w NASA opowiadała Małgorzata Sutowicz, a Karol Spansa, muzułmanin, który przyjął chrzest, dzielił się swoim doświadczeniem wiary, zaś Japonka Eiko Tomaru przeprowadziła ekspresowy kurs origami i opowiedziała o Kraju Kwitnącej Wiśni. – Do dziś pamiętam, jak maluchy bacznie się jej przyglądały, jak jej słuchały, a nawet chciały dotknąć – śmieje się E. Muszyńska.
Rawska świetlica jest miejscem szczególnym nie tylko dla wychowanków, ale także dla kadry. – Przez te 10 lat wiele osób tu pracowało. Większość z nich po kilku latach przeszła do szkół i przedszkoli, gdzie ma łatwiejsze warunki pracy (choćby zatrudnienie w oparciu o Kartę Nauczyciela), ale – co ważne – nie straciliśmy z nami kontaktu – zaznacza Muszyńska.
– To było wyjątkowe miejsce pracy – przyznaje Katarzyna Korbus. – Do dziś pamiętam emocje i życzliwość, które tam panowały. Niesamowite były modlitwy, święta. Odejście nie było łatwą decyzją. Świetlica to miejsce, przez które powinien przejść każdy nauczyciel, bo tam łatwiej jest zrozumieć i poznać ucznia i jego trudności – podkreśla.
Podobnego zdania jest Katarzyna Dawidowicz. – Tu nauczyłam się, jak budować indywidualny kontakt z dzieckiem. Zaraziłam się też ich spontanicznością i radością. Jest to miejsce, w którym nawet, gdy niewiele się zrobi, otrzymuje się dużo wdzięczności. I to mobilizuje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |