"Tak czy inaczej żeń się. Jeżeli znajdziesz dobrą żonę, będziesz szczęśliwy. Jeżeli złą, zostaniesz filozofem". Sokrates.
Soren Kierkegaard, żyjący w XIX w. duński filozof, mawiał: „W każdym małżeństwie to nie droga jest trudna, ale trudności są drogą.” Budować małżeństwo to znaczy pokonywać trudności. Pokonywać, a nie rozbijać się o nie, jak o rafę koralową. Tymczasem gdy pojawia się jakaś większa czy mniejsza trudność, pojawia się też pokusa, by rozwiązać małżeństwo. Każde małżeństwo doświadcza takich pokus.
Tę ambiwalencję odnośnie do małżeństwa dobrze widać w wypowiedziach zamieszczanych na forach internetowych. Piszą tam głównie kobiety, choć w małżeństwie udziały podzielone są równo po połowie, natomiast na tych forach pisują kobiety. Mężczyźni milczą. Dlaczego? Mężczyźni milczą także w wielu małżeństwach, ale to nie jest dobry pomysł. Oni mają swój udział w małżeństwie i mają prawo głosu.
Kobiety o małżeństwie mówią na dwa sposoby. Wersja pierwsza jest usatysfakcjonowana: Jestem od wielu lat szczęśliwą mężatką. Uważam, że rodzina to jest najlepsze, co dostałam od losu. Chciałam mieć papier, obrączkę. Chciałam, by ukochany mówił o mnie: „To moja żona”. Nie jest to gwarancją szczęścia, ale dla mnie miało to sens. I nie rozczarowałam się. Druga wręcz przeciwnie. Z własnego doświadczenia wiem, że małżeństwo nie ma racji bytu. Z tą drugą ciężko polemizować: nie da się dyskutować z czyimś doświadczeniem.
Jakie są złe wiadomości dla małżeństwa? Z jakimi utrudnieniami musi się dzisiaj zetknąć?
Na ogół ludzie tworzą własne małżeństwo na wzór i podobieństwo małżeństwa własnych rodziców. To nie jest wpływ genetyki, ale naśladowania jedynego znanego wzoru. I mimo że każde z małżonków pochodzi z innej rodziny, to patrząc z systemowego punktu widzenia, doświadczenia często są porównywalne. Podczas analizy krok po kroku (step by step), przy rozrysowaniu wzorców zachowań i tego, czego rodziny doświadczyły, to okazuje się, że rodziny te są bardzo często bardzo podobne. Istnieją oczywiście także czynniki odmienne.
Jak zauważyła Virginia Satir, amerykańska psychoterapeutka, specjalizująca się w terapii rodzin, ludzie pasują do siebie pod względem wagi problemów, które wnoszą w posagu do związku. Wydaje się nam, że zakochujemy się w sobie i bierzemy pod uwagę tylko zasoby. To prawda, ale za nimi kryją się mankamenty, które wnosimy, a które otrzymaliśmy od swoich rodzin i z racji pochodzenia, i od których nie jesteśmy w stanie się odseparować. Trzeba mieć świadomość tego, co się wnosi do związku. Ta świadomość pomaga budować własne małżeństwo w dystansie wobec tego, co zbudowali moi rodzice czy rodzice mojego współmałżonka. Nie jest to jednak łatwe, to proces, który trwa całe życie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |