Już nie zobaczyłem liter

Pewnym ruchem otwiera szeroko drzwi, wychodząc z budynku szkoły. Uśmiecha się. Wie, że czekam. Wyciąga rękę na powitanie. W drugiej trzyma białą laskę. Maciej nie widzi.

Ciemność to światłość

Cały czas zastanawiam się, czy Maciek na pewno nie widzi. Patrzy na mnie, uśmiecha się. Do tej pory osoba niewidoma kojarzyła mi się z ciemnymi okularami lub uciekającym wzrokiem. Mężczyzna pospiesznie rozwiewa wątpliwości. – Ludziom się wydaje, że jak ktoś nie widzi, to ma przed sobą ciemność. To jest raczej światłość – śmieje się. – To taki stan, jakby ktoś owinął głowę tiulem, przez który nic nie widać. Wszechobecna mgła. Ja chciałem, żeby zarówno ci, którzy ze mną pracują, ale także ci, których ciągle poznaję, mieli komfort przebywania w moim towarzystwie. Zrobiłem sobie zabieg korygujący na oczy, bo rzeczywiście jedno mi uciekało. Zależało mi, by nikogo nie wprowadzać w zakłopotanie.

Bałkany z laską

Maciej bez wątpienia jest towarzyski. Co chwila dobiegają nas głosy pozdrowień zarówno kolegów i koleżanek wychodzących z pracy, jak i uczniów opuszczających mury szkoły. Jeden z zaciekawionych pracowników podchodzi, by chwilę porozmawiać. – To mój były nauczyciel. Emeryt. Za kilka dni razem jedziemy na wycieczkę. Będziemy zwiedzać Bałkany – informuje Maciej. Moje zdziwienie jest bezgraniczne. Nie kryję tego. Rozumiem – urlop. Działka, ewentualnie plaża i opalanie, ale zwiedzanie bałkańskich krajów z białą laską? – Tak, ludzie myślą, że jak ktoś jest niepełnosprawny, to powinien się zamknąć w domu. A to nieprawda. Kiedyś, gdy jeszcze widziałem, byłem niezwykle mobilny. Każde wakacje to był jakiś wyjazd. Podróżowałem też, kiedy już traciłem wzrok. I stwierdziłem, że nie mam zamiaru z tego rezygnować, nawet jeśli nie widzę. Owszem, człowiek musi się przestawić na odbiór rzeczywistości innymi zmysłami. Uciekają wspaniałe obrazy. Ale mózg tworzy swoje. Nowe miejsca mówią do mnie przez temperaturę, zapachy, głosy. Dla mnie istnieje wszystko to, na co inni ludzie zazwyczaj nie zwracają uwagi.

Kwestia determinacji

Bałkany – jak się okazuje – to niejedyna tegoroczna wakacyjna podróż Maćka. Po powrocie przepakuje się i wyruszy na Ukrainę. – Naprawdę nie ma takich wakacji, podczas których nie wyruszyłbym za granicę. Często jeżdżę też z młodzieżą z naszej szkoły – opowiada. Powoli przestaję być zdziwiona. Już nie rozmawiam z niewidomym nauczycielem, a z człowiekiem, który ma pasje, zainteresowania. Mimo – w moim odczuciu – wielkiej tragedii, która go spotkała, nie ma w nim ani krztyny zgorzknienia czy pretensji. Wydaje się pogodzony z sytuacją i chyba szczęśliwy. – Problemem zarówno ludzi niepełnosprawnych, jak i zdrowych jest tak naprawdę psychika – mówi. – Wszystko jest kwestią przełamania samych siebie, swoich wewnętrznych barier. Wszystkiego się można nauczyć. Pozostaje tylko kwestia, jak bardzo jesteśmy zdeterminowani.

Kanapka bez patrzenia

Maciej bez wątpienia był i jest zdeterminowany. – Kiedy się okazało, że nie widzę i już raczej lepiej nie będzie, skontaktowałem się z ludźmi, którzy pomogli mi zdobyć specjalny sprzęt. Dzięki temu mogę korzystać z komputera, pisać i czytać maile, czytać referaty. Musiałem, oczywiście, wcześniej wybrać się jednak do lekarza orzecznika, który stwierdził, że jestem inwalidą pierwszej grupy. Teraz w domu specjalnym skanerem mogę odczytywać pooznaczane wcześniej kodem paskowym napisy na słoikach. Dzięki temu wiem, co gdzie jest. Ale też często tłumaczę znajomym, że wiele czynności domowych nie wymaga wzroku. Zrobienie sobie kanapki, umycie kubka czy nalanie wody to czynności, które często po prostu wykonujemy machinalnie. Oczywiście, na swoim terytorium, bo gdy znajdę się w obcej przestrzeni, mam kłopot z poruszaniem się. Potrzebuję wtedy pomocy i słucham.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg