O braku nudy na spotkaniach, egoistach oraz nieświętych pytaniach z Ireną i Ryszardem Orzelskimi, diecezjalnymi liderami Spotkań Małżeńskich oraz Wieczorów dla Zakochanych, rozmawia Jędrzej Rams.
Jędrzej Rams: Dlaczego warto przyjść na Wieczory dla Zakochanych?
Irena i Ryszard Orzelscy: – Dlatego, że jest możliwość porozmawiania o zauważonych problemach czy różnicach już w trakcie wieczoru. Nie ma możliwości nudnego i biernego przesiedzenia dwóch, trzech godzin i pójścia do domu. Trzeba być aktywnym…
A to nie jest minus?
– Jeżeli ktoś chce świadomie przygotować się do sakramentu małżeństwa, docenić jego sens, wagę – to jak najbardziej jest to potrzebne. Wśród tematów do przedyskutowania jest również stosunek do wiary, do chrześcijaństwa. Musimy poznać się w dialogu, poznać naszą tożsamość. To nie są konferencje, lecz najpierw odbywa się wprowadzenia przez prowadzące małżeństwo oraz kapłana. Reszta odbywa się już na zasadzie warsztatowej. Młodzi muszą na ten wprowadzony temat przeprowadzić dialog. Ale nie chcę wszystkiego zdradzać. Niemniej takie Wieczory, gdzie są poruszane dwa lub trzy tematy, trwają do trzech godzin. I do kolejnego spotkania, które jest za tydzień, pary mają czas, aby spokojnie jeszcze raz problem przedyskutować na nowo.
Czy Wieczory dla Zakochanych są oficjalnym przygotowaniem do małżeństwa?
– Tak, jak najbardziej – jest to oficjalne przygotowanie do sakramentu małżeństwa. To wynika z naszego statutu, który jest zgodny z kodeksem prawa kanonicznego. Spotkania Małżeńskie oraz Wieczory dla Zakochanych są zatwierdzone przez Kościół.
Wieczory i Spotkania mają wspólne korzenie?
– Najpierw były Spotkania. Wieczory są jedną z gałęzi ruchu Spotkań Małżeńskich. Odbywają się one w większych miastach Polski: Warszawie, Wrocławiu, Poznaniu. Są niezwykle popularne. Bardzo dużo młodych osób chce dobrze przygotować się do małżeństwa, właśnie uczęszczając na nasze spotkania.
Ale jednak coraz więcej osób młodych się rozwodzi. Czy jedną z przyczyn jest złe przygotowanie do małżeństwa?
– Wielu młodych zawierających związek małżeński jest w ogóle nieprzygotowanych do przyjęcia sakramentu. Kilkanaście lat temu na naszych spotkaniach pojawiało się sporo par mających powyżej 10 lat stażu małżeńskiego, które już trochę przeżyły ze sobą wzlotów i upadków. A dzisiaj często widać, że małżeństwa po kilkunastu, a nawet zaledwie kilku miesiącach po zawarciu ślubu mają już, na tym etapie, poważne problemy. Są tak poranieni i tak nieumiejący się odnaleźć w małżeństwie, że podejrzewam, iż w wielu przypadkach nie do końca świadomie były podejmowane decyzje o ślubie. Z drugiej strony wiele par, przygotowując się do ślubu, chodziło na Wieczory dla Zakochanych. I teraz, gdy czują nadchodzący kryzys, przyjeżdżają na spotkania. Odnawiają dialog i umiejętność słuchania. To bardzo cieszy. A niektórzy inwestują po prostu w swoje relacje, odświeżają je.
A czy forma dialogowania, czyli rozmawiania o danym problemie, jest nadal aktualna? Czy pytania i problemy stawiane przez Was nie są jakieś abstrakcyjne, archaiczne?
– Problemy małżeńskie w latach 70. czy 80. XX w. na pewno w jakimś stopniu były inne. Aktualnie trwają prace nad kolejną korektą i uaktualnieniem poszczególnych pytań. To nie są jakieś święte rzeczy, których nie wolno zmieniać. Pracuje się nad tym, biorąc pod uwagę np. pytania młodych ludzi, które padają w czasie wieczorów przedmałżeńskich. Musimy dostosowywać naszą ofertę pomocy do obecnych czasów.
Zmienia się też umiejętność słuchania przez młodych ludzi. Czy to też można odczuć na Spotkaniach Małżeńskich?
– Najczęściej na Spotkaniach młode małżeństwa są bardzo poranione. Każde z nich oddzielnie jest wspaniałym człowiekiem. Każde chce dobra dla swojego małżeństwa. Zmieniają się, gdy nagle są ze sobą. Wówczas jest to dwoje indywidualistów i egoistów, którzy owszem, chcą dobrze, ale pod warunkiem, że to ta druga osoba zmieni się, dopasuje do wymagań. A w małżeństwie jest potrzebny kompromis i jedna osoba nie jest w stanie nic zrobić.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |