Proliferka z gimnazjum

„Wystarczy, żeby ludzie dobrzy nic nie robili, a zło zatriumfuje” – usłyszała i postanowiła działać. Dziś wspiera ją ponad 12 tys. osób, a ona mówi skromnie: jestem zwyczajną nastolatką.

Ewa zauważa, że trudno jest dotrzeć do ludzi z przekazem, iż aborcja powinna być całkowicie zakazana. – Proszę zwrócić uwagę, że kiedy o tym rozmawiamy, podaje się drastyczne przypadki np. ciąży, która jest wynikiem gwałtu. Najczęściej dodaje się, że chodzi o nastoletnią dziewczynę, której dziecko zniszczy życie. Wspomina się także o nieuleczalnie chorych dzieciach, które skazywalibyśmy na wegetację, każąc im przyjść na świat – tłumaczy. Jej zdaniem, są to zwyczajne wytrychy do legalizacji zabijania nienarodzonych. – Kiedy mówi się o dopuszczalności aborcji chorych dzieci, wpisuje się w to także prawo do zabicia dziecka np. z zespołem Downa czy Turnera. Tymczasem na sztandarach czy w publicznej dyskusji operuje się najbardziej drastycznymi sytuacjami – mówi gimnazjalistka.

To chwyta

Młoda wrocławianka przyznaje, że chciałaby rozwinąć swoją działalność i wyjść poza świat wirtualny. – Myślę nad zorganizowaniem kilku spotkań w dużych miastach, jednak teraz czeka mnie egzamin gimnazjalny i gros czasu poświęcam na naukę. Kiedy będę już po rekrutacji do szkoły ponadgimnazjalnej, wierzę, że ten pomysł uda się zrealizować – mówi. Planuje także otworzyć „mail zaufania”, na który mogliby pisać ci, którzy potrzebują konkretnej pomocy. – Młodym łatwiej jest napisać kilka słów, niż nawet zadzwonić – podkreśla i dopowiada: – Chciałabym, byśmy jako Młodzi pro life nawiązali bezpośredni kontakt z tymi, którym możemy w jakikolwiek sposób pomóc. Nie ukrywa, że największą trudnością w tej działalności jest brak czasu. – Kiedy mam na przykład następnego dnia sprawdzian z geografii, a w skrzynce czeka mnóstwo maili od ludzi, którzy piszą, że liczą na moją szybką odpowiedź, pojawia się dylemat: uczyć się o rzekach, ich źródłach, dopływach i miejscach, do których wpływają, czy odpisywać na listy – tłumaczy.

Na pytanie, dlaczego to robi, Ewa odpowiada wprost: – Bo nienarodzone dzieci same nie mogą się bronić, a kto ratuje jedno dziecko, ratuje cały świat. – Bardzo wierzę w siłę duchowej adopcji – podkreśla dziewczyna. – Trzy razy podjęłam to dzieło. W marcu rozpoczynam po raz czwarty modlitwę w intencji nienarodzonych dzieci i widzę, że wśród moich rówieśników znajduje się z roku na rok coraz więcej chętnych do włączenia się w tę inicjatywę. To chwyta, bo modlimy się za jedno konkretne dziecko, wierząc, że ono zostanie ocalone. To tak, jakby się było superbohaterem, ratującym bezbronnych – tłumaczy. Cieszy się, kiedy udaje się jej wyrywać ludzi z obojętności. – Świetnie, gdy poczują, że każdy może coś dobrego zrobić.

Ratowane życie

S. Ewa Jędrzejak, boromeuszka, prezes Fundacji „Evangelium Vitae” – W grudniu ubiegłego roku Wrocław był jednym z kilku miejsc w Polsce, w których znaleziono dzieci w oknach życia. Wówczas s. Dorota, wiceprezes naszej fundacji, zwróciła uwagę, że właśnie w Boże Narodzenie kończy się podejmowane w marcu przez wielu ludzi dzieło duchowej adopcji dziecka poczętego. Dla nas jest to wyraźny znak świadczący o mocy tej modlitwy, i nie mamy żadnych wątpliwości co do tego, że ona ratuje życie. Kontakt z Ewą: mlodziprolife@wp.pl lub przez profil Młodzi pro life na Facebooku

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg