To opowieść o miłości: miłości do Boga, miłości małżeńskiej, a także miłości rodzicielskiej.
Kotlety pożarskie, pizza, którą pałaszują nawet niejadki, naleśniki z serem polane budyniem, cwibak i „Niebo” – to tylko niektóre potrawy jadane w Nazarecie.
Ponad 10 lat temu spełniły się marzenia Wiktora Gackowskiego, który chciał mieć dużą rodzinę i dom z ogrodem. Bóg wysłuchał jego pragnienia, a przy okazji spełnił także marzenie żony. Dał im dwór z parkiem i rodzinę, która nie mieści się w busie.
- Nie chodzi o to, żeby to był kolejny internat. Patrzę na to miejsce z perspektywy wychowawczego zadania Kościoła – mówi ks. Zbigniew Woźniak, dyrektor.
Cierpienie po prostu... jest. I zawsze razem z miłością. Pomagać cierpiącym trzeba. Taki (moralny) przymus.
Od 5 lat doświadczamy miłości, która z seksem ma niewiele wspólnego. I wiecie co? Jesteśmy szczęśliwi!
Uważamy się za społeczeństwo wrażliwe na potrzeby innych. Jednak ubiegłoroczna powódź oraz liczne sytuacje kryzysowe pokazały, jak bardzo brakuje dobrze zorganizowanej grupy ludzi przygotowanych do bezinteresownej pomocy.
Tadek, Józek, Julek, Wojtek, Andrzej, Mietek, Maciek, Władek, Krysia i Staś – wśród nich jeden szafarz, dwóch księży i biskup – owoce miłości małżeńskiej Emilii i Józefa Słaby z Żeleźnikowej.
Na plakacie zapraszającym do pielgrzymowania i pamiątkowej plakietce pojawiło się to samo zdjęcie: rodzice szli z dziećmi, trzymając się za ręce. Takich widoków nie brakowało tego dnia na kalwaryjskich Dróżkach i na dziedzińcu przed bazyliką, gdy bp Roman Pindel błogosławił małżonków odnawiających ślubne przyrzeczenia. Bo o silną rodzinę, mocno związaną z Chrystusem, chodziło tu przede wszystkim.
– Powiedziałam: „Panie Boże, nie wiem, czy tego chcesz, ale ja ci mówię: tak. Nie wiem, czy się z tego coś urodzi, ale Ty mnie poprowadź”. No i poprowadził mnie do Peru!