W województwie śląskim rok 2019 jest obchodzony jako rok Stanisława Hadyny, założyciela i wieloletniego kierownika artystycznego Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”. O współpracy z nim, a także o działalności i najbliższych planach zespołu opowiada obecny dyrektor Zbigniew Cierniak.
Szymon Zmarlicki: Jak wspomina Pan profesora Stanisława Hadynę? To on przyjął Pana do Zespołu Pieśni i Tańca „Śląsk”.
Zbigniew Cierniak: Dołączyłem do zespołu na początku lat 90., a więc w trudnym okresie transformacji ustrojowej. Traktowaliśmy profesora jako wielką postać. Po jego powrocie na stanowisko dyrektora zespołu, mając na uwadze sławę i sznyt tego starszego, surowego pana, każdy z nas zastanawiał się, jak będzie wyglądała praca z nim. Ale proszę pamiętać, że kiedy zespół powstawał, często trafiały do niego bardzo młode osoby, które nie miały nawet 18 lat, Profesor musiał więc być dla nich dobrym ojcem, który jednak potrafił zganić, kiedy była taka potrzeba, bo inaczej nie utrzymałby tej młodzieży w ryzach. Po latach, kiedy powrócił do zespołu, profesor zobaczył już ukształtowanych artystów, więc miał do odegrania mniejszą rolę wychowawczą, a mógł bardziej skupić się na działalności artystycznej.
Jego wielkość, dostępność i skromność były na najwyższym poziomie i twierdzę, że prof. Hadyna absolutnie zasługuje, by zaliczać go do największych artystów naszego regionu, takich jak Wojciech Kilar czy Henryk Mikołaj Górecki, choć to nieco inaczej sklasyfikowane muzycznie postacie. Gdyby profesor mógł nam teraz z góry coś powiedzieć, to myślę, że byłby zadowolony.
Zdjęcia Szymon Zmarlicki /Foto Gość
Zbigniew Cierniak przy pomniku założyciela zespołu, który przysiadł na parkowej ławeczce z fajką i nutami słynnej pieśni „Helokanie”.
Specyfiką zespołów folklorystycznych jest kultywowanie tradycji, ale to przecież nie wyklucza rozwoju. „Śląsk”, z perspektywy różnych stanowisk, zna Pan od prawie 30 lat. Jak zmieniał się przez ten czas?
Zmieniał się bardzo dynamicznie, ale też były różne czasy w działalności instytucji. Trzeba pamiętać, że gdy dołączyłem do zespołu po przesłuchaniach, które odbywały się w Polskim Radiu Katowice [w 1990 roku – przyp. red.], kultura nie miała się najlepiej. Był to moment, kiedy przechodziliśmy z systemu komunistyczno-socjalistycznego w zupełnie zekonomizowany model funkcjonowania naszego kraju. Okres przemian nie był dobrym czasem dla kultury, ale wtedy żadna sfera naszego społeczeństwa nie miała lekko. Instytucjom kultury, których dyrektorami były wielkie postacie, udało się przetrwać i bardzo się cieszę, że prof. Hadyna właśnie w tym czasie, po 20 latach banicji, wrócił do zespołu. Autorytet profesora dał siłę instytucji i zespołowi.
Kolejnym trudnym momentem był 1 stycznia 1999 roku, kiedy zmarł prof. Hadyna. Właśnie wtedy weszła w życie reforma administracyjna, nasz kraj podzielił się na 16 województw, a zespół zmienił organizatora, którym stał się Urząd Marszałkowski. Wtedy nikt nie wiedział, jak to będzie funkcjonowało, a na dodatek zmarł nasz założyciel i dyrektor. Ale i w tym przypadku zespół sobie poradził, bo tworzyli i tworzą go wspaniali ludzie. Jest ich kilkuset, obecnie mamy prawie 300-osobową załogę, która – jak to w rodzinie – jadąc na jednym wózku, przeżywała różnorakie perturbacje. Ich twórcza praca przyniosła jednak efekty. Z perspektywy czasu, patrząc choćby tylko na kilka ostatnich lat, widać, że wzrost naszych działań pod kątem edukacyjnym i przede wszystkim artystycznym jest ogromny, co przekłada się również na zainteresowanie zespołem. Tworząc kolejne propozycje, zawsze jesteśmy ukierunkowani na szerokiego odbiorcę i dążymy do tego, by zobaczyła je jak największa liczba osób.
Podejmuje Pan wiele działań, aby promować zespół za granicą. „Śląsk” jest już kulturalnym ambasadorem naszego kraju, rozpoznawalną w świecie polską marką?
Jak najbardziej, Zespół Pieśni i Tańca „Śląsk” jest instytucją narodową, która promuje Polskę w najlepszy z możliwych sposobów, czego doświadczamy w różnych miejscach świata – czy to w Europie, czy w Stanach Zjednoczonych, czy w Japonii, do której polecimy w tym roku na prawie półtoramiesięczne tournée. Czynimy wszystko, aby piękno naszej ojczyzny było pokazywane na najwyższym poziomie na scenach całego świata, i ten cel osiągamy. Ale nie można powiedzieć, że skoro już nas wszyscy znają, to promocji nie trzeba, bo jej nigdy za wiele.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Sejmowe komisje na wtorkowym posiedzeniu zaproponowały, by zmiany weszły w życie od przyszłego roku.
Mają być podmiotem, a nie tylko odbiorcą duszpasterstwa rodzin - powiedział papież.