- Narkotyki to największe oszustwo świata - mówi Wiesław Jindraczek.
Uleczenie trędowatego
W swoim mieście stał się wrogiem publicznym nr 1, bo wciągnął w nałóg wielu ludzi. Nawet gdy się przeprowadził, nic się nie zmieniło. Do momentu, w którym przez przypadek spotkał księdza pomagającego narkomanom. Dla świętego spokoju pojechał do ośrodka dla narkomanów Cenacolo [Wieczernik – przyp. aut.] w Medjugorie. Wytrzymał tam kilka dni, chciał wracać, ale nikt nie chciał go zabrać ze sobą. Bez pieniędzy, bez znajomości języka jego sytuacja stała się dramatyczna. Do tego dokuczał mu głód narkotykowy, a ludzie traktowali jak trędowatego.
Pomoc znalazł u franciszkanów. O. Slavko Barbarić przygarniał do siebie wszelkich „połamańców życiowych”. Mogli u niego zostać, warunek był jeden: musieli uczestniczyć w wieczornych modlitwach. – Pamiętam, jak mówił do nas: „Wy jesteście bardzo chorzy, a Pan Bóg jest najlepszym lekarzem. Macie się modlić więcej od innych”. Podczas adoracji Najświętszego Sakramentu ludzie się modlili, wielbili Boga, a ja się nudziłem. W pewnym momencie ten mur, który mnie otaczał, rozpadł się jak domek z kart. Ogarnęła mnie ciemność. Przeżyłem najkoszmarniejsze chwile mojego życia. W akcie rozpaczy zwróciłem się o pomoc do Boga. Wyszeptałem: „Panie Boże, jeżeli istniejesz, zrób coś ze mną, bo ja mam dość”. Jeden moment i było po wszystkim. Zniknął ból duszy i ciała – mówił W. Jindraczek. Potem wyspowiadał się po raz pierwszy od czasów młodości.
– Stało się coś, czego się nie spodziewałem. Bóg wybaczył mi całe zło, które uczyniłem. Kiedy usłyszałem z ust kapłana: „Ja odpuszczam ci grzechy”, wszystko, co mi ciążyło, poczucie winy za śmierć innych odkleiło się od serca i odpadło – dodał.
Życie Wiesława nie jest teraz usłane różami. Zmaga się z problemami tak jak inni, ale wie, że w Bogu ma oparcie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |