Siostry matkujące

Pieszczoszki, porcelanowe księżniczki, leniwe strojnisie – ta szkoła nie jest dla nich. Wszystkie inne dziewczyny będą się w niej czuć dobrze.

Skrzypce to nie wszystko

Z tego właśnie powodu rodzice Karoliny Krawczyk namawiali córkę na zmianę szkoły. Zaczynała w muzycznej, do której chodziła od pierwszej klasy podstawówki. – Bałam się jednak zmiany środowiska. Zżyłam się z koleżankami i kolegami z „muzyka” – wyjaśnia Karolina. – Na sugestie mamy niezmiennie odpowiadałam: jeśli to takie wspaniałe, takie super, to niech mama sama idzie do tej szkoły! Poza tym – jak wszyscy – ulegałam stereotypowi: nie chcę, żeby zrobili ze mnie zakonnicę! Dopiero tutaj przekonałam się, że do klasztoru idzie niewiele uczennic, w historii szkoły (70 lat) zaledwie 10 – przywołuje dane.

Przełom przyszedł w drugiej klasie gimnazjum. Gdzieś w połowie roku. Nastolatka zrozumiała, że nie chce grać na skrzypcach, że nie będzie skrzypaczką. Do akompaniowania kolęd podczas rodzinnej wigilii dostatecznie już opanowała instrument. Zatem, jeśli nie „muzyk”, to co? Z pomocą przyszła s. Dorotea, obecna dyrektorka szkoły. Przez pół roku uczyła Karolinę fizyki – w „muzyku”. – Ja, która nie lubiłam fizyki, bo nie rozumiałam przedmiotu, nagle doznałam olśnienia. Fizyka stała się moim ulubionym przedmiotem – uśmiecha się Karolina, dzisiaj uczennica pierwszej klasy niepokalańskiego liceum.

Gdy w połowie tamtego roku szkolnego dziewczyna z rodzicami przyszła na wizję lokalną do gmachu na Sobięcinie, przywitała ich ówczesna dyrektor, s. Anna. Przywitała wylewnie i serdecznie – jak to tylko ona potrafiła. Uczennicę „muzyka” pamiętała też s. Dorotea i chętnie oprowadziła gości po szkole: po gabinetach, auli, internacie, kaplicy i refektarzu. Od nowego roku, Karolina założyła niepokalański mundurek. – Cenię sobie poziom nauczania, małe klasy i motywację do nauki. W masowej muzycznej wywoływana do tablicy byłam może dwa razy w miesiącu, tutaj trzy razy na jednej lekcji. Tak naprawdę mamy tu indywidualne nauczanie – mówi. Poślesz swoją córkę do tej szkoły? Chwila namysłu i odpowiedź: – Jasne.

Trzecia porządna w kolejności

A co na to Kinga i Łucja, siostry Emilki Nowak, z drugiej gimnazjum? – Na razie Julka, moja córka, jest dopiero w przedszkolu, ma cztery latka, więc zaprzątam sobie głowę tylko jej małym światem, ale gdy przyjdzie czas na wybór gimnazjum? No cóż, wezmę to pod rozwagę – mówi Kinga, dzisiaj dwudziestodziewięciolatka. Szkołę wspomina z uśmiechem, jako czas bardzo intensywny, ale i trudny. – Wysoki poziom wiedzy osiąga się systematyczną pracą, co nie przeszkadzało mi otrzymać przez trzy lata gimnazjum czterech ostrzeżeń o dyscyplinarnym wydaleniu ze szkoły – zdradza, a po chwili podsumowuje siostrzaną przygodę z niepokalankami: – Jest u nas progres, bo ja chodziłam tylko do gimnazjum, Łucja do gimnazjum i liceum, więc Emilka pewnie zostanie tam na zawsze – cieszy się Kinga.

Łucja nie ma jeszcze dzieci, choć jest już zamężna. – Z upływem lat coraz bardziej cenię sobie tę szkołę – mówi. – Nauczyłam się w niej bardzo dużo, przygotowała mnie do życia, wpoiła wartości – wylicza, a potem opowiada o dyżurach, gotowaniu, sprzątaniu i budowaniu własnej wartości. – Niepokalanki to potrafią, mają bogate doświadczenie w tym względzie, a ich autorski program wychowawczy zdaje egzamin także w naszych czasach – mówi i w końcu wyznaje: – Tak, jeśli urodzę córkę, myślę, że poślę ją do tej szkoły.

– Jak tylko przyszłam na świat, od razu zarezerwowano dla mnie miejsce w szkole na Sobięcinie – uśmiecha się Emilka z Boguszowa-Gorców. – Nawet drugie imię mam ku czci błogosławionej założycielki niepokalanek, matki Marceliny Darowskiej – zaznacza i opowiada o tym, że szkoła uratowała ją przed demoralizacją. – Serio, nie miałam ciekawego towarzystwa w podstawówce. Wcale bym się nie zdziwiła, gdybym wylądowała na ulicy, dlatego w gimnazjum w samą porę mogłam zacząć swoje nastoletnie życie jeszcze raz. Jest mi tu tak dobrze, że powiem wprost: lubię chodzić do szkoły! I nic sobie nie robię z tego, że inni się z nas śmieją, że nas nie rozumieją, że patrzą na nas jak na dziwadła. Warto płacić taką cenę za to, co tutaj otrzymujemy. Patrzę na swoje starsze siostry, kobiety zaradne życiowo, mądre i porządne – też taka będę.

«« | « | 1 | 2 | » | »»

TAGI| RODZINA

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg