Zabić nie wolno, ale jak już się urodzi, to wolno bić? konsekwencja myślenia identyczna. I z góry uprzedzę: to, że ktoś nie bije dzieci nie oznacza, że ich nie wychowuje. Istnieje jeszcze mnóstwo rzeczy pomiędzy.
Dzieci nie wolno bić ani zabijać to oczywiste. Artykuł wytyka ministrowi brak działania na rzecz dzieci, które są zabijane przed narodzeniem. Jest to działanie niekonsekwentne jeśli przyjąć, że powinien działać w interesie wszystkich dzieci. Proszę sobie wyobrazić, że są obok ludzie, którzy nie dopuszczają zabijania dzieci nienarodzonych i bicia ich już po urodzeniu. Przestrzegający nauki społecznej kościoła katolik szanuje dziecko jako osobę i nie bije, ale również nie demoralizuje i nie używa przemocy psychicznej. Jestem pewien, że taki światopogląd/etykę podziela wielu - nie tylko katolicy.
A może by tak fundacja zajęła się problemem żenująco niskich kar za dzieciobójstwo? Odwracanie uwagi tematem aborcji to stawanie po stronie kar cielesnych i bicia.
Dzieciobójstwo, przynajmniej w polskim prawie karnym, to zabójstwo noworodka/niemowlęcia. Granicą, oddzielającą dzieciobójstwo od usunięcia płodu (czyli aborcji) jest chwila, z którą noworodek staje się samoistnym organizmem.
Dziwne pytanie. A czy ktoś, kto się nie narodził, ma tego świadomość i coś do powiedzenia w tej kwestii? Wielu ludzi się nie narodziło, ba, nawet nie doszło nigdy do ich poczęcia.
A ci się dzieje w Skandynawii? Byłeś, widziałeś? Żyjesz tam? Czy wiesz tyle, ile napiszą media i powie Pan Autorytet Detektyw Rutkowski? Wiesz, tyle, że Brevik? A popatrzyłeś na wskaźniki przestępczości? Byłeś na placu zabaw? Widziałeś, jak bawią się dzieci? Uwierzysz, że nie ma plucia, bicia się, złośliwości, obrażania innych? Że rodzice czas wolny spędzają aktywnie z dziećmi? Że ludzie są spokojni, mili, wrażliwi na potrzeby innych? Jeżdżę tam co rok i odpoczywam z moim dzieckiem. Wycisza się i obserwuje, jakże trafnie (mamo, ta starsza pani była taka miła...). To jest Skandywania.
A ci się dzieje w Skandynawii? Byłeś, widziałeś? Żyjesz tam? Czy wiesz tyle, ile napiszą media i powie Pan Autorytet Detektyw Rutkowski? Wiesz, tyle, że Brevik? A popatrzyłeś na wskaźniki przestępczości? Byłeś na placu zabaw? Widziałeś, jak bawią się dzieci? Uwierzysz, że nie ma plucia, bicia się, złośliwości, obrażania innych? Że rodzice czas wolny spędzają aktywnie z dziećmi? Że ludzie są spokojni, mili, wrażliwi na potrzeby innych? Jeżdżę tam co rok i odpoczywam z moim dzieckiem. Wycisza się i obserwuje, jakże trafnie (mamo, ta starsza pani była taka miła...). To jest Skandywania.
Skąd bierze się ten spokojny tryb życia?Z mniejszych różnic materialnych w Skandynawii niż w Polsce ale również z nieepatowania bogactwem materialnym tam.U nas wciąż obowiązuje zasada "zastaw się a postaw" stad niebotyczne kredyty, których nie spłacanie odbiera wielu rodzicom chęci ( do bycia z swoimi dziećmi) i pokój serca, umysłu.Czyż nie tak?Nie można mieć wszystkiego na raz- my wciąż doganiamy dobrobyt więc trzeba być bardzo silnym by jednocześnie gonić ułudę bogactwa i cenić kontakty z własnymi dziećmi.
