Najpiękniejsza w świecie

Ania po urodzeniu żyła półtorej godziny. Rodzice ją przytulili, zanim odeszła do nieba. I pomyśleć, że lekarze proponowali, żeby to dziecko wcześniej zabić.

„Akt głupoty”

Odpowiedziała dr Magdalena Wąsek-Buko ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Zabrzu. Ona – neonatolog – jako pierwsza rozmawia z parami, które zgłaszają się do hospicjum. Wyjaśnia, na czym konkretnie polega choroba dziecka. Umawia rodziców na wizytę u psychologów ze stowarzyszenia i współpracujących z nim ginekologów – m.in. z katowickiego szpitala bonifratrów czy rybnickiego Centrum Naturalnie. Wszyscy pomagają za darmo. A jeśli trzeba zlecić dodatkowe badania, idą na to pieniądze, wpłacane na konto stowarzyszenia przez darczyńców.

Na końcu dr Wąsek-Buko umawia rodziców na poród w szpitalu, w którym zaopiekuje się nimi konkretny lekarz. Najczęściej to placówka bonifratrów w Katowicach, ale też i inne śląskie szpitale. Wysyła także na szpitalny oddział list z instrukcją, jak należy z podopiecznymi hospicjum postępować. – Jest tam na przykład napisane, czy rodzice chcą ochrzcić dziecko, czy nie. Albo że chcieliby, aby w tym chrzcie uczestniczyli dziadkowie. Wszystko po to, żeby rodzice nie musieli nikomu się tłumaczyć, dlaczego zdecydowali się urodzić chore dziecko. To tłumaczenie jest dla rodziców bolesne, bo, niestety, dla części ginekologów ich decyzja to „akt głupoty”. Z tego powodu nawet opieka ginekologiczna nad tymi matkami często bywa mocno ograniczona – ubolewa.

Akcja u bonifratrów

Denisa miała rodzić przez „cesarkę” w listopadzie zeszłego roku. Została już przyjęta na oddział u bonifratrów w Katowicach. A jednak poród zaczął się wcześniej, w nocy. Zdążył dojechać Rafał, dotarli jego rodzice i mama Denisy. Przyjechały ich siostry. Wszyscy powitali najmłodszego członka rodziny: maleńką Anię. Miała 2,7 kg i 52 cm, a na głowie czarne włoski. – Wiem, że każdy rodzic mówi, że jego dziecko jest najpiękniejsze na świecie. Nasze było – mówi Rafał.

– Za nic nie oddałabym tego, że mogłam pożegnać się z moim dzieckiem – dopowiada Denisa.

Przyszedł ksiądz, bonifrater. Siostra Rafała i jego przyjaciel, którzy mieli być chrzestnymi Ani, nie zdążyli dojechać; dotarli trochę później. Matką chrzestną dziewczynki została więc lekarka z oddziału noworodkowego. – Jesteśmy bardzo wdzięczni całemu personelowi – mówi Denisa.

Rafał obawiał się wcześniej swojej reakcji na umieranie córki. – Kiedyś myślałem o śmierci moich bliskich, o tym, jak będę przeżywał odejście rodziców. Nie sądziłem wtedy, że najpierw będę musiał pożegnać własne dziecko – mówi. – Na oddział wszedłem roztrzęsiony. Nie mówiłem tego jeszcze nikomu, tylko Denisie, ale w chwili kiedy Ania została ochrzczona, cały mój strach i napięcie w jednym momencie odeszły. Trudno to doświadczenie opisać słowami, ale w tej jednej chwili spłynęło na mnie wewnętrzne uspokojenie. Po tej łasce, którą dostała Ania, o 180 stopni zmieniło się moje spojrzenie na życie i śmierć, na to, co przychodzi i co nas dotyka – wyjaśnia.

Ania żyła pótorej godziny – w ramionach mamy i taty, otoczona dziadkami i ciociami. Potem zmarła.

Jej śmierć rozdarła serca Rafała i Denisy. – Jeśli będziemy mieć kolejne dzieci, i tak Ania zawsze będzie naszą pierwszą córką – mówią.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg