Usłyszał tylko tępe uderzenie. Kiedy wybiegł z samochodu, zobaczył leżącą na ulicy dziewczynkę, a obok niej rower.
Koniec?
W domu Bożeny i Marka czuć święta. Kolory ścian są wiosenne. Pomarańczowe. Bożena – z zawodu i zamiłowania cukiernik – robi cudowne ozdoby świąteczne: jajka ze sznurka powleczonego żywicą, w środku kurczaczki. Nie myślała, żeby je sprzedawać, chociaż… Kto wie, czy w tym roku dostanie od gminy trochę węgla albo paczkę od pani burmistrz Kartuz na święta. Na razie cieszy się chwilą. Każdą. Nie myśli o niewykupionych dla siebie lekarstwach, nawet o przerwanym kredycie. Wytęża jeszcze siły na dodatkowe lekcje czytania i pisania dla syna z padaczką. Choć ma 12 lat, idzie mu to ciężko. W hiobowym życiu są bowiem większe zmartwienia…
– Z tym rozejściem się kości łonowych było coś nie tak. One powinny się szybciej zejść – wyjaśnia z trudem Bożena. To wtedy zaczęły się jej problemy z nogami, które stawały się coraz cięższe, jakby z betonu. Niedawno poszła do lekarza. Kazał odstawić wszystkie leki na kręgosłup, których i tak nie była już w stanie wykupić. Badania muszą być dokładne. Dlatego teraz, żeby nie bolał kręgosłup, dostaje morfinę. Ale jakiego bólu człowiek nie zniesie, byleby tylko okazało się, że to nie jest stwardnienie rozsiane? Choć i tak podobno medycyna poszła do przodu i bardzo spowalnia ten proces. Może nawet siedem lat...?
Bożena nie ma absolutnie pretensji do Pana Boga. Marek milczy. – Ja go znam. On pewnie miałby je, gdyby mnie zabrakło – Bożena uśmiecha się i gładzi męża po głowie.
Są i światełka w tunelu. Starsi chłopcy dostają na przykład w szkole dwudaniowy obiad. 12 maja Marek ma termin stawienia się w więzieniu, by rozpocząć odsiadkę. Ale może sąd znowu ją odroczy? Może pomoże im sam Jan Paweł II? Nikt inny nie dałby chyba rady...
Imiona bohaterów reportażu zostały zmienione.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |