To historia żywa, zupełnie inna od tej poznawanej na lekcjach. Internet, podręcznik mogą się schować.
Przyswajamy wiedzę książkową, ale niewielu zna autentyczne historie naszych przodków, choć wiele osób skrywa niesamowity życiorys. My możemy sobie kreować własny obraz tamtych czasów, oni opowiadają o nich z niezwykłym zaangażowaniem, jak gdyby jeszcze dziś uczestniczyli w tych wydarzeniach – przyznaje Martina Migura z Radoni. Wysłuchane opowieści zupełnie zmieniają u niektórych postrzeganie starszych osób. Gdy słyszą o wojnie, gwałtach, powrotach z frontu, tułaczce ludności cywilnej czy późniejszych perypetiach, stwierdzają: „Nie mieliśmy świadomości, że tu działo się coś takiego, że ci ludzie to przeżyli. Myślałem, że wtedy było nudno, a tymczasem to my chodzimy do szkoły, później tylko laptop czy dyskoteka”.
Przejście linii frontu, odniemczanie – jak przekładają się te podręcznikowe określenia na życie mieszkańców tych ziem, mogli poznać uczestnicy projektu Archiwum Historii Mówionej. Realizowany w woj. opolskim i gliwickim już siódmy raz, cieszy się coraz większym zainteresowaniem – na 20 miejsc zgłosiło się ponad 80 chętnych. Uczestnicy mają swojego opiekuna naukowego, z którym mogą konsultować pytania, wyjaśniać wątpliwości, konteksty, doprecyzować daty. Przed wyjściem w teren młodzież bierze udział w dwudniowych warsztatach historyczno-dziennikarskich. Potem spotykają się z rozmówcą, poznają się i wreszcie realizują nagranie. Wywiady są w języku polskim, niemieckim bądź w śląskiej gwarze – bo ludzie opowiadają w języku serca.
Umieć słuchać
– Dla młodych nie jest to łatwe, bo to dla nich obca materia, a ludzie często mówią niechronologicznie, miesza im się kolejność wydarzeń, a mówiąc o bolesnych chwilach, mocno je przeżywają. Stąd staramy się wyposażyć ich w wiedzę o tym, co się działo na tych ziemiach, jak się zachować z wyczuciem, jak dopytać – podkreśla dr Adriana Dawid z UO, ich opiekun.
Dzięki temu młodzi ludzie wiedzą, że za zdaniem „ktoś został we wojnie” kryją się zwykle ciekawe losy. Znajomość regionalnej historii staje się ich atutem i pomaga słuchać.
– Z domu już wcześniej wyniosłem szacunek dla starszych, ale od kiedy zaangażowałem się w ten projekt, gdy spotykam lub mijam taką osobę, patrzę na nią z sympatią i zastanawiam się, jakie opowieści mógłbym od niej usłyszeć. Słuchanie się, poznawanie takich historii sprawia, że znika dystans, że choć jest duża różnica wieku, nawiązuje się więź, nić porozumienia, zrozumienie, a często podziw, że ktoś tyle przeszedł. Myślę, że to jedna z najcenniejszych rzeczy, które zyskałem – mówi Arkadiusz Olszewski ze Zdzieszowic. Dodaje, że nie ograniczając się tylko do wątku z wywiadu, dowiedział się wiele o najnowszych dziejach tych ziem.
Były też zaskakujące zwroty, gdy podczas rozmowy, w pewnym momencie, uświadomił sobie, iż człowiek, o którym opowiadała rozmówczyni, że trafił do Auschwitz i był tam kucharzem, nie był więźniem, ale wysłanym do obozu żołnierzem niemieckim. Te opowieści nauczyły go też, by nie osądzać pochopnie, ponieważ wpływ na to, w której armii człowiek się znalazł, był niewielki.
– „Wstyd nie znać naszej historii” – stwierdziła jedna z kandydatek. Nam chodzi przede wszystkim o budowanie mostu między pokoleniami. Chcemy pobudzić młodzież, by zainteresowała się losami babci, dziadka, sąsiada. A prócz tego tworzymy archiwum na stronie: e-historie.pl – mówi Izabela Waloszek, koordynatorka z Domu Współpracy Polsko-Niemieckiej.
Podziel się wspomnieniem
Na archiwum składają się opowieści świadków pogrupowane w 11 głównych tematów. Są to
m.in. relacje mieszkańców o II wojnie światowej, okresie po 1945 r., o akcji tzw. odniemczania, wysiedleniach, relacjach między miejscowymi a repatriantami, życiu w Polsce Ludowej, stanie wojennym, powstaniu Mniejszości Niemieckiej, działalności Koła Gospodyń, Ochotniczej Straży Pożarnej, po zwyczaje kultywowane w naszym regionie, budowę kościoła, życie religijne czy pielgrzymkę św. Jana Pawła II na Górę św. Anny. Jest i kategoria „Inne”.
– Nadal szukamy świadków czasu, także wśród tych, którzy później wyemigrowali do Niemiec. Mogą się oni zgłaszać do nas, na pewno wpiszemy ich na listę i wysłuchamy (tel. 77 402 51 05, mail: haus-opole@haus.pl). Wiele osób zna takie historie, często pięknie je opowiada. Czasem dzieląc się tym, wolą pozostać anonimowe, co szanujemy. Można też samemu wysyłać takie nagrania, bo czas jest nieubłagany i trzeba je uwieczniać, nim ci ludzie odejdą. Wybrane historie są spisywane, grupowane tematycznie i wydawane w formie cyklu publikacji. Wszystkie nagrania są też dostępne w internecie – podsumowuje Izabela Waloszek.