Lubuskie drużyny żużlowe należą do krajowej czołówki. Dziś zaglądamy do parku maszyn gorzowskiego i zielonogórskiego klubu.
Na 24 maja zaplanowano żużlowe derby ziemi lubuskiej. Sportowe widowisko na najwyższym poziomie zawsze gwarantowane, oczywiście jeśli pogoda nie pokrzyżuje planów. Pojedynek elektryzuje, choć nie zawsze pozytywnie, fanów obu drużyn. – To wszystko jest tak trochę sztucznie napompowane. Między zawodnikami nie ma żadnych animozji. Skupiamy się na jeździe – przyznaje Bartosz Zmarzlik, młodzieżowiec Money Makes Money Stali Gorzów. – Wojenka zielonogórsko-gorzowska jest nakręcana medialnie i na trybunach. Na torze jesteśmy przede wszystkim kolegami – zapewnia Piotr Protasiewicz ze SPAR Falubaz Zielona Góra.
Gdyby nie rodzice
Reprezentant Polski, indywidualny mistrz Europy juniorów, drużynowy mistrz świata juniorów i drużynowy Mistrz Polski – to tylko kilka sukcesów 20-letniego żużlowca z gorzowskiego klubu żużlowego. – Najbardziej cieszę się oczywiście z ubiegłorocznego drużynowego mistrzostwa Polski oraz wygranej w Grand Prix w Gorzowie Wlkp. Startować na stałe w tym cyklu grand prix i zdobyć kiedyś indywidualne mistrzostwo świata to moje marzenie numer jeden – mówi Bartosz Zmarzlik z Kinic k. Barlnika.
Żużlowiec swoją karierę zaczynał na miniżużlu w klubie GUKS Speedway Wawrów. Pierwszy raz na motor wsiadł, kiedy miał sześć lat. Jako 13-latek przesiadł się na duży motor i dwa lata później uzyskał żużlową licencję. We wszystkim towarzyszył mu brat Paweł, który z powodu kontuzji zakończył karierę w 2011 roku. Od początku żużlowym mentorem był Tomasz Gollob. – Do dziś mu bardzo za to dziękuję. Bardzo dużo mi pomógł. Pamiętam na początku, jak rozwalił mi się silnik na treningu. Powiedział mi: „Bartek, nie martw się, coś ci przywiozę”. I faktycznie przywiózł części i silnik. Dzięki temu mogłem spokojnie jeździć i rozwijać się. Dużo rzeczy mi podpowiedział – mówi Bartosz Zmarzlik. – Tak naprawdę jestem na początku drogi. Dużo pracy i nauki przede mną. Mam nadzieję, że najlepsze dopiero przede mną – dodaje ze skromnością. Żużlowiec nie mógłby rozwijać się bez pomocy najbliższej rodziny. – Gdyby nie rodzice, to na pewno dziś bym nie jeździł. Żużel to już całe moje życie, ale oczywiście najważniejsza jest rodzina, a także wiara. Mieszkam koło kościoła i w każdą niedzielę rano jestem na Mszy św. – mówi żużlowiec. – Rodzice nauczyli mnie, że trzeba być honorowym i dobrym dla innych ludzi – dodaje.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.