„Najpierw musisz dać coś z siebie, by móc później wymagać” – tak, najkrócej rzecz ujmując, brzmi motto życiowe Justyny Wesołowskiej, która chce zmienić wizerunek tarnobrzeżanek.
Własne Atelier
Po ponadrocznym odpoczynku postanowiła wrócić do pracy, ale już na własny rachunek i na swoich warunkach. – W lutym otworzyłam własne atelier – mówi z dumą tarnobrzeska projektantka. – To było spełnienie moich wielkich marzeń. Zanim jednak podjęła ten śmiały krok, powoli rozpoznawała lokalny rynek, środowisko, poznawała nowe osoby, którym tak jak i jej zależało, by region ożywić, wyrwać z pewnego uśpienia, a jednocześnie robić to, co lubią.
– Poznałam niesamowite osoby, jak choćby Justynę Duszkiewicz, choreografkę, instruktorkę tańca z Sandomierza, uwielbiająca pracę z dziećmi i młodzieżą. Potem doszli fryzjerzy, wizażyści i stworzył się prawdziwy sztab ludzi, z którymi można było zacząć robić nietuzinkowe rzeczy. Organizując pokazy mody, miałam pewność, że wszystko będzie zrobione profesjonalnie, na wysokim poziomie. Goście pokazów Justyny Wesołowskiej nie kryli swego zachwytu, poczuli bowiem powiew wielkiego świata w swoich małych, prowincjonalnych miastach, a jednocześnie przekonali się, że także tutaj mogą dziać się rzeczy niecodzienne.
Po licznych namowach i argumentach, że brak w regionie miejsca skupiającego te wszystkie osoby, pani Justyna podjęła damską decyzję o otworzeniu własnego atelier. Pierwszy pokaz w siedzibie jej firmy odbył się już na otwarcie. Później nieszczęśliwy wypadek i złamanie nogi unieruchomiło ją na parę miesięcy i tak naprawdę atelier pełną parą ruszyło nie tak dawno. A pracy ma moc…
Plany, plany
Od jesieni tego roku w atelier pani Justyny planowane są comiesięczne spotkania z cyklu „Młodzi zdolni”, podczas których swoją twórczość będą mogli zaprezentować młodzi artyści z regionu: pisarze, poeci, muzycy, malarze, fotograficy itd. Również jesienią ma się odbyć połączony pokaz sukien wieczorowych autorstwa pani Justyny oraz biżuterii sandomierskiego artysty Cezarego Łutowicza. Projektantka nie kryje obaw, czy jej suknie będą stanowić odpowiednią oprawę dla unikatowych wyrobów z krzemienia pasiastego, który uważa za niezwykle nobliwy i ekskluzywny kamień. Uchylając rąbka tajemnicy, zdradza, że będą to suknie bardzo lekkie, zwiewne i ultrakobiece.
We wrześniu lub październiku zamierza zorganizować wspólnie z Ośrodkiem „Radość Życia” w Sandomierzu, prowadzonym przez diecezjalną Caritas, drugi pokaz mody dla jego wychowanków. Pierwszy, mimo początkowego sceptycyzmu ze strony głównie rodziców podopiecznych, został przyjęty entuzjastycznie przez wszystkich, zwłaszcza zaś samych modeli i modelki.
– Wspólnie z panią dyrektor, wizażystką oraz Justyną Duszkiewicz postanowiłyśmy zmienić wizerunek i postrzeganie osób niepełnosprawnych – wyjaśnia pani Justyna. – Poprzez ubiór, wygląd często ludzie ci mocniej wyróżniają się wśród innych. Ubieranie dzieci w odzież dla dorosłych lub też dorosłych w stroje odpowiednie dla kilku- czy kilkunastolatek może osoby niepełnosprawne stygmatyzować. A przecież każdy, czy zdrowy, czy chory, chce ładnie wyglądać i dobrze się czuć.
W pokazie kolekcji, specjalnie przygotowanej przez Justynę Wesołowską na tę okazję, brali udział wychowankowie ośrodka. Przez trzy miesiące raz w tygodniu wspólnie z Justyną Duszkiewicz ćwiczyli chód, poruszanie się po wybiegu, by jak najlepiej zaprezentować się publiczności. – Nie zamierzam rezygnować ze współpracy z Ośrodkiem „Radość Życia”, bo daje ona wiele satysfakcji, zarówno mnie i współpracującym ze mną osobom, jak i przede wszystkim jego podopiecznym. Przy okazji chciałabym podkreślić, że ogromnie się cieszę z faktu, iż są jeszcze ludzie, którzy oddają innym swój czas, wiedzę, talent i to zupełnie bezinteresownie. I że nigdy nie zapytają: za ile i co z tego będą mieć?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Praktyka ta m.in skutecznie leczy głębokie zranienia wewnętrzne spowodowane grzechem aborcji.