Chcesz usłyszeć od swojego męża, że jesteś piękna? Zabierz go na randkę do... kościoła.
Tak mi wstyd, strasznie wstyd, lecz zakochałem się. Który raz? Setny raz – śpiewał przed laty Mieczysław Fogg. – Zakochałem się, czyli pokochałem siebie w oczach drugiej osoby, dlatego że ona tak mnie dowartościowała, tak przyjęła, tak doceniła – tłumaczy ks. Jarosław Ogrodniczak, duszpasterz rodzin. Dodaje, że to dopiero wstępny etap miłości. Co zrobić, gdy po latach małżeństwa miłość się wykrusza? Jako jedną z recept ks. Jarek przepisuje ideę randkowania.
– Małżonkowie mają „obowiązek” spędzania w miły sposób czasu tylko ze sobą, np. pójścia razem do kina, do kawiarni, porozmawiania, spojrzenia sobie w oczy, ubrania się ładnie, świętowania małżeństwa. Ślubowali sobie miłość, a ona wymaga, żeby tę relację świadomie budować i w nią inwestować – wyjaśnia.
Na ratunek miłości
Randkować można też w kościele. I wcale nie chodzi tutaj o radosne przekazywanie znaku pokoju wyjątkowo atrakcyjnej pani po prawej w czasie niedzielnej Mszy św. Chodzi o randki ze współmałżonkiem i z Panem Bogiem. To propozycja duszpasterska realizowana także w archidiecezji katowickiej. Składają się na nią konferencja kapłana, warsztaty i modlitwa. Wszystko odbywa się w kościele oraz w salkach parafialnych. Urszula Wołk-Łaniewska z Katowic, wraz z mężem posługująca w czasie „randek”, podkreśla, że kościół daje specyficzny klimat spotkania się w trójkę: Pan Bóg i małżonkowie.
– To jest też odświeżenie świadomości mocy sakramentu małżeństwa. Tego, że nie jesteśmy zdani tylko na siebie. Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że jak wcześniej tylko po ludzku układaliśmy sobie życie, to zawsze były kłótnie, pojawiało się nawet myślenie o tym, żeby się rozejść. Mamy doświadczenie, że przychodzą też na te „randki” połówki czy małżeństwa z kryzysem, z daleka od Pana Boga, od Kościoła. Ktoś gdzieś ich pociągnął, zaproponował taką formę terapii. Jest ona krótkotrwała, jednodniowa, czasami robimy „randki weekendowe”, ale jak człowiek pozwoli, to Pan Bóg zawsze coś zasieje, jest szansa na przemianę – wyjaśnia. Jako przykład działania Boga podaje pewne „odratowane” małżeństwo, które na „randkę” przyszło z myślą o rozwodzie. – Świadectwa innych tak bardzo ich poruszyły, że zostali, zaczęli zadawać pytania, pozwolili się poprowadzić. Wskazaliśmy im wspólnotę i powolutku zaczęło się coś zmieniać. Bo to nie jest tak, że Pan Bóg, jak czarodziejka, fik-mik i po sprawie. To musi iść w dwie strony: trzeba chcieć pracować ze sobą i z Nim. To małżeństwo dziś działa w Domowym Kościele. Przede wszystkim wybaczyli sobie i na nowo się pokochali – wspomina Urszula.
Spotkania w kościele i w salkach parafialnych mają swój randkowy klimat – są muzyka, czas na rozmowy, gesty czułości, zatrzymanie się przed sobą. To także, a może przede wszystkim, czas na działanie Boga. Łukasz Szostkiewicz, mąż od 5 miesięcy, wspomina ostatnią „randkę”, która odbyła się na Podlesiu. – Mimo że wokół stało wiele innych par, te dwie godziny mieliśmy tylko dla siebie i naszej małżeńskiej relacji. Rozmowa, modlitwa, kilka słów o naszej miłości spisane na kartkach. Wypowiedzenie tak ważnych: „przepraszam, wybaczam, kocham” z tym samym żarem w oczach jak wtedy, gdy nasza miłość dopiero się rodziła, a wszystko przeplatane autorską muzyką Magdaleny Frączek... To naprawdę genialny sposób na udaną i budującą randkę dla każdego małżeństwa, niezależnie od stażu – mówi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.