Francuski dziennika „Le Figaro” publikuje szokującą rozmowę z byłą aktywistką Femenu. Trzydziestoletnia kobieta, mężatka i matka dwójki dzieci, ujawnia mechanizmy działania tej głośnej i wyuzdanej grupy kobiet.
„Najpierw zawładnęły moim ciałem, potem umysłem. Wtłoczyły mi, że się nie liczę, że kobieta to kawał mięsa, gorszy gatunek” – mówi. „Masz się zamknąć i zapomnieć o twoim życiu, stajesz się pionkiem” – dodaje.
Gazeta nie podaje nazwiska swojej rozmówczyni. Publikuje za to zdjęcia półnagich członkiń Femenu z manifestacji, jaką niedawno urządziły we wnętrzu paryskiej katedry Notre Dame. Informatorka "Le Figaro", Alice (pod takim pseudonimem występuje) jest na kilku z nich, choć nie wiemy która to. Przyznaje, że po tym właśnie występie „coś nią wstrząsnęło” i wystąpiła z grupy. Nie bez konsekwencji.
Każdy w Femenie musi być dyspozycyjny 24 godziny na dobę. Rodzina się nie liczy. Ambicje, aspirację, marzenia, własne pomysły też nie.
- Musisz nawet rzucić dla nich pracę. Musisz się totalnie oddać – tłumaczy była femenistka. – Powoli akceptujesz i wcielasz się w role poddanej, na zewnątrz tego nie okazujesz. Na zewnątrz jesteś wściekła, agresywna i walczysz. (...) Walczysz jednak o upozorowaną wolność, o wolność, do której ty sama nie masz prawa !
Niebawem na półkach francuskich księgarń pojawi się książka jej autorstwa, a w niej, jak obiecuje autorka, „szokująca prawda o Femenie”.
"Le Figaro" dopytuje o szczegóły powstania kontrowersyjnej publikacji wydawcę Omri Ezratiego.
– Po raz pierwszy femenka decyduje się, by mówić. I to, co mówi, zszokuje świat. – przekonuje.
- To relacja, dzień po dniu, z indoktrynacji i sekciarskiego stylu funkcjonowania tej organizacji. Femenistki nie mają nic wspólnego z obroną kobiet. Przeciwnie, one kobietę postrzegają jako mięso armatnie, zdziry, szmaty i narzędzia do zarabiania grubych pieniędzy – twierdzi wydawca.
Należące do Femenu kobiety znane są z wulgarnych i obscenicznych występów. Przykładowo w kwietniu 2013 r. podczas debaty na temat granic bluźnierstwa i wolności słowa na Uniwersytecie w Brukseli cztery, półnagie, zaatakowały prymasa Belgii Andre Josepha Leonarda i oblały go kubłem wody. Wielokrotnie aktywistki Femenu zatrzymywano za chuligaństwo. Jednym z najbardziej szokujących był ich występ na Placu Św. Piotra przeciw „patriarchalnemu autorytetowi papieża” i „polityce Kościoła”. Femenistki protestowały też w swoim kraju przeciw „zmowie Cerkwi i państwa, chcących pozbawić kobiety prawa do aborcji”.
Organizacja składa się głównie ze studentek kijowskich wyższych uczelni. Ruch powstał w Kijowie w 2008 r. Na początku femenistki walczyły z prostytucją, seksturystyką, przemocą wobec kobiet. By zaistnieć w mediach, pokazały się w stroju topless i z transparentami: „Ukraina nie jest burdelem”. Od tej pory właśnie tak wyruszają do „akcji”. Femenistki podróżują po całym świecie, organizując prowokacyjne protesty także w Turcji, we Włoszech (szczególnym obiektem ich agresji jest znany z seksualnych ekscesów były premier Silvio Berlusconi). Ruch jest jednak niewielki, bo liczy ok. 300 kobiet i kilkunastu mężczyzn, choć tych ostatnich raczej nie widać.
Sekta do likwidacji
Francuska prawica nie po raz pierwszy mówi o położeniu tamy działalności Femenu. Tym razem jednak powołuje się na prawo z 1901 r., w myśl którego każda organizacja w jakikolwiek sposób łamiąca zasady republikańskie, nie ma prawa istnienia we Francji. Kłopot w tym, że ma się to nijak choćby do tego, iż we wrześniu ubiegłego roku Francois Hollande zatwierdził nowe znaczki francuskiej poczty, gdzie zamiast tradycyjnego wizerunku Marianny, pojawiła się twarz Inny Szewczenko, założycielki grupy aktywistek. Ukraińska femenistka przekonywała wówczas:
- Każdy homofob i katolik we Francji będzie musiał polizać mnie po tyłku zanim wyśle list.
Olivier Ciappa, twórca znaczka, znany nad Sekwaną z prowokacyjnych z kolei i wulgarnych wystaw fotograficznych przeciw homofobii i promujących homorodzicielstwo wyjaśniał:
- Szukałem bardzo długo odpowiedniej twarzy. Nareszcie trafiłem na Szewczenko. Ta femenistka najlepiej wciela wartości, jakimi żyje Francja: wolność, równość, braterstwo.
- Obawiam się, że nie mówimy o tej samej Republice! – komentowała Ludovine de la Rochère, szefowa La Manif pour Tous - ruchu na rzecz rodziny we Francji, który wielokrotnie protestował wobec działalności Femenu.
Tym razem prawicowa UMP, ruszyła ostro przeciw organizowanym przez femenki atakom na wartości nad Sekwaną. 19 lutego br. stosowny wniosek trafi do trybunału.
Po ostatnich sukcesach La Manif we Francji – przypomnijmy: Hollande w ubiegłym tygodniu wstrzymał ustawę o rodzinie, która miała m.in. zalegalizować homo rodzicielstwo we Francji – to kolejny dobry sygnał płynący z nad Sekwany.