Mają za sobą tragiczną historię, wierzą, że przed nimi normalna przyszłość.
Po powrocie
Panie z Ogrodowej jako nowy powód bezdomności wskazują emigrację zarobkową i problemy po powrocie do kraju. – Wyjechaliśmy na dwa lata za granicę i do naszego mieszkania wprowadził się ojciec mojego ojczyma. Kiedy zmarł, straciliśmy mieszkanie, choć byłam tam zameldowana. Po powrocie mieszkaliśmy w pomieszczeniach tymczasowych, ale tam było strasznie, wspólna kuchnia, sąsiedzi alkoholicy, nie chciałam, żeby dzieci na to patrzyły. Tu są dobre warunki, bez awantur, syn ma gdzie odrabiać lekcje. Czekamy na mieszkanie socjalne – mówi pani Monika, mama rocznej Zuzi i 8-letniego Oliwiera.
– W ośrodku jestem od czterech miesięcy. Pracowałam za granicą, kiedy wróciłam, spodziewałam się dziecka i nie miałam dokąd pójść, problemy z rodziną. Synka urodziłam w swoje urodziny. Dużo przeszłam w życiu, jestem po eksmisji. Może uda mi się zameldować synka u babci, przepisy na to pozwalają – mówi pani Dominika, mama miesięcznego Michałka.
– Przez kilka lat byłam za granicą, syn z rodziną wyjechał do Grecji i opiekowałam się tam wnukami. Mieszkanie pozostawiłam krewnemu, a kiedy wróciłam, zastałam je całkiem zdewastowane, nawet kable elektryczne były powydzierane, i nie dało się w nim mieszkać. Musiałam przyjść tutaj i nie narzekam, tu jest dobra opieka. Jest bardzo dużo ludzi, którzy wracają z zagranicy i nie mają gdzie mieszkać, bo pojechali, zostawili wszystko. Dlatego niektórzy nie chcą wracać. Syn wynajmuje z żoną i trójką dzieci jeden pokój, starał się o mieszkanie do remontu, ale mu nie przyznali, bo ma za niskie dochody – mówi pani Krystyna.
Tacy zwyczajni
– Rzeczywiście, emigracja zarobkowa pojawia się w historiach naszych podopiecznych coraz częściej – potwierdza Honorata Kur. – Mieliśmy pana, który w Hiszpanii uległ wypadkowi i leżał pół roku w szpitalu. Po powrocie warszawski MOPS przetransportował go do nas, bo tu był jego ostatni adres zameldowania. Trafiły też do nas dwie panie z Anglii, które nie miały nawet pieniędzy na powrót, i ściągnęła je stamtąd zajmująca się tym fundacja. Coraz częściej się zdarza, że starsze osoby wracając, zastają swoje mieszkanie zrujnowane, doszczętnie okradzione albo zajęte. – Ludzie, którzy mają mieszkania, wyobrażają sobie, że wszyscy bezdomni piją, a my jesteśmy zwyczajni, tak samo funkcjonujemy. Inni się cieszą mieszkaniem, a my cieszymy się, jak mamy dach nad głową i gdzie ugotować, wyprać – podsumowuje pani Marianna.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |