W noclegowni mogą się trochę „podreperować” i stanąć na nogi. Przynajmniej tyle. Potem gdzieś się „ulatniają”. Zwykle ruszają w dalszą wędrówkę... w poszukiwaniu upragnionego domu.
Chipsy kiedy się chce, wzdychające dziewczęta, rozbita o kaloryfer głowa i wianki na wodzie – słowem: wakacje z Bogiem.