Zaszłam w ciążę, urodziłam dziecko. Zabrano mi je. Wcześniej wyrzucono z domu. Dowlokłam się do Siostr zakonnych Albertynek, żeby mnie przyjęły, nie miałam siły, umierałam z głodu, cierpienia i bólu. Nie miałam siły nic więcej powiedzieć, tylko tyle, żeby mnie przyjęły .... Powiedziały, że jest niedrogi hotel naprzeciwko za 90 zł. 9 miesięcy przeżyłam na klatkach schodowych. Pierdolcie się wszyscy.
A czy ktoś sprawdził jak jest definicja "dziecka" wg ustawy o rzeczniku praw dziecka? Art. 2. 1. W rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności.
Przepraszam, że nieco powtórzę ten sam wpis, co w temacie o cenzurowaniu książki przez RPD.
Na wstępie informacja, która trochę może mnie uwiarygodnić w tym co piszę. Otóż, wspólnie z żoną mamy 5 dzieci / 2 córki i 3 synów /, a najmłodszy syn skończył właśnie 20 lat.
Wychowując gromadkę dzieci, wychodziliśmy z żoną z założenia, że miłość do dziecka z jednej strony, a z drugiej wymagania mu stawiane i świadoma dyscyplina, nie mogą zrobić dziecku krzywdy. Naszym zdaniem kształtowanie tej miłość to proces nieustanny, zmieniający formy z upływem czasu. A zarazem nie może się ograniczać tylko do relacji rodzic - dziecko. Ważne, aby z czasem, ten proces dotyczył także relacji dziecko - rodzic. Aby jednak tak się stało, na rodzicach głównie spoczywa obowiązek kształtowania określonego systemu wartości i właściwych relacji. Jeżeli to koło zamachowe procesu wychowowania się właściwie zazębi, to proszę mi wierzyć, że wychowanie dzieci staje sie dużo prostsze i mniej problemowe.
Wychowując, moja żona nie uderzyła nigdy żadnego dziecka. Ja zaś uczyniłem to kilka razy. Dziś twierdzę, że o te kilka razy za dużo. Bo robiłem to pod wpływem gniewu i emocji, które nigdy nie są dobrym doradcą. Jako osoba dorosła i ojciec powinienem wiedzieć, że należało odczekać i wytłumaczyć dziecku. To oczywiście nie jest takie proste, ale nikt nie powiedział, że życie i wychowanie to proste sprawy. Często też uważałem, że to co przychodzi zbyt łatwo, ma mniejszą wartość i jest mniej doceniane. Trud wychowania, to wielka i odpowiedzialna sprawa.
Osobiście nie polecałbym nikomu bicie dziecka, jako metody wychowawczej. Zamiast niej proponuje domowy ołtarzyk, czy miejsce przed obrazem lub krzyżem, przed którym najpierw mama z tatą, a później razem z dziećmi będą kształtować właściwe relacje między sobą. Z Bożą pomocą, gwarantowany sukces. Coś wiem na ten temat. pozdrawiam,
"Wychowując, moja żona nie uderzyła nigdy żadnego dziecka. Ja zaś uczyniłem to kilka razy. Dziś twierdzę, że o te kilka razy za dużo. Bo robiłem to pod wpływem gniewu i emocji, które nigdy nie są dobrym doradcą."
Uderzyć dziecko pod wpływem emocji może zdarzyć się każdemu, wszak trudno się opanować, jeżeli np. dziecko wyrywa się i pędzi na jezdnię. I nikomu korona z głowy nie spadnie, jeżeli dziecko przeprosi i wytłumaczy powód swojej reakcji. Nie podważa to wcale autorytetu rodziców, wręcz go buduje - skoro rodzic umie przyznać się do błędu, to i dziecko może się tego od niego nauczyć. tyle, że we wspomnianej książce chodzi raczej o tzw. bicie na zimno. Niestety, w niejednym polskim domu kultywowane są takie metody wychowawcze, że na widocznym miejscu wisi pas lub rzemień. Przy okazji, pytanie do zwolenników kar cielesnych: czego tak naprawdę dziecko dzięki nim się uczy?
"pro LIFE" Aborcja jest przecież dzieciobójstwem więcej myśl logicznie a nie na opak. Widać to Ty stoisz po stronie kar cielesnych i bicia.
