Betlejem w szpitalu

- Poród to majestat, za każdym razem Boże Narodzenie. Gdy po 9 miesiącach następuje wielki finał, musi przebiegać w życzliwości i największym spokoju – mówi położna Beata Watychowicz.

Gościnnie spotyka się z uczestnikami nowotarskiej szkoły rodzenia „ProFamilia”. W 2006 r. otrzymała za swoją pracę tytuł Człowieka Roku w plebiscycie „Gazety Krakowskiej”. Dla niej największym autorytetem w położnictwie był prof. Włodzimierz Fijałkowski, który zauważył, że cywilizacja końca XX wieku wypaczyła zupełnie właściwe przygotowanie do rodzicielstwa. – Uczestnictwo męża w porodzie jest po prostu poezją. Nie jest ważne, na ile przyszły tata jest aktywny, chodzi przede wszystkim o to, aby trwał przy żonie. Ona potem powie, że bez niego nie dałaby sobie rady – mówi B. Watychowicz. Nowotarska położna obala wszelkie mity dotyczące zachowań mężczyzn w sali porodowej. – Nikt nie mdleje, nie ucieka. Ojcowie dzielą się potem ze mną radością uczestnictwa w porodzie. Nie wyobrażają sobie, że mogłoby ich zabraknąć przy żonie w tak niezwykłym momencie – zapewnia pani Beata, która kilkadziesiąt lat pracowała na oddziale położniczym w zakopiańskim szpitalu.

Cement dla związku
Doktor Hubert Wolski, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego przy nowotarskim szpitalu, zachęca do porodów rodzinnych. – Poród jest wydarzeniem rodzinnym. Dziecko przychodzi na świat, rodzi się w rodzinie. Sam poród dla kobiety jest wyzwaniem. Dobrze mieć wtedy przy sobie kogoś bliskiego, przez kogo jest się właśnie w tym miejscu. Kogoś, kto wspiera, wzmacnia, uspokaja, a przede wszystkim czuje się odpowiedzialny za tę właśnie kobietę i ich wspólne dziecko – mówi znany ginekolog, który otrzymał niedawno najwyższe odznaczenie Polskiego Towarzystwa Lekarskiego – medal „Gloria Medicinae”. Dodaje jednak, że ostateczna decyzja na temat porodu rodzinnego należy do małżonków. Doktor Maciej Kostyk z Krakowa, prowadzący specjalistyczną praktykę ginekologiczno-położniczą, uważa, że do porodu rodzinnego nie można nikogo na siłę nakłaniać. – Jest to wydarzenie mocno cementujące związek oraz więź między ojcem i dzieckiem – uważa. Z kolei Beata Watychowicz dodaje, że wspólny poród nie tylko cementuje związek, ale prowadzi do wzrostu autorytetu kobiety. – Mężczyzna widzi trud rodzenia i ogromny wysiłek żony – dodaje pani Beata.

Rankingi nic nie znaczą
Kiedy rodzice zdecydują się już na poród rodzinny, kolejnym krokiem do wielkiego i oczekiwanego finału jest wybór miejsca, w którym dziecko przyjdzie na świat. – Powinno to być uzależnione głównie od zaufania do kompetencji personelu medycznego danej placówki i wyposażenia w sprzęt specjalistyczny, konieczny do prawidłowej opieki nad rodzącą i jej dzieckiem. Rankingi, jak wszystkie badania opinii społecznej, bywają mylące i pełnią jedynie pomocniczą rolę w wyborze miejsca porodu – zaznacza dr Kostyk. Jolanta Pulchna, rzecznik prasowy Małopolskiego Oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia, przyznaje, że NFZ nie rankinguje placówek pod kątem popularności i porodów. Jedyne dane, jakie posiada NFZ, to liczba porodów w poszczególnych szpitalach. Mimo usilnych starań, nie otrzymaliśmy od Małopolskiego NFZ takich statystyk.

Elżbieta Rodak przez kilka lat prowadziła szkołę rodzenia, obecnie pracuje w jednym z banków komórek macierzystych. – Nie ukrywam, że pracując w tym środowisku, mam swoje opinie na ten temat. Jednak nie mogę jednoznacznie powiedzieć, który szpital czy lekarz jest idealny. To zawsze tylko subiektywna ocena – mówi E. Rodak, która swoje spostrzeżenia publikuje w małopolskim portalu perfekcyjnirodzice.pl. – Nie można oglądać się na rankingi i na komentarze w internecie. Najlepiej przyjść na oddział, obejrzeć. Można porozmawiać z mamami, które są już po porodzie, personelem medycznym. Dodam jeszcze, że nigdy nie powinniśmy rozpatrywać pacjentki jako statystycznej rodzącej. Każdą kobietę trzeba traktować indywidualnie – podkreśla dr Wolski.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg