Pytani, co lubią najbardziej, mówią: wyczynówki. Patrycja Kiedrowska i Daniel Gietka zdobyli na olimpiadzie specjalnej w Los Angeles medale w kajakarstwie.
Oboje są wychowankami Specjalnego Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla dzieci i młodzieży w Tursku leżącym pomiędzy Miastkiem a Sławnem. W przepięknym odnowionym pałacu z przełomu XIX i XX w. uczą się dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, a niektóre, jak Daniel, także ruchową. W jego przypadku jest to głuchota na jedno ucho, a na drugie spory niedosłuch. Daniel rok temu ukończył szkołę, lecz nadal codziennie przyjeżdża na treningi. Wsiada w kajak i pod okiem trenerki Małgorzaty Petryny poprawia swój czas, pływając po jeziorze, do którego wprost ze szkoły prowadzą niewielkie schodki. – Na wodzie czuję się jak ryba – mówi z pasją.
Ale nie od razu tak było. Najpierw się przewracał. Fikał pod wodę raz za razem. Nie, nie w wywrotnym kajaku wyczynowym – w tym wywracają się wszyscy. Daniel przewracał się nawet w zwykłym kajaku turystycznym. Jego mama, Teresa Gietka, pamięta, jak odwiedziła syna na obozie w Swornych Gaciach. Wówczas doceniła jego talent. – Daniel akurat trenował na kajaku wyczynowym. Szwagier również wsiadł i próbował utrzymać się w pionie – nic z tego, przewracał się w kółko. A Daniel już to umiał, pięknie pływał – wspomina z dumą.
– Turystyczny kajak jest wyjątkowo stabilny, o wywrotkę w nim naprawdę trzeba się postarać – spieszy wyjaśnić M. Petryna. Dlatego nie boi się sadzać do niego uczniów, którzy potrafią pływać. Wie też, że w kapoku i brodziku wydzielonym na jeziorze, gdzie wody jest po kolana, nic im nie grozi. Pełnych obaw rodziców, którzy nie wyrażają zgody na kajakarską szkółkę swoich pociech, przyprowadza na brzeg. – Sadzam dziecko do kajaka i mówię: „Proszę zobaczyć, jak ono sobie radzi”. Gdy rodzice widzą jego radość i uświadamiają sobie, że będzie mogło pływać, robić coś ciekawego, wykazać się, wówczas zazwyczaj się zgadzają.
Jak wiewiórki
Lekcje kajakarstwa są obecnie dostępne dla wszystkich uczniów. A po sukcesach Patrycji i Daniela pływać w kajaku zapragnęli nawet ci uczniowie, którzy wcześniej opierali się namowom wuefistki. Według niej to świetna terapia dla dzieci z ograniczeniami psychicznymi. – Sport daje im cel w życiu – zapewnia. – Bo gdy takie dziecko trafia do szkoły masowej, to cały czas jest najgorsze. Z matematyką sobie nie radzi, z polskim... Ciągle słyszy: „Dlaczego ty tego nie umiesz? musisz się starać, więcej się starać”. A gdy trafia do naszej placówki, szukamy w nim tego, w czym jest dobre. Kiedy znajdziemy ten talent, to idziemy w tym kierunku, rozwijamy go, czy to śpiew, recytacja czy sport. Nie uczymy wiewiórki pływać, uczymy ją skakać.
Sportu jednak, ze względu na jego wpływ na rozwój psychoruchowy dziecka, nie da się wykreślić z uczniowskich zainteresowań. Zresztą przy umiejętnym podejściu lubią go ponoć niemal wszystkie dzieci. Wśród nich zdarzają się i takie, które radzą sobie z nim wyjątkowo dobrze. – Już po pierwszej selekcji widzę, kto nadaje się do sportu – mówi trenerka. – Są dzieci, które mają siłę charakteru, mówią sobie: „Dam radę, popłynę, nie boję się”. Żeby brać udział w zawodach, dziecko musi mieć coś takiego.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |