Bank żywności. Kto by pomyślał, że rosyjskie embargo na polskie warzywa i owoce przyczyni się do... pomocy potrzebującym.
W ostatni weekend listopada tradycyjnie w wielu sklepach naszego regionu pojawili się młodzi wolontariusze, głównie uczniowie gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych, którzy wzięli udział w zbiórce żywności. – Zbieramy produkty dla podopiecznych tarnobrzeskiego domu dziecka – mówi Sławomir Partyka, nauczyciel w Społecznym Gimnazjum im. Małego Księcia w Tarnobrzegu. – Z tego, co uda się nam zgromadzić, zrobimy paczki dla dzieci. Niech i one poczują, że ktoś o nich pamięta, że jest św. Mikołaj i zbliżają się święta Bożego Narodzenia.
– Z niektórymi podmiotami uczestniczącymi w zbiórkach żywności organizowanych przez nasz bank umówiliśmy się, że zgromadzonych artykułów nie przekazują do naszych magazynów, tylko sami dostarczają je do wybranych przez siebie placówek – wyjaśnia Barbara Turczyk, wiceprezes Stowarzyszenia Tarnobrzeski Bank Żywności. – Tak jest np. z Zespołem Szkół Społecznych nr 2 im. Małego Księcia, który wspiera Dom Dziecka Stowarzyszenia Przyjaciół POW. Do nas trafia tylko informacja o ilości zebranej żywności i komu została ona przekazana, co ujmujemy w swoich statystykach. W gronie ok. 700 wolontariuszy współpracujących z bankiem są przede wszystkim osoby, bez których dystrybucja paczek byłaby niemożliwa. To na nie spada obowiązek pakowania, wydawania żywności, prowadzenia związanej z tym dokumentacji. – Ich praca jest całkowicie bezinteresowna, poświęcają swój czas, siły, by służyć innym. Niestety, zdarzają się przykre sytuacje, kiedy zamiast podziękowania słyszą bezzasadne żale i pretensje, bo punkt dystrybucji był nieczynny albo w paczce były nie takie produkty, jakich ktoś oczekiwał – zauważa wiceprezes Stowarzyszenia TBŻ.
Mimo takich zdarzeń i żmudnej papierkowej roboty wolontariusze nie narzekają. Od 8 lat punkt dystrybucyjny przy parafii ojców dominikanów w Tarnobrzegu prowadzi Akcja Katolicka. Wcześniej przez dwa lata zajmowali się tym członkowie Klubu Inteligencji Katolickiej. – Ale panie nie były już w stanie podołać fizycznie i wówczas padła propozycja, abyśmy to my przejęli pałeczkę – mówi Bogdan Karbowniczek, podpora wszelkiej działalności charytatywnej w parafii ojców dominikanów. – Wraz ze mną w punkcie działają cztery piękne panie i dwóch panów, których „wykorzystuję” głównie jako kierowców, bo sam nie jeżdżę. A wyjazdów jest sporo – po produkty do banku, hurtowni lub innych dostawców, ale też do naszych podopiecznych. Nie każdy jest w stanie sam przyjść po paczkę ważącą kilka kilogramów.
Tysiące potrzebujących
Tarnobrzeski Bank Żywności rozpoczął działalność w marcu 2004 r. – W kwietniu br. świętowaliśmy mały jubileusz 10-lecia naszej pracy – mówi Barbara Turczyk. W pierwszej dostawie żywności, która miała miejsce w czerwcu 2004 r., znalazły się głównie chleb, owoce oraz warzywa. Niedługo później do banku trafiły 83 tony żywności z unijnego programu PEAD (Europejskiego Programu Pomocy Najuboższym). Były to: mleko w proszku, makarony, ryż, z których skorzystało ok. tysiąca osób. Już w pierwszym roku działalności bank zorganizował dwie zbiórki żywności – w ramach akcji „Podziel się posiłkiem” oraz pomocy świątecznej. W kolejnych latach, głównie młodzież, trzy razy w roku w placówkach handlowych, zbierała produkty, które miały później trafić do beneficjentów banku. – Organizujemy bowiem trzy wielkie zbiórki żywności, wraz z innymi siostrzanymi instytucjami, zrzeszonymi w Federacji Polskich Banków Żywności – wyjaśnia pani wiceprezes. – Są to akcje przed świętami wielkanocnymi i Bożego Narodzenia oraz jesienią, w trakcie której pomagamy dzieciom i młodzieży. Grupa osób mogących korzystać ze wsparcia TBŻ rosła w niezwykle szybkim tempie, i już w rok po rozpoczęciu działalności instytucja objęła swą opieką ponad 26 tys. osób, w tym ponad 4 tys. tarnobrzeżan. Pozostali beneficjenci to głównie mieszkańcy okolicznych miejscowości, ale również powiatów mieleckiego, ropczycko-sędziszowskiego, niżańskiego, sandomierskiego czy stalowowolskiego.
– Na Podkarpaciu działają tylko dwa banki żywności – nasz i rzeszowski – informuje Barbara Turczyk. – Dlatego obejmujemy tak duży obszar. Do punktu prowadzonego przez dominikańską AK zgłaszają się nie tylko osoby z parafii pw. Wniebowzięcia NMP, ale również innych tarnobrzeskich parafii, a nawet z ościennych miejscowości. – Ks. Władysław Jabłoński, proboszcz w Domacynach, poprosił nas o pomoc dla rodziny ze swej parafii – opowiada pan Bogdan. – I nie wahaliśmy się ani chwili, bo jak nie pomóc 15-osobowej rodzinie?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |