Założyciel szkół rodzenia, ofiarny lekarz i obrońca życia, przyjął posługę apostoła cywilizacji miłości.
Ewa Kowalewska napisała o profesorze: „Jego pasją życiową było pozytywne przetwarzanie wszelkich napięć i trudności”. Pierwszy nasz kontakt przypominał burzę z piorunami. Po zapoznaniu się z maszynopisem zaproponowałam bowiem listownie pewne zmiany i poprawki. Wkrótce otrzymałam odpowiedź zaczynającą się słowami: „Szanowna, acz NIE-MIŁA Pani Redaktor”… Dalej następowała dość gwałtowna polemika. I zakończenie: „Św. Paweł napisał »Gniewajcie się, ale nie grzeszcie«”. Pod tym profesor dołączył życzenia, bo zbliżało się Boże Narodzenie. Wysłałam maszynopis z naniesionymi szczegółowymi uwagami, liścikiem i, oczywiście, życzeniami. Następny list profesora miał już nagłówek „Najmilsza Pani Redaktor”.
O rodzinie po ludzku
Od tamtej pory współpraca, trwająca z przerwami lat trzynaście, układała nam się harmonijnie. Kiedy w „Gościu Niedzielnym” zaczęłam redagować dział „W naszym domu”, profesor chętnie publikował na jego łamach. W latach 2000–2001 publikowaliśmy cykl zatytułowany „Prokreacja ekologiczna”. Profesorowi bardzo na tym cyklu zależało i chciał, aby ukazał się właśnie w „Gościu”. Pisał w liście: „Proszę zwrócić uwagę na język. To nowy język, który może okazać się nośny. Obecnie biorę udział w kursach dla nauczycieli doskonalących się w przedmiocie wychowania do życia w rodzinie. Trzeba widzieć, jak oni przeżywają odnowę swego wnętrza, jak bardzo solidaryzują się z przekazywanym przeze mnie pro-gramem prokreacji ekologicznej, jak uczą się języka, z którym mają trafić do uczniów”. Ta odnowa, której służył język bardziej ludzki (mówiący np. o stanie błogosławionym, a nie o ciąży) – to także odnowa rodziny.
Tak rozumiał profesor i swoje życie. Dał temu wyraz w trzecim wydaniu książki „Moja droga do Praw-dy”. Było w nim uzupełnienie dawnych notatek o dalsze lata i refleksje, przekazujące wnikliwe i pogodne spojrzenie na wiele spraw najważniejszych: dom, rodzinę, dzieci, miłość i cierpienie, pracę i odpoczynek. Wkrótce potem nadeszła miła kartka od profesora. Nie wiedziałam, że już ostatnia. Pisząc ten tekst, przejrzałam na nowo plik listów i pocztówek od prof. Fijałkowskiego. Jest między nimi kartka z górskim krajobrazem i nadrukiem: „Pozostanie po nas wszystko to, co uczyniliśmy z miłości”. Niech będzie mottem mojego wspomnienia o profesorze.
Źródło: Gość Niedzielny
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |