Do dwóch aresztowań kobiet doszło w ostatnich dniach w Ameryce Północnej. Jedna została zatrzymana przez policję za cichą obecność przed kliniką aborcyjną, druga - za rzucenie koktajlu Mołotowa w grupę obrońców życia.
lifesitenews.com Linda Gibbons przed kliniką aborcyjną w Toronto Pierwsza z tych kobiet to Linda Gibbons. Wczorajszego ranka przyszła pod klinikę aborcyjną w kanadyjskim Toronto i w ciszy spacerowała w jej pobliżu, trzymając plakat z napisem: „Dlaczego, mamo? Przecież mam tyle miłości do dania”. Na wezwanie pracowników kliniki zjawił się szeryf, a następnie dwa radiowozy. Policjanci stwierdzili naruszenie wydanego ponad 20 lat temu sądowego zakazu zbliżania się Lindy do kliniki abrcyjnej na odległość mniejszą niż 170 metrów (500 stóp). Kobieta została zatrzymana. Nie po raz pierwszy. Linda, nazywana babcią pro-life z powodu wieku i wielotniego stażu w ruchu obrońców życia, za podobne „zbrodnie” spędziła w więzieniach około 8 lat. W ostatnich wyrokach sądy stawały jednak po jej stronie. Stwierdzały, że zachowanie Lindy było zgodne z prawem. Mimo to, niemłoda już kobieta spędziła ostatnio w areszcie śledczym około 3 miesięcy, zanim sąd oczyścił ją z zarzutów. Jej adwokat domaga się, by w podobnych przypadkach jej procesy były rozstrzygane w szybszym tempie.
lifenews.com Melanie Toney Zatrzymanie Lindy Gibbons prawie zbiegło się w czasie z aresztowaniem 52-letniej Melanie Toney. Kobieta ta z przejeżdżającego samochodu wrzuciła koktajl Mołotowa w grupę obrońców życia, czuwających na modlitwie przed kliniką aborcyjną w Austin w stanie Teksas. Na szczęście, ogień szybko ugaszono i nikomu nie stałą się krzywda. Napastniczka odjechała, udało się jednak sfotografować tablicę rejestracyjną. Krótko potem kobieta została zatrzymana przez policję. Z początku zaprzeczała, potem jednak przyznała, że rzucona przez nią butelka "mogła być" zapalona.
lifenews.com Butelka z płynem zapalającym rzucona w grupę obrońców życia