Hart ducha

Pytani, co lubią najbardziej, mówią: wyczynówki. Patrycja Kiedrowska i Daniel Gietka zdobyli na olimpiadzie specjalnej w Los Angeles medale w kajakarstwie.

Bez kalkulatora

Miłość Patrycji do kajaków rozbudziła Małgorzata Petryna. – Na początku bałam się wejść do kajaka – wspomina 23-latka – ale pani Gosia przekonała mnie, że powinnam spróbować. I spróbowałam. U wioślarzy wyraźnie widać przywiązanie do swojej trenerki. Daniel tak ją polubił, że obraził się na nią, gdy z ważnych powodów nie mogła wziąć udziału w wigilii dla kajakarzy, którą rokrocznie organizuje miastecki kajakarz i trener Tomasz Biesek, wspierający wioślarzy z Turska. Dla Daniela, pochodzącego z rodziny o sportowych tradycjach, kajakarstwo to sposób na życie. W klubie zapaśniczym prowadzonym przez wujka codziennie wzmacnia mięśnie. Ruch to jego domena, ale nie zawsze tak było. Jako małe dziecko późno zaczął chodzić. – Lekarze obawiali się, że nie zacznie w ogóle. Potrzebne były liczne rehabilitacje – wyjaśnia Teresa Gietek. Chociaż grupa zapaśnicza gromadzi przede wszystkim młodzież zdrową, Daniel dobrze czuje się w ich towarzystwie. Nie jest wystawiany do regularnych potyczek, ale walczy z kolegami towarzysko, gra w piłkę nożną, podnosi ciężary na siłowni.

Teresa Gietka cieszy się, że sport tak zmienił życie jej syna. – Ma znajomych, zwłaszcza spośród wolontariuszy, kibiców, facebookowych fanów. Patrycja nie trenuje zapasów. – Na jagody jeżdżę – śmieje się, że tak wzmacnia mięśnie, by poprawiać wyniki. Ale w tym wszystkim nie o wyniki przede wszystkim chodzi. – Sukcesem nie musi być medal – wyjaśnia M. Petryna – Może nim być to, że dziecko nauczy się utrzymywać równowagę w kajaku. To się przekłada na inne strefy życia. Takiemu uczniowi mogę wówczas powiedzieć: „Dasz radę w matematyce. Policz, bez kalkulatora, bo to tak samo jak wtedy, gdy płyniesz, a ja cię dopinguję”. Takie umiejętności zresztą przydawały się im w Ameryce, gdy Patrycja miała przeliczyć, ile coś kosztuje w dolarach.

Proporczyk dla konkurenta

Sport pomaga im także dojrzewać. – Na początku Daniel nie radził sobie z emocjami – wspomina trenerka. – Gdy zdobył kiedyś „tylko” brązowy medal, rzucił ze złością wiosło. Krzyczał, że już nie będzie trenować. Nie umiał się pogodzić z porażką. Trzeba było mu powiedzieć: „Przestań, kto ty jesteś: sportowiec czy kto?”. To go stawiało do pionu. Obecnie potrafi przełknąć porażkę. Wie, jak to bywa w sporcie, że czasem trzeba mieć zwyczajnie trochę szczęścia.

Dojrzałość Patrycji przejawiła się w Los Angeles na dystansie 200 m. Przegrała wówczas z Rosjanką, ale już nie irytowała się jak dawniej, tylko mówiła: „No, przegrałam z Rosjanką, ale dam radę. Następnym razem z nią wygram”. Małgorzata Petryna jest dumna z tej przemiany. – Oni już wiedzą, że nie można się zaciąć, nie wejść na podium. Zawsze gratulują zwycięzcom.

Patrycja Rosjance dała proporczyk, Daniel podobny podarunek wręczył konkurentowi z Niemiec. Jestem sędzią kajakowym i widzę czasem, jak zdrowi sportowcy rzucają wiosłem, nie chcą sobie w emocjach podać ręki. U nas takie sytuacje się nie zdarzają. U nas wszyscy podnoszą wiosła do góry, cieszą się. Godnie nas reprezentują.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg