– Nie trzeba obdarowywać, ale pokazać, że można żyć inaczej. Prawdziwa bieda nigdy się nie pokaże, jest dumna. Tam trzeba iść. Potrzeba dużo taktu i miłości, żeby jej poradzić – mówi Grażyna Kurzeja.
Same sobie winne
Stowarzyszenie nabyło kamienicę i rozpoczęły się prace remontowe. Pieniędzy nie było zbyt wiele – trochę własnych oraz datki z dwuletniej kwesty prowadzonej przez wolontariuszy wśród mieszkańców Żagania. – Chodziliśmy od drzwi do drzwi, przedstawialiśmy projekt i prosiliśmy o wsparcie. Reakcje były różne. Jedna z kobiet była straszliwie oburzona, jak można coś takiego popierać, przecież te kobiety są same sobie winne i niech sobie radzą.
Dziwnym zbiegiem okoliczności następnego roku znowu zapukaliśmy do tego samego mieszkania. Ta sama pani otworzyła nam drzwi i od progu przepraszała, że ostatnim razem była niegrzeczna. Okazało się, że jej córkę zostawił narzeczony w momencie, kiedy oczekiwała dziecka. Dołożyła się do remontu i była na 100 procent przekonana, że dom dla samotnych matek jest konieczny – wspominała Grażyna Kurzeja.
Kolejnym źródłem finansowania remontów były prokuratorskie nawiązki. Do prokuratorów w całej Polsce rozesłano prośby o przekazywanie nawiązek na prace remontowe. Na przełomie lat 1992 i 1993 w domu zamieszkały pierwsze mamy z dziećmi. Rodziny dostają osobny pokój, w którym mogą mieszkać aż do momentu, kiedy zdecydują o odejściu.
Prawdziwa radość
Za główny cel działania placówka stawia sobie pomoc kobietom w znalezieniu własnego mieszkania i rozpoczęciu nowego etapu życia. Jest to realizacja programu wychodzenia z bezdomności. Do placówki przede wszystkim przyjmowane są mamy spoza Żagania, bo chodzi o odcięcie od toksycznych relacji i znajomości. Dlatego w domu mieszkały rodziny z Łodzi, Warszawy, Trójmiasta, Szczecina oraz z terenu województwa lubuskiego.
Częstą przyczyną pobytu w domu są przemoc w rodzinie, problemy alkoholowe, narkotyki, brak pomocy ze strony najbliższych. Mieszkanie na wynajem okazuje się nie do utrzymania i jedyną deską ratunku pozostaje Dom Samotnej Matki. – Jestem tutaj po raz drugi, najpierw przez pół roku, a teraz od grudnia 2015 r. Wyprowadziłam się na wynajem, ale było bardzo ciężko, nie dałam rady finansowo. Jestem sama z trójką dzieci – mówi Beata.
Zdarzają się też przypadki, że 16-letnia dziewczyna rodzi dziecko, którego ojcem jest 14-letni chłopak. Trzeba wtedy przede wszystkim pomóc nieletniej mamie i dziecku. Przez ponad 20 lat w domu mieszkało ponad 200 rodzin, życie na swoim udało się rozpocząć około 40.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |