– Miałem wrażenie, że papież mówi: „Ej, ty, Thomas, zajmij się tym”. I zająłem się – mówi prof. Thomas Hilgers, ojciec naprotechnologii. Był pierwszym głosem lekarskim za oceanem, który stanął do walki z in vitro, antykoncepcją i aborcją.
Ale Hilgersowi nie do końca podoba się to, co robili i robią obrońcy życia w USA. „Nie szukają przyczyn aborcji, zajmują się tylko prawem (…), w ogóle nie interesują się sprawami związanymi z płciowością i płodnością”. Za to Hilgersa wciągało właśnie to. Pierwsze badania nad płodnością przeprowadził już w 1968 r. Przez kolejne lata doszedł do wielu prostych wniosków. „Tu je zapisałem!” – pamiętam, jak profesor położył na ławkę w czasie naszego spotkania gigantyczny podręcznik do naprotechnologii. Nie bez powodu mówi się o nim „Biblia płodności”! Ma rozmiary największego podręcznika do współczesnej interny prof. Szczeklika. Jest tu chyba wszystko, co medycyna wie o rozrodzie. Wykresy, zdjęcia, diagnostyka i leczenie. Ginekologia łączy się tu z chirurgią, endokrynologią i nie tylko. Podręcznik nie doczekał się polskiego przekładu – to niezrozumiała szkoda, bo w Polsce na jego bazie szkoli się sporo lekarzy. Wielu jednak nie posługuje się tak dobrze językiem angielskim i nie może korzystać z wiedzy Hilgersa, który zna się na ludzkiej płodności jak nikt w świecie. Jak z rękawa sypie historiami pacjentek, które zgłosiły się do niego po nieudanych próbach in vitro. „Wydali 20 tys. dolarów na nic. Nie wykryto u nich endometriozy, ani złej jakości spermy u mężczyzny. Poprawiliśmy jakość nasienia, podając hormony mężczyźnie, i wykonaliśmy zabieg laparoskopem u kobiety. I zaszła w ciążę!” – cieszył się Hilgers.
Przekonuje, że wbrew temu, co wmawiają pacjentkom „invitrowcy”, człowiek ma wpływ na swoją płodność. Nie ma tylko cierpliwości. Hilgers wie, co mówi, bo po latach studiów na jezuickim Uniwersytecie Creighton przebadał trzy tysiące kobiet. Stworzył tym samym największą w świecie bazę danych o owulacji. Zespół Hilgersa odkrył wiele zaskakująco prostych przyczyn kłopotów z zachodzeniem w ciążę. Często kobiety cierpią na czasowy braku owulacji. „Wiele z nich ma tzw. zespół pustego pęcherzyka, zapadanie się pęcherzyków lub opóźnione pęknięcie (zachodzi, zamiast w ciągu 10 sekund, przez wiele dni) – tłumaczył Hilgers. – Ciemne krwawienie u kobiet przykładowo może być sygnałem o procesie zapalnym szyjki macicy lub dowodem na istnienie mikropolipów. Wiele przyczyn niepłodności można wyeliminować chirurgicznie lub podając zwiększone stężenie progesteronu”.
Hilgers wbił kij w mrowisko w świecie ginekologów. „Medycyna przez program in vitro zrobiła gigantyczny krok wstecz!” – przekonywał. „Poddała się”.
W rękach Boga
Był 1977 rok. Pierwsze dziecko z in vitro już się poczynało. 25 czerwca 1978 w angielskim Oldham na przedmieściach Manchesteru urodziła się Louise Brown. Choć mało kto wie, że tak naprawdę pierwszej próby sztucznego zapłodnienia dokonał nie Brytyjczyk Robert Edwards, a już w 1961 r. włoski embriolog prof. Daniel Petrucci. Włoch przerwał doświadczenie, kiedy watykański dziennik „L’Osservatore Romano” stanowczo potępił jego działania i zarzucił mu „ingerencję w to, co jest wyłącznym prawem i przywilejem Boga”. Edwards nie miał tyle pokory. Mimo że pojawiła się już papieska encyklika „Humane vitae”. Paweł VI potępił w niej wszelkie sztuczne metody rozrodu.
W 1978 r. lekarze przestali szukać przyczyn niepłodności. „Straciliśmy 30 lat badań!” – mówi Hilgers. Amerykanin nie miał jednak czasu na załamanie, bo 26 września urodziło mu się pierwsze dziecko. „Daliśmy mu na imię Paweł, na cześć papieża” – mówi Terlikowskiemu. Paul (Paweł) Hilgers urodził się w dniu urodzin Pawła VI. „A przyszedł na świat dwa tygodnie przed terminem. Nie ma przypadków” – kwituje lekarz. Kiedy Hilgers trzymał na rękach syna, przypomniał sobie scenę, gdy po raz pierwszy ślęczał nad tekstem „Humanae vitae”. Poruszył go siódmy rozdział, gdzie papież pisze o tym, że rozród człowieka musi odbywać się w naturalnych, a nie w sztucznych warunkach. „Miałem wrażenie, że papież mówi: »Ej, ty, Thomas, zajmij się tym«. No i się zająłem” – mówi prof. Hilgers.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |