Taki wyjazd pomaga rozwiać obawy, ale i zrozumieć, że kiedy zostaje się licealistą, to w życiu jest nieco inaczej.
Jak co roku, w pierwszych tygodniach lipca Salezjański Ośrodek Szkolno-Wychowawczy w Tarnowskich Górach organizuje wakacyjne półkolonie dla dzieci. W tym roku 90 animatorom powierzono 190 małych podopiecznych. Organizatorzy przewidzieli mnóstwo atrakcji, m.in. tematyczne zajęcia na podstawie bajek, jazda konno, mini park linowy. Codziennie był też czas na modlitwę.Zdjęcia Małgorzata Gajos /Foto Gość
Katarzyna i Sławomir Łagowscy Z Cieszyna-Bobrka są animatorami Ruchu Rodzin Nazaretańskich w diecezji bielsko-żywieckiej. Jak mówią, wzorem da nich jest Rodzina Święta, która na co dzień żyła z Jezusem w centrum.Są rodzicami czterech synów, którzy mieszkają z nimi, i dwójki w niebie. Tuż przed świętami w swoim domu gościli wylosowaną przez chłopców na Roratach... lalkę przypominającą o Dzieciątku Jezus. - To pierwsza lalka w naszym domu - śmiali się rodzice.
Niektórzy przyjeżdżają na nie od lat, dla innych ta przygoda dopiero się zaczyna. Jednak wszyscy mówią jednym głosem: ta atmosfera wciąga!
– Są dzieci, które w wolnej chwili przychodzą do kaplicy, żeby się pomodlić. I chociaż nie potrafią grać na gitarze, biorą ją, brzdąkają i mówią, że grają piosenkę Panu Jezusowi – uśmiecha się kl. Szymon.
To ich sztandarowa akcja. Żadna łapanka i półśrodki, ale efekt całorocznej pracy w oratorium. Na 200 uczestników półkolonii jest 80 wolontariuszy.
Jak się zachowywać na polu walki, dowiedzieli się w Korbielowie. − Zdarzało się, że było jak pod Grunwaldem. A nawet gorzej. Bo czasem jedno zwyciężało, ale w ogóle nie miało poczucia zwycięstwa... − opowiadają Renata i Marek Wójcikowie z Bulowic.
Przyjechali razem, by odkryć, jak stworzyć szczęśliwe małżeństwo. Jak się okazuje, czasem byłoby lepiej, żeby wrócili osobno.
– Dzieci to nie są figury w muzeum. Muszą mieć czas na to, żeby dać upust swojej energii, ale uczymy je także, jak się wyciszyć, by zbliżyć się do Boga – mówi Łukasz Gniazdowski.
- Chciałbym, żeby moje małżeństwo wyglądało tak, jak moich rodziców - mówi Jakub Dziurla.