Potrzeba już tak niewiele, by w dużym domu na obrzeżach Wąwolnicy mogły zamieszkać dzieci potrzebujące normalnego życia.
Budynek wzniesiony przez siostry kapucynki w większości z datków ludzi dobrej woli z zewnątrz jest już prawie gotowy. – Musimy zrobić jeszcze wjazd na posesję, wejście do domu i uporządkować teren wokół – mówi s. Barbara Wiórko, przełożona wąwolnickiego domu. – W środku trzeba jeszcze uzbroić w instalacje przeciwpożarowe trzy duże klatki schodowe, które na razie są w stanie surowym, wytynkować kilka pomieszczeń, wykończyć jedną łazienkę – dodaje s. Edyta Mróz, odpowiedzialna za budowę domu. – Góra budynku mogłaby być dokończona później. Gdybyśmy miały te najważniejsze rzeczy, mogłybyśmy się starać o przyjęcie dzieci – dodaje.
Rzucone na głęboką wodę
Siostry kapucynki w Polsce mają zaledwie pięć swoich domów. Trzy z nich znajdują się na terenie naszej archidiecezji: w Lublinie, Piaskach i Wąwolnicy. Najważniejszym charyzmatem zgromadzenia jest opieka nad dziećmi opuszczonymi i potrzebującymi pomocy. Od 1990 r. w lubelskim domu przy ul. Romanowskiego razem z siostrami mieszkają dzieci w różnym wieku.
– Mamy jeszcze dom dla dzieci w Siennicy pod Warszawą. Zarówno w Lublinie, jak i w Siennicy kilkanaście lat temu dzieci było naprawdę bardzo dużo – opowiada s. Barbara. – Chciałyśmy tworzyć dla nich jak najlepsze warunki do życia, ale gdy trafiało do nas czteroosobowe rodzeństwo, nie można było przecież tych dzieci rozdzielać. Kapucynki postanowiły więc szukać nowego domu, w którym możliwa byłaby zarówno formacja, jak i praca z dziećmi. – Pod koniec 2000 r. poznałyśmy dobrodzieja z Warszawy, który razem z żoną chciał pomagać naszemu zgromadzeniu. Powiedział, żebyśmy niczym się nie martwiły, że on nam wybuduje dom – wspomina s. Edyta.
W lutym 2001 r. okazało się, że gmina Wąwolnica chce sprzedać plac po cegielni. Ludzie w Wąwolnicy od wielu lat modlili się o to, aby jakieś siostry zamieszkały na terenie parafii, i wymodlili sobie kapucynki. Działka położona niedaleko miejsca objawień Matki Bożej w Kęble została kupiona w lipcu 2001 r. W 2003 r. siostry otrzymały projekt od architekta z Warszawy jako jego wkład w budowę domu. W lutym 2004 r. dostały pozwolenie na budowę domu w Wąwolnicy. – Niestety, człowiek, który tak bardzo zaangażował się w budowę tego domu, nie mógł nam dalej pomagać – mówi s. Edyta.
– Wcześniej myśmy się aż tak bardzo nie interesowały sprawami urzędowymi i technicznymi. Byłyśmy skupione na dzieciach. Nagle okazało się, że zostałyśmy z pozwoleniem na budowę, działką i projektem. Wszystko było daleko posunięte. Mogłyśmy więc albo zacząć budowę, albo zostać z tym, co już zostało zrobione. Kapituła zgromadzenia zdecydowała wtedy, że rozpoczniemy budowę same.
Z pracy sióstr i ofiar dobrych ludzi
Od tamtego czasu, czyli od roku 2006, kiedy budowa ruszyła, siostry wszystkim zajmują się same. – Mieszkamy od lat w zasadzie na budowie i nierzadko wiele prac fizycznych w domu wykonujemy same, począwszy od przenoszenia mebli po drobne prace budowlane – opowiada s. Edyta. – Nie mamy też żadnych dodatkowych dochodów, więc dom powstaje z pracy sióstr i ofiar ludzi dobrej woli. Gdyby nie otwarte serca tak wielu osób, nie byłoby w ogóle możliwości budowy tego domu – dodaje. Gdy tylko uda się choć częściowo dokończyć budowę wąwolnickiego domu, będzie mogło w nim zamieszkać 14 dzieci.
– Nie wiemy jeszcze dokładnie, jaki charakter będzie miała nasza placówka, ale najprawdopodobniej będzie to placówka socjalizacyjna – informują kapucynki. – To znaczy, że trafi do nas młodzież, która skończyła 12 lat i doświadczyła już w swoim życiu wiele trudności i bólu. Siostry nie ukrywają, że chciałyby, by w końcu w domu zaczęło się coś dziać. – Przed nami jeszcze dużo pracy, ale gdyby tylko udało się otrzymać częściowy odbiór budynku, mogłybyśmy wystąpić o utworzenie placówki i skierowanie do nas dzieci. Miałyśmy wiele telefonów z pytaniami, kiedy dom ruszy. Prawdopodobnie będziemy mogły przyjmować dzieci z terenu powiatu, ale nie jest to jeszcze konkretnie określone.
Dzieci, które trafią w przyszłości do kapucynek, będą mogły mieszkać w wąwolnickim domu do momentu ukończenia 25. roku życia, jeśli będą cały czas się uczyły. – Prawo na szczęście zostało zmienione i młodzi ludzie nie muszą już opuszczać placówki, jak to było wcześniej, w momencie ukończenia 18. roku życia – wyjaśnia s. Edyta.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |