– Ja to cierpienie przyjmuję i ofiaruję Jezusowi – mówi Sebastian.
– Ja to cierpienie przyjmuję i ofiaruję Jezusowi – mówi Sebastian.
roman koszowski/ foto gość

Pociąg do nieba. Tragedia stała się dla Sebastiana początkiem nawrócenia

Katarzyna Widera-Podsiadło

GN 14/2023

publikacja 06.04.2023 00:00

Ostro pociągnął za linkę hamulca. Drzwi pociągu gwałtownie się otworzyły. Sebastian wyleciał wprost pod jego koła. Potem zapanowała już tylko ciemność.

Dzieciństwo go nie rozpieszczało. Zamiast radości zabaw, beztroskiego śmiechu pamiętał z tego czasu pijaństwo i burdy, ojca, który bił matkę, i starą kamienicę, zrujnowaną, brzydką, z toaletą na podwórku. Gdy miał jakieś 4 lata, wraz z dwójką rodzeństwa odebrano go rodzicom. W rodzinie zastępczej było dobrze, choć może nie tak, jak byłoby w prawdziwym domu. W tamtych czasach zafascynowała go piłka nożna. Marzeniem stała się gra w zespole sportowym. Z piłką mógł spędzać każdą chwilę. – Noga, kosz, ale też bieganie czy – gdy była zima – ping-pong. Miałem przecież być piłkarzem, a gdyby nie wyszło, to koszykarzem albo strażakiem. Tak czy owak musiałem być sprawny.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona
oceń artykuł Pobieranie..