Najpierw szło się do kościoła, a po południu na żużel – tak mówi wielu starszych żużlowych kibiców. Bo zarówno w mieście nad Wartą, jak i w Winnym Grodzie speedway to coś więcej niż sport.
Romowie, Łemkowie, Górale Czadeccy i Poleszukowie – to tylko kilka grup, które spotkały się 11 grudnia na Wigilii Narodów w auli Zamiejscowego Wydziału Kultury Fizycznej.
- Taka placówka powinna być w każdej gminie. To lepsze rozwiązanie niż Ośrodek Pomocy Społecznej. Tutaj osoby mają szansę wyjść z „zasiłkowni” - uważa Michał Nieroda.
Powołani są „do budowania bardziej braterskiego i ewangelicznego świata, aby urzeczywistniało się królestwo Boże” oraz by świat stawał się „bardziej ludzki”.
- Każde sakramentalne małżeństwo jest do uratowania. Trzeba tylko myśleć nie po ludzku, ale po Bożemu, współpracując z łaską Jezusa – przekonuje Aleksandra Bocheńska.
Rozstanie z żoną albo mężem wcale nie musi oznaczać rozwodu. Wręcz przeciwnie – może być początkiem nowego, lepszego małżeństwa.
Przed Bożym Narodzeniem Sławek Wysocki – najmłodszy z trojaczków, który porusza jedynie ustami, bierze leki na uspokojenie – bardzo przeżywa święto urodzin Boga. On i dwójka jego rodzeństwa przed 21 laty urodzili się prawie nieżywi.
Wiedzą, jak to jest chodzić, jeździć na rowerze, wspinać się na drzewa. Kiedy po wypadku dotarło do nich, że to już nigdy nie będzie możliwe, świat stanął na głowie. Dziś patrzą na niego z wysokości wózka i pomagają innym.
Członkowie KWC nie tylko nie piją alkoholu, ale też nie częstują nim i nie wydają na niego pieniędzy.
– Musiałam z trójką dzieci uciekać z domu, bo bałam się o nasze życie. Najgorsze było to, że nikogo nie obchodziło, co się u nas dzieje – opowiada Monika Gricuk, mama trojga dzieci.