Można kilkuletnie dziecko wysłać na studia i poradzi sobie znakomicie. Trzeba być tylko przygotowanym na nietypowe pytania jak choćby te: czy Tales znał Pitagorasa? co jest tam, gdzie kończy się wszechświat? jak wielka jest czarna dziura? gdzie kończy się cewka moczowa?
W 2002 roku w Niemczech dwóch dziennikarzy stwierdziło, że szkoła nie uczy dzieci zbyt dobrze, a nade wszystko zniechęca do nauki. Trzeba więc znaleźć jakiś sposób, by zachęcić dzieci do poznawania różnych dziedzin wiedzy. Tak zrodził się pomysł Uniwersytetu Dziecięcego, który rozprzestrzenił się na cały świat. W Polsce pierwsze takie uniwersytety powstały w 2007 roku. W ubiegłym roku do ich grona dołączył lubelski Uniwersytet Marii Curie-Skłodowskiej. – Założenie jest proste. Chcemy się z dziećmi dzielić naszą pasją, a przy okazji pokazywać, że nauka jest piękna, a zdobywanie wiedzy wcale nie wiąże się z nudą. Wiedza to wolność. Jeśli masz dużą wiedzę, sam dokonujesz wyborów, jeśli wiedzy nie masz, robisz to, co ci każą. To dodatkowy argument za tym, że wiedza zwyczajnie się opłaca – zaznacza Anna Bukowska odpowiedzialna za Uniwersytet Dziecięcy UMCS.
Piękna strona nauki
Zajęcia dla dzieci przygotowane są ze wszystkich dziedzin wiedzy, jakie można spotkać na uczelni. Choć formalnie są to wykłady, w praktyce jest to bardzo aktywna zabawa, przy okazji której wiedza sama wchodzi do głowy. – Przygotowujemy różne eksperymenty i doświadczenia, przedstawienia, w które angażują się nasi mali studenci, no i w każdej chwili można zadawać pytania. A te są bardzo dociekliwe, tak że niejednokrotnie trzeba się nieźle napocić, by odpowiedzieć w sposób zrozumiały dla dzieci – przyznają prowadzący zajęcia. Studentem Uniwersytetu Dziecięcego może zostać osoba w wieku od 6 do 12 lat. Jednak na zajęcia zgłasza się również sporo pięciolatków, a nawet młodszych dzieci. – Kiedy starsze dzieci opowiadają w domu o tym, co działo się na zajęciach, i pokazują różne proste doświadczenia, które można powtórzyć w domowych warunkach, młodsze rodzeństwo natychmiast także chce zostać studentem. Jeśli mamy taką możliwość, zgadzamy się. Wychodzimy z założenia, że na naukę nigdy nie jest zbyt wcześnie. Najmłodszy nasz student miał 3,5 roku, chodził na zajęcia ze swoją starszą siostrą i był zafascynowany wszystkim, co się działo – mówi Anna Bukowska.
Co z tą zupą z Bałtyku?
Dzieci są ciekawe świata i nie boją się go poznawać. Swoimi spostrzeżeniami i pytaniami często zaskakują dorosłych. – W ubiegłym roku jeden z pięciolatków na zajęciach z fizyki, które cieszą się ogromną popularnością, zadawał pytania dotyczące czarnej dziury. Chciał wiedzieć, jak jest wielka i jakie siły w niej działają. Byliśmy zaskoczeni tym, że zna pojęcie czarnej dziury i wie, że mogą działać tam jakieś siły – opowiada Karolina Burno-Kaliszuk.
Udział w takich zajęciach wyzwala też w dzieciach odwagę. – Pamiętam, jak jeden z chłopców pod koniec jakichś zajęć, przerwał wykładowcy i zapytał: „Kiedy zacznie mówić pani na temat? Zaraz koniec zajęć, a ja chcę się w końcu dowiedzieć, czy tę zupę z wody z Bałtyku da się ugotować, czy nie”. Pani profesor, trochę zmieszana, odpowiedziała, że miała nadzieję, że sami wpadną na odpowiedź pod koniec zajęć. Chłopiec na to: „Ja już dawno wiem, że się nie da, ale czy pani to wie, skoro pani nam nie powiedziała wprost?”. Jak widać, z młodymi studentami nie ma żartów – uśmiecha się Anna Bukowska. – Osobiście byłam bardzo zaskoczona podczas wykładu o nietypowych budynkach. Na slajdach profesor pokazywał różne budowle z całego świata, a dzieci zgadywały, co to jest. Było kilka takich fotografii, których osobiście nie byłam w stanie rozpoznać, a dla dzieci nie stanowiło to problemu – mówi pani Karolina.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.