Bez paliwa nie ruszę

– Jestem staroświecki, bo uważam, że prawdziwy mężczyzna musi być odpowiedzialny – mówi Zbigniew Rudnicki. – Moja odpowiedzialność to utrzymanie żony, pięciorga dzieci i doprowadzenie ich do Chrystusa.

Nie chodzi mi wyłącznie o porządek w domu, ale o to, co dzieci z niego wyniosą. Już je uprzedziłem, że w posagu nie dostaną nic oprócz naszych nauk. – W tak licznej rodzinie nie da się uniknąć konfliktów i to jest normalne. To, że staramy się być dobrymi chrześcijanami, nie znaczy, że się nie kłócimy. Ja często wybucham, a potem widzę, jaki ze mnie dziad, i przepraszam. Nie chodzi o to, żebyś nie mógł zgrzeszyć, ale żebyś miał taką wiarę, że nawet kiedy upadniesz najniżej, to znajdziesz tam Pana Boga. Wspólnie modlą się w soboty i niedziele, bo wtedy wszyscy są w domu. – Zaczynamy od ulubionej modlitwy: „Przyjdź, Panie Jezu! Amen. Przyjdź, Duchu Święty! Amen.

Prowadźcie nas do Ojca! Amen” – opowiada. – Zwracamy się też o pomoc do patronów naszych dzieci i gości, ale też patronów domowych – św. Józefa i św. Józefa z Kupertynu. Mam wreszcie swojego błogosławionego patrona – męczennika Zbigniewa, więc i do niego. Dopiero niedawno dowiedziałem się, że jest święta Halina. No, oprócz mojej żony – poprawia się. – A potem uczymy się na nowo ze sobą rozmawiać po całotygodniowym rozbieganiu. Widać, że dzieciom to się podoba, bo siedzą i nie lecą do Facebooka. Na co dzień nie lubię deklarować, że dla mnie najważniejsza jest rodzina. To weryfikuje codzienna orka. Kiedy masz tyle obowiązków, stale ćwiczysz się w pokorze. Pamięta pani, jak w filmie „Dzień świra” Adaś Miauczyński siadał do pisania poezji?

Mam podobnie – sprzątam biurko, szykuję się do pisania i dzwoni moja córka, mówiąc, że zapomniała zeszytu do matematyki. No i co robię – jadę. Dwa dni temu mój syn zaspał i trzeba go było zawieźć do Legnicy. „Dwie i pół godziny z głowy” – pomyślałem, ale pojechałem. Jeśli zrobię habilitację, to będzie dobrze, a jeśli nie, to nic wielkiego się nie stanie. Pan Bóg ma tyle pomysłów na życie i zawsze mi coś podpowie. Od paru lat noszę w kieszeniach różańce. Zaczynam je odmawiać w ciągu dnia i już po chwili zdarza mi się myśleć o czym innym. Ale wiem, że modlitwa nie jest obowiązkiem, tylko potrzebą. To paliwo, bez którego nie mogę ruszyć z miejsca. Stałe oznajmianie Bogu mojej miłości. Małemu dziecku nie potrzeba mówić, żeby kochało mamę, bo o tym wie. Nasza mała Basia woła w nocy: „mamo” i wchodzi nam do łóżka. Za nią Antek kładzie się w poprzek, mrucząc: „Ciasno, posuńcie się”. Czują się bezpiecznie, bo jesteśmy razem. Tak jak my wszyscy, kiedy wiemy, że Pan Bóg jest blisko.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg