– Poszukiwania genealogiczne to nie tylko przeglądanie dokumentów czy przesiadywanie w archiwum. Aby poznać historię własnej rodziny, trzeba poznać historię Polski oraz konkretnych jej regionów. Wtedy zrozumiemy zachowanie naszych przodków – wyjaśnia Anna Krzyżankowska-Glińska, członkini Pomorskiego Towarzystwa Genealogicznego.
Anna Skowrońska/ GN Z tułaczki wojennej pozostały nieliczne pamiątki: odręcznie pisana metryka i bursztynowy różaniec. Rodzinna historia to jednak nie tylko przeszłość, ale i teraźniejszość. Dlatego pan Janusz organizuje zjazdy rodzinne, które odbywają się co kilka lat w Pomieczynie. Wtedy jest okazja do wspólnej modlitwy, rozmów, wspomnień. Zanim zatrze się pamięć, a ludzie odejdą z tego świata. – Kaszubska tradycja mówi, że jak ktoś umrze, to aby nic się nie poniewierało, trzeba to spalić. Dlatego tak mało dokumentów się zachowało. Chcę ocalić to, co się jeszcze da – dodaje niestrudzony odkrywca rodzinnych tajemnic.
Płyta pilśniowa i bursztynowy różaniec
– Moje dzieciństwo rozpoczęło się w momencie, kiedy ktoś łomotał do drzwi. To przyszło gestapo, aby nas zabrać. Zostaliśmy wywiezieni do obozu pracy, rozdzieleni z ojcem. Zaczął się strach przed śmiercią. Liczyło się tylko to, by przeżyć. Potem był front. Obóz pod Nidzicą, z którego uciekliśmy i doszliśmy do Kiełpina. Potem do Torunia, gdzie był punkt zborny. Stamtąd mieliśmy zaś wracać do Wilna – wspomina Krystyna Friedlowa. Choć mieszka wraz z mężem w Gdańsku, jednak jej korzenie sięgają właśnie za obecną wschodnią granicę Polski.
Dziadek jej babki i jego dwaj synowie byli bardzo zaangażowani w powstanie styczniowe. Po jego upadku jeden z synów syna wraz z dziadkiem zastrzelili się. Drugiego syna carscy żołnierze powiesili na rynku w Wilnie. Dwór szlachecki w Niewardowie, w którym mieszkali, został spalony. A babcię z dwiema córkami wywieziono kibitką. One jednak z niej uciekły, ale musiały się ukrywać, cierpiąc straszny głód. – Kiedy wróciły na ojcowiznę, chłopi zaprowadzili je na pole i tam odkopali to, co udało im się uratować z płonącego dworu. Niewiele tego było, jakaś biżuteria, trochę sreber. Dzięki temu babcia mogła wybudować dom w Wilnie. Jesteśmy rodziną, która wciąż rozpoczyna wszystko od nowa. Od zera – mówi pani Krystyna.
Właśnie od zera rozpoczęli swoje życie w Toruniu, gdy zdecydowali, że nie będą wracać na Litwę. Ich pierwszą samodzielną przystanią stało się mieszkanie opuszczone przez repatriantów. – Pozostawili tam tylko miękką płytę pilśniową. To był nasz cały pierwszy dobytek. Ta płyta pozostała w rodzinie jako podstawa naszego bytu i szczególna pamiątka – wspomina ze wzruszeniem.
Ojciec dołączył do rodziny w 1951 roku. Znalazł ich dzięki PCK i…listom, pełnym ciepła i tęsknoty, które codziennie pisali na Syberię. W 1957 dołączyła do nich babcia. I właśnie po babci pani Krystynie pozostały pamiątki, które traktuje jak relikwie: książeczka do nabożeństwa z roku 1856, maszyna do szycia z pedałem nożnym oraz przepiękny bursztynowy różaniec. – Był bardzo zniszczony, bo babcia go codziennie odmawiała. Miał porwany łańcuszek. Scaliłam go i modlę się na nim tylko raz na tydzień: w niedzielę. Oszczędzam go. Tyle nam zostało. Tak mało i tak wiele zarazem– mówi pani Krystyna.
Zanim drzewo urośnie
Póki żyją świadkowie minionych czasów, warto spróbować odtworzyć rodzinne dzieje. Jak się do tego zabrać praktycznie? – Najpierw zapisujemy to, co wiemy o sobie: imię nazwisko, data urodzenia, chrzest, ślub, imiona i nazwiska chrzestnych, imiona dzieci – choć wszystko to wydaje się oczywiste. Następne będą wiadomości o rodzicach, rodzeństwie, dziadkach. Brakujących informacji szukamy w rozmowach z rodziną, zwłaszcza z seniorami. Oprócz notatek warto robić schemat powiązań rodzinnych, nawet najprostszy. Szczególną uwagę zwracamy na takie dokumenty, jak akty urodzenia, małżeństwa czy zgonu. Część osób ma w domu metryki chrztu, świadectwa szkolne, legitymacje, karty potwierdzające zameldowanie, książeczki wojskowe, dowody opłat. One wszystkie są bardzo cenne – podpowiada pani Ania z Pomorskiego Towarzystwa Genealogicznego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.
Na wzrost nowych przypadków zachorowalności na nowotwory duży wpływ ma starzenie się społeczeństwa.