"pro LIFE" A po czym niby to WIDZISZ? Nie projektuj na mnie być może własnych przekonań. Sam o sobie piszesz. :)
Nie miałam siły nic więcej powiedzieć, tylko tyle, żeby mnie przyjęły .... Powiedziały, że jest niedrogi hotel naprzeciwko za 90 zł.
9 miesięcy przeżyłam na klatkach schodowych.
Pierdolcie się wszyscy.
http://a-zet.blogspot.com/2011/09/jak-wytresowac-dziecko.html
Art. 2.
1. W rozumieniu ustawy dzieckiem jest każda istota ludzka od poczęcia do osiągnięcia pełnoletności.
i zaczyna w drugą stronę
(tzn. rzecznika praw dziecka)
walić tematem aborcji jak cepem.
Tego "cepa" uzywa się w różnych dyskusjach. Można mieć wrażenie, że jak ktoś nie ma argumentów to "dowala" aborcją
tak ma wyglądać rzeczowa dyskusja???
Na wstępie informacja, która trochę może mnie uwiarygodnić w tym co piszę. Otóż, wspólnie z żoną mamy 5 dzieci / 2 córki i 3 synów /, a najmłodszy syn skończył właśnie 20 lat.
Wychowując gromadkę dzieci, wychodziliśmy z żoną z założenia, że miłość do dziecka z jednej strony, a z drugiej wymagania mu stawiane i świadoma dyscyplina, nie mogą zrobić dziecku krzywdy. Naszym zdaniem kształtowanie tej miłość to proces nieustanny, zmieniający formy z upływem czasu. A zarazem nie może się ograniczać tylko do relacji rodzic - dziecko. Ważne, aby z czasem, ten proces dotyczył także relacji dziecko - rodzic. Aby jednak tak się stało, na rodzicach głównie spoczywa obowiązek kształtowania określonego systemu wartości i właściwych relacji. Jeżeli to koło zamachowe procesu wychowowania się właściwie zazębi, to proszę mi wierzyć, że wychowanie dzieci staje sie dużo prostsze i mniej problemowe.
Wychowując, moja żona nie uderzyła nigdy żadnego dziecka. Ja zaś uczyniłem to kilka razy. Dziś twierdzę, że o te kilka razy za dużo. Bo robiłem to pod wpływem gniewu i emocji, które nigdy nie są dobrym doradcą. Jako osoba dorosła i ojciec powinienem wiedzieć, że należało odczekać i wytłumaczyć dziecku. To oczywiście nie jest takie proste, ale nikt nie powiedział, że życie i wychowanie to proste sprawy. Często też uważałem, że to co przychodzi zbyt łatwo, ma mniejszą wartość i jest mniej doceniane. Trud wychowania, to wielka i odpowiedzialna sprawa.
Osobiście nie polecałbym nikomu bicie dziecka, jako metody wychowawczej. Zamiast niej proponuje domowy ołtarzyk, czy miejsce przed obrazem lub krzyżem, przed którym najpierw mama z tatą, a później razem z dziećmi będą kształtować właściwe relacje między sobą. Z Bożą pomocą, gwarantowany sukces. Coś wiem na ten temat.
pozdrawiam,
Uderzyć dziecko pod wpływem emocji może zdarzyć się każdemu, wszak trudno się opanować, jeżeli np. dziecko wyrywa się i pędzi na jezdnię. I nikomu korona z głowy nie spadnie, jeżeli dziecko przeprosi i wytłumaczy powód swojej reakcji. Nie podważa to wcale autorytetu rodziców, wręcz go buduje - skoro rodzic umie przyznać się do błędu, to i dziecko może się tego od niego nauczyć. tyle, że we wspomnianej książce chodzi raczej o tzw. bicie na zimno. Niestety, w niejednym polskim domu kultywowane są takie metody wychowawcze, że na widocznym miejscu wisi pas lub rzemień. Przy okazji, pytanie do zwolenników kar cielesnych: czego tak naprawdę dziecko dzięki nim się uczy?