Dzieci same potrafią wprowadzić atmosferę, dzięki której całej rodzinie łatwiej przeżywać przygotowania do świąt.
Dzieci same potrafią wprowadzić atmosferę, dzięki której całej rodzinie łatwiej przeżywać przygotowania do świąt.
Archiwum prywatne

Biały obrus na stole i Pan Jezus w sercu

Brak komentarzy: 0

Kamil Gąszowski Kamil Gąszowski

publikacja 10.04.2020 13:55

Rodzina Kościołem Domowym. Jeszcze nigdy to zdanie nie brzmiało tak prawdziwie.

Krzyżyk na czole

Dla Asi i Artura kwarantanna to dobry czas, choć były też trudne momenty. Asia jest lekarzem, pracuje m.in. w szpitalu, w którym na jednym z oddziałów przebywał chory zarażony koronawirusem. Musiała więc przejść przymusową kwarantannę. Na szczęście w jej wypadku test wyszedł negatywny. – Kiedy idę do pracy do szpitala, boję się czy czegoś nie złapię. Łucja szczególnie to przeżywa, nie chce żebym szła do pracy. Ale kiedy już wychodzę, podchodzi do mnie i robi mi znak krzyża na czole – mówi Asia.

Artur kilka dni po zamknięciu szkół wziął wolne w pracy. Mają trzy córki, przysługuje mu więc zasiłek opiekuńczy, z którego chętnie skorzystał – To jest czas błogosławiony – mogę odmówić jutrznię, wieczorem razem z Asią modlimy się kompletą. To jest rzecz, która na co dzień nam się nie udawała. Ten czas przymuszonej obecności w domu jest dla nas bardzo dobry. W ciągu dnia możemy wreszcie z Asią napić w spokoju się kawy – mówi Artur.

Cieszą się też z tego, że udaje im się razem z dziećmi klękać codziennie do modlitwy. Wcześniej modlitwa rodzinna różnie im wychodziła. Jedna córka już spała, druga nie wyszła spod prysznica, a trzecia odrabiała jeszcze lekcje – Przyłączyliśmy się do różańca o 20.30. Niezależnie od tego czy jesteśmy w trakcie kolacji, czy robimy coś innego, odrywamy się, klękamy i wspólnie się modlimy – mówi Asia.

Aby lepiej przeżyć ten czas przygotują sobie specjalne miejsce do modlitwy, które pomoże także dzieciom w lepszym przeżywaniu Triduum. Ale pomimo tego, że nie mogą wyjść wszyscy razem do kościoła, nie chcą ograniczać się do przeżywania świąt tylko w domu. – Mieszkamy na odludziu więc w Wielki Piątek weźmiemy ze sobą krzyżyki, pójdziemy w pole i zrobimy drogę krzyżową. Jeśli ze względu na pogodę nam się to nie uda, to własnoręcznie zrobimy stacje i powiesimy w domu na różnych piętrach. Dobrze, żeby to miało formę procesyjną. Tak jest lepiej niż oglądać drogę krzyżową na ekranie. To musi mieć akcję, my dorośli też potrzebujemy takiej akcji – mówi Artur.

Doceniają to, że w tym roku ominie ich przedświąteczna gorączka. Odbierają to jako szansę, która pozwoli im w lepszym przeżyciu świąt. Wiedzą, że przez niemożliwość pójścia do kościoła przygotowanie do Wielkanocy wymaga od nich dodatkowego wysiłku. Ale taki wysiłek podejmowali już wcześniej, po to, żeby swoim córkom pomóc w przeżywaniu Mszy Świętej – Od jakiegoś czasu, zanim wyszliśmy do kościoła dyskutowaliśmy z nimi o niedzielnej Ewangelii. Chcieliśmy, aby słuchając księdza pamiętały o czym rozmawialiśmy – dodaje.

Teraz w niedzielnej Eucharystii uczestniczą przed telewizorem. Wybierają transmisję Mszy św. dla dzieci ze Świątyni Opatrzności Bożej. Pomimo tego, że zostają w domu ubierają się tak jakby wychodzili do kościoła. Dbają o takie szczegóły, które pomogą wszystkim w lepszym przeżywaniu Eucharystii. –  Cieszymy się, że możemy uczestniczyć w liturgii poprzez transmisję telewizyjną. W Wigilię Paschalną na pewno połączymy się z takim miejscem, w którym będzie czuwanie i adoracja, żebyśmy mogli się poczuć jak w kościele. Ta noc będzie inna niż wszystkie, zrobimy też wieczorną agapę – mówi Artur.

– Moja mama śmieje się, że jeżdżą teraz na pielgrzymki. Co niedzielę szukają Mszy z innego miejsca. Byli już w Łagiewnikach, w Świątyni Opatrzności, na Jasnej Górze, a ostatnio nawet w Sosnowcu – nie spodziewali się, że może tam być taki piękny kościół. Wszystko dzięki telewizyjnym transmisjom. To też jest ubogacające – dodaje Asia.

Budzi się tęsknota

Chaos i nieprzewidywalność są wpisane w codzienne życie każdej wielodzietnej rodziny, może dlatego czas kwarantanny nie jest dla nich tak dotkliwy. Są o tym przekonani Agnieszka i Krzysiek, rodzice szóstki dzieci. – Widzę, że nasz myślenie zmieniało się wraz z przyjęciem kolejnych dzieci. Bierzemy rzeczywistość taką jaka jest. Zdajemy sobie sprawę, że nie wszystko zależy od nas i nauczyliśmy się przyjmować sytuacje, na które nie mamy wpływu, w większym zaufaniu do Pana Boga – mówi Agnieszka.

Nie jest jednak tak, że epidemia nie pokrzyżowała im planów. We wspólnocie, w której są, jest zwyczaj całonocnego czuwania w Wigilię Paschalną. W ten dzień planowali także chrzest swojego najmłodszego syna, Józka. Wiedzą, że do tego nie dojdzie, mają jednak w sobie wewnętrzny pokój, i wierzą, że te wydarzenia też są im potrzebne.

Agnieszka, pomimo tego, że teraz całe dni spędza razem ze wszystkimi dziećmi, widzi dużo zalet obecnej sytuacji. Mogą wspólnie razem zjeść śniadania i obiady, co dotychczas było niemożliwe, kiedy rano dzieci wstawały do szkoły i przedszkola a wracały o różnych porach. Mogą też wspólnie modlić się więcej niż zwykle. Do tej pory mieli zwyczaj wspólnej modlitwy w niedzielne poranki, podczas której mogli każdemu dziecku poświęcić czas i porozmawiać o ich bieżących sprawach. – Teraz w piątki staramy się robić drogę krzyżową. Nie udaje nam się codziennie odmawiać różańca, ale robimy to w niedzielę. Śpiewamy także razem gorzkie żale i uczestniczymy w Mszy Świętej dla dzieci transmitowanej ze Świątyni Opatrzności Bożej – mówi Agnieszka. Najmłodsze dzieci także chętnie biorą udział w modlitwach. Czteroletniemu Frankowi zdarza się co prawda zasnąć z różańcem w ręku a sześcioletnia Basia potrafi w trakcie modlitwy wyjść pobawić się do swojego pokoju, ale zawsze wraca, kiedy inne dzieci modlą się w swoich intencjach. Starszy Staszek, który już rozumie co się dzieje, zaczął ostatnio modlić się w intencji wszystkich lekarzy, pielęgniarek i chorych oraz o życie wieczne dla tych, którzy umarli z powodu epidemii.

Agnieszka dostrzega, że czas zamkniętych kościołów pozwala doceniać to, co do tej pory mieliśmy na wyciagnięcie ręki. – Może Pan Bóg daje ten czas, żeby zatęsknić za Jezusem Eucharystycznym. Ostatnio miałam okazję przyjąć Komunię po dłuższej przerwie – dawno nie czułam takiego pragnienia, żeby Jezus przyszedł do mnie.

Pierwsza strona Poprzednia strona strona 2 z 2 Